28 września 2014

Hodowane pod żarówką, cieńkie bańki wyobrażeń





Denna Marshall
ur. 24 lipca 1961 w Londynie
VI rok w Hufflepuffie.


   Ojcze bądź, dbaj o siebie i nie opuszczaj mnie.
   Jak to jest stracić jedną z najważniejszych osób w najpiękniejszym dniu swojego życia? Ciężko, bardzo ciężko. Nawet wtedy, gdy ta osoba nigdy nie była normalna. Nie do końca reagowała, mówiła czy robiła jak typowy człowiek. Była ekscentryczna i lekko zbzikowana. Jednak była moja matką, więc kochałam ją z całego serca.
   Więc Ojcze proszę. Uważaj na siebie, bo twoje życie jest moim życiem. Zostałeś mi tylko ty.

Twoja D.M

   Jest owocem miłości intensywnej lecz krótkiej, czarodzieja Thomasa i wili Anabelli. Blondwłosej, nieziemskiej piękności, która rozkochała go w sobie bez pamięci i dała mu córkę do połowy podobną do niej. W 11 urodziny małej Denny, jej matka zniknęła i mimo poszukiwań, nie została znaleziona. Został jej tylko ojciec, przez co jest z nim w bliskich stosunkach. Przez brak akceptacji rodziny Thomasa w stosunku do Anabelli i tego całego związku, Denna nie ma rodziny, która interesowałaby się jej losami.
   I mimo, że jest pół wilą. Wcale nie czuje się przez to lepsza, zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności, ale nie używa ich na prawo i lewo. Jest skromną, cichą, unikającą tłumów osobą, która najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Czasem sama mówi, że ten sznurek oczarowanych mężczyzn jest bardziej uciążliwy, niż godny jej dumy. Choć otacza się ciężkim murem, czeka na kogoś kto choć odrobinę wpuści do środka światła. Krew jednak odbiła się na jej zachowaniu, jest wybuchowa i nerwowa. Przejmuje się zdaniem innych, dlatego unika oceniania.

Posiada różdżkę z krzewu wiśni, z rdzeniem z pióra memortka 9,5 cala, sztywna. Jej patronusem jest biały orzeł, zaś boginem zimna mgła.

CIEKAWOSTKI | ALBUM | POWIĄZANIA



Nowa karta, na nowy początek.
Starych wątków i powiązań nie zakopuje pod łóżko, poczekajcie odpowiem! Zapraszam żyjących do nowych wątków, musi zacząć się coś dziać! Kontakt: 918894 - gg
Twarzyczką jest dalej Jennifer Lawrence.
Mistrzu gry proszę bardzo.

25 września 2014

To takie żałosne. Kochać, lecz nie mieć, mieć a nie kochać.
Jace Malfoy


Kim jest ten mimo wielu zmian nadal rzucający się w oczy czarodziej w zielonej szacie? Dlaczego codziennie rozgląda się podczas porannej poczty za nieznaną czarną sową, która pojawia się znacznie rzadziej niż dotychczas? Wszyscy mają wrażenie, jakby otoczyła go jedna wielka tajemnica złożona z kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset sekretów. Całość tworzy kompozycję zwaną Jace’m Malfoy’em, na którego twarzy brakuje jednego elementu, który jeszcze w zeszłym roku był czymś nieodłącznym. Sarkastycznego, niezwykle denerwującego uśmieszku charakteryzującą jego osobę.
Niegdyś dałby wszystko za kilka zauroczonych nim Ślizgonek i cowieczornych imprez. Zamykał oczy pijąc Ognistą Whiskey i uśmiechał się pod nosem czując, że najzwyczajniej w świecie jest szczęśliwy dzięki możliwości zapomnienia o codziennych problemach. Czasy się jednak zmieniły i beztroskie sielankowe życie poszło w odwet. Nie mógł już chować się w swoim własnym świecie. Musiał w końcu stawić czoła przeciwnościom losu. Kto by pomyślał, że jeden prosty , jednak zawierający w sobie największą zbrodnię tatuaż potrafi zmienić bezpowrotnie całe życie.
Łatwo przyłapać go na samotnym przesiadywaniu w Sowiarni, która stała się jego drugim domem. Wypisuje listy długości kilku rolek pergaminu, jednak rzadko dostaje na nie odpowiedzi. Jeśli ktoś go obserwuje zawód widoczny na jego twarzy podczas śniadań, kiedy żaden list nie spadnie w jego dłonie niemalże sprawia, że mimowolnie robi mu się go żal. A przecież rok temu sprawiał ludziom tyle przykrości. Wyzywał czarodziei pochodzenia mugolskiego od najgorszych ciesząc się, kiedy w ich oczach pojawiały się łzy. Nawet najmniejszy szczegół sprawiający, że dany czarodziej chociażby trochę odstawał od normy stawiał go w głowie Jace’a w najjaśniejszym świetle. Stawał się obiektem drwin i chamskich docinek. To wszystko się zmieniło wraz z przynależnością chłopaka. Rodzice nie stanowili już osób, które odpowiadały za nastolatka, który mimo wszystko nadal się rozwijał. Jego prawowitym opiekunem, którego trafniej określa słowo Pan stał się nie kto inny jak Voldemort.
Całe życie Jace’a wypełnił właśnie ten czarodziej. Zaraził go uwielbieniem czarnej magii i wpoił mu swoje ideologie. Zechciał towarzyszyć mu na każdym kroku i za wszelką cenę pomagać w podboju świata. Podobno Czarny Pan wywarł na nim dominujące wrażenie i stał się dla niego wzorem do naśladowania. Ale gdyby tak dłużej nad tym pomyśleć: Co się stało z chłopcem, który biegając po podwórku sprzeciwiał się ojcu i przedrzeźniał matkę? Dlaczego pozwolił rządzić swoim życiem osobie, która mimo, że powoduje nieogarniony strach była dla niego kimś obojętnym? Wiedział, że jego rodzice są mu posłuszni i on nie będzie mógł się sprzeciwić, ale miał swój rozum. Umiał oddzielić to co istotne od czegoś, co może zignorować. Umiał udawać kogoś innego. Potrafił dobrze się kamuflować. Dlaczego wszystko dookoła wraz z Jace’m się zmieniło? Im więcej pytań kłębi się w głowie, tym mniej jest na nie odpowiedzi.

Wszyscy mają wrażenie, że otoczyła go jedna wielka tajemnica.
Złożona z kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset sekretów.
Całość tworzy kompozycję zwaną Jace’m Malfoy’em.

nieco zagubiony Ślizgon w którego boku zawsze idzie wierny pies
siódma i zarazem ostatnia klasa niesie ze sobą wielkie zmiany
niegdyś zarażony Quidditchem
wcześniej egocentryczny, chamski, kreujący własne ideały blondyn
chodzą plotki, że był zakochany do granic możliwości
Czemu się zmieniłeś? Nie takiego Cię pokochałam. Nie znam tego nowego Jace'a. Jest mi obcy.


/ New Jacek! Wszystko tu jeszcze muszę dopracować, ale nie mogłam się doczekać i dodałam wcześniej niż zamierzałam. Wracam powoli do życia z nową kartą. Oczywiście odpiszę na wątki, które mam pod poprzednią, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Na nowe powiązania również jestem chętna,mimo że widzę pewien zastój na blogu. Mam nadzieję, że jest on chwilowy i niedługo wszyscy wrócą :D Poprzedni Jacek -> KLIK Tak baj de łej klikać w tekst piosenki Eldo-Granice, tam jest historia i powiązania Jacka.

20 września 2014


"Zrozumie pan ten impuls, który każe w szlachetnym zaślepieniu, zbliżyć się do istoty pod każdym względem nieodpowiedniej, nie mogącej nawet ogarnąć myślą czegokolwiek, od której można się spodziewać jedynie przykrości, i w taką istotę, wbrew oczywistości, wcielić własny ideał, własne marzenie, skupić na niej własne nadzieje, korzyć się przed nią, kochać ją przez całe życie, nie wiedząc nawet za co."


Ravenclaw — VII rok — różdżka 12-calowa z czarnego orzecha, sztywna, włos z ogona graniana, bogacie zdobiona — patronus jako nikła mgiełka, bogin jako powrót do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego — historia magii, zielarstwo, transmutacja, numerologia, zaklęcia — mugolak

Od dziecka nauczona była zapamiętywać wszystkie daty, zachowywać się w towarzystwie i przestrzegać sztywnych reguł, które obowiązują w danej grupie społecznej. Wypełniała wszystkie polecenia bez mrugnięcia okiem, nigdy nie poddając ich wątpliwościom, jak gdyby wychodząc z założenia, że to, co zostało już raz ustalone, nie może być błędne. Na świat patrzyła niemalże bezkrytycznym okiem, język zaś zadziwiająco często trzymała za zębami, wiedząc że raz wypowiedzianych słów nie da się cofnąć. Wszystkie te cechy były efektem wychowania w większej grupie, pod presją i w strachu przed zamknięciem w ciemnej komórce. 
Panna Idealna dalej zapamiętuje wszystkie daty, potrafi zachować się w towarzystwie, przestrzega sztywnych reguł, a jej ubiór zawsze jest nienaganny. Dalej mało mówi, trudno przychodzi jej porozumienie się z otoczeniem, a wizja powrotu do ośrodka na wakacje jest dla niej koszmarem. Panna Idealna w gruncie rzeczy jednak nie jest taka idealna, za jaką chciałaby uchodzić: bywa chimeryczna, przeczulona na swoim punkcie, niepotrafiąca pogodzić się z krytyką, umiejętnie jednak to ukrywa pod sztucznie uprzejmym uśmiechem, który wypracowała lata temu, a który często mylnie odbierany jest jako wyniosły. 
Panna Idealna żyje w ciągłym kłamstwie. Nie stać ją na to, aby porzucić całą tę otoczkę przyzwoitości i po raz pierwszy być sobą. Oszukuje zarówno wszystkich dookoła, jak i siebie, wmawiając sobie, że działa zgodnie ze swoim sumieniem.

_______________
Francoise Hardy. Fiodor Dostojewski. Leonard Cohen. Mistrz Gry.
Trochę takie be.

16 września 2014

you made me get mad and you made me get sad


Gdy w dzieciństwie zapytasz, dlaczego wujek Peter ma odstające uszy, w odpowiedzi usłyszysz „Taki się urodził, to naturalne”. Gdy w późniejszych etapach życia zapytasz, czym jest wzwód i dlaczego ta choroba dotknęła właśnie ciebie, wyjaśnią ci,  że „To naturalne i nie masz się czego obawiać”. To samo tyczy się pierwszej jazdy na rowerze oraz pierwszego upadku, pierwszego uniesienia miłosnego czy nietrafnego wyboru - są to błahostki składające się na standardowy żywot ludzki, którymi nie sposób człowieka zaskoczyć, czyż nie?

Są naturalne w swej banalności.

A teraz weź człowieku zapytaj, czemu piłeczki kauczukowe w twej dłoni pękają niczym baloniki nakłute szpilką, a czajnik wygwizduje melodię, którą akurat nucisz. Wtedy, mój drogi, wtedy jedyną normą jest strach; strach świadomości, że w tej trywialnej rozsypce puzzli jesteś niepasującym elementem i nie sposób tego zamaskować.

 Degenerat; smuga szpecącą formalny mundur; wstyd typowej mugolskiej rodziny; etcetera.

Od małego wpajano mi, iż jedyną słuszną drogą życia jest ta, którą przemierzył mój ojciec. I tutaj nie chodziło o patetyczny patriotyzm czy nadęte oddanie monarchii - jedynym uczciwym planem na życie definiowano mi ścieżkę ludzkiego niesienia pomocy, męskiej odwagi i człowieczej wrażliwości. Stąd też tak wiele płowiejących fotografii berbecia w ogromnym hełmie zdobiących szafkę nocną w sypialni rodziców. Poczęto mnie, aby kadra strażacka mogła w przyszłości poszczycić się kolejnym heroicznym młodzieńcem, który czyjeś bezpieczeństwo przełoży nad swoje własne.

Zdziwienie bierze, że ktoś z tak prostej rodziny znalazł się w zamku, który cokolwiek nie jest kolejnym nudnym zabytkiem na szkolnej wycieczce? Cóż, los tak zakpił, że majestatyczna wizja mej prawilności została zniekształcona przez skromną domieszkę krwi starego krewnego wuja pradziada, a nastąpiło to bardziej niespodziewanie niż uderzenie pioruna, mimo iż w konsekwencji rodzinny azyl zamienił się w burzowe pogorzelisko, jeżeli mam być wierny metaforze. Kiedy poczęły wypływać kolejne kwiatki owej niechcianej koneksji, a publiczne placówki edukacyjne nie potrafiły poskromić mej buńczucznej natury, rodzice z rezygnacją przystali na propozycję jedynej szkoły, która pragnęła mnie wychowywać pod swym dachem, mimo wszelakich odmienności przekreślających mą osobę w szarym świecie. Stąd też Hogwart spisany mam w CV, a rower poświęciłem na rzecz miotły.

Jednakże ciężko jest wyrzucić słomę z butów. Jakkolwiek przetrwałem sześć lat zabawy w magika, tak mugolskich nawyków nie potrafię (a raczej nie pożądam) wyplenić po dziś dzień. Stąd też rękawice robocze w mej torbie między tomiszczem Zaklęć a Encyklopedią Roślin Istotnie Magicznych czy stary numer Play Boya w kufrze pod przetartymi spodniami. Co jeszcze wyróżnia mnie pośród magicznej włości, to proporcje postury przypominające bardziej wyrośnięte cielę niżeli jakiekolwiek zwierzę kojarzące się z czarodziejskim majestatem. Porównując dalej: jestem żałośnie prosty niczym cep prześmiewczo zawieszony na ścianie pośród skrzyżowanych mieczy w hrabskim dworze.

Śmieję się głośno z samego siebie i nie posiadam naturalnych wrogów. Po prostu na złe reaguję gorzej, lecz i dobro odpłacam dobrocią, choć w mym przypadku jest ona całkiem niezdarna.




Tom „Tommy” Locke
zrodzony 15 lutego 1960 roku, uczeń 7 klasy
syn emerytowanego strażaka (tudzeż mechanika) i sekretarki szkolnej
ewidentny szlama
Puchoński miłośnik czworonogów




***
Aktualnie nie jestem zainteresowana ingerencją Mistrza Gry, gdyż potrzebuję czasu, aby na nowo przywyknąć do blogowej sfery sympatyzujących z beletrystyką.
Również się kłaniam

Let me in, I can help


Liam Stewart
Glasgow - półkrwi
VII - Ravenclaw
sztywna - kieł widłowęża - wierzba - 13 cali
niedźwiedź - pożoga
kandydat na Uzdrowiciela

Nie jesteś typem, który często patrzy w lustro. Wolisz patrzeć w duszę, cokolwiek to oznacza. Masz ciepły uśmiech i białe, proste zęby. Lubię spoglądać niepostrzeżenie na to, jak się uśmiechasz, dziewczęta pociągają tego rodzaju uśmiechy. Lubię to tak bardzo jak ty oglądanie gwiazd przez stary teleskop, który otrzymałeś w spadku po dziadku. Tylko że ojciec nie pozwolił ci zapisać się na Astronomię, bo uważał, że jest niepraktyczna. Uzdrowicielstwo jest praktyczne, życie również. Ty też tak uważasz. 
Przestrzegasz przepisów bo sądzisz, że są potrzebne, chociaż ty i ja dobrze wiemy, że pod łóżkiem chowasz butelkę Ognistej Whiskey, którą przechowujesz na lepsze lub gorsze czasy. Nienawidzisz dyniowego soku ale za to ubóstwiasz owsiankę. Dbasz o innych lecz nie chcesz, by to oni dbali o ciebie. Nie potrafisz funkcjonować bez bycia potrzebnym jednocześnie samemu nie potrzebując nikogo. Czasami mam wrażenie, że pachniesz miętą. 
Nigdy nie widziałam, żebyś zmienił zdanie. Jesteś błyskotliwy i lubisz informacje. Wchłaniasz je niczym gąbka, jakby bez wysiłku. Masz duże, ciepłe dłonie tak często utytłane ziemią. Silne, szerokie ramiona. Lubisz patrzeć na rosnące rośliny ponieważ dają ci nadzieję. Jesteś racjonalistą a jednak w nią wierzysz, karmisz się nadzieją. Tak jakby już nic innego nie zostało, jakby świat trwał tylko dzięki niej. 




Znacie mnie, nie ma potrzeby, żebyście mnie witali :). Liam jest postacią dla której nie chcę wątków niewpływających na niego bądź do niego niepasujących, dlatego wybaczcie, jeśli komuś z Was odmówię. Chociaż prawda jest taka, że nie potrafię odmawiać świetnym pomysłom... 

14 września 2014

Przenikało go chłodne, bezwzględne poczucie zmierzania do jasno określonego celu, które zawsze poprzedzało mord

Gabriel Dalgliesh Tietjens

AKA. MROCZNY JANUSZ — SLYTHERIN, VII ROK — 13 I 1959 R, EDYNBURG, SZKOCJA — CZYSTEJ KRWI POPLECZNIK CZARNEGO PANA — FAN TRUNKÓW MOCNO WYSKOKOWYCH — DLA NIEGO KRĘGOSŁUP MORALNY JEST PASSÉ

PATRONUSA NIE POSIADA – BOGIN NIEZNANY 
WIĄZ – WŁÓKNO ZE SMOCZEGO SERCA – 15 CALI – BOGATO RZEŹBIONA 
OBROŃCA — KLUB POJEDYNKÓW – OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ – ZAKLĘCIA


Jedyny syn bezczelnie bogatych rodziców, lordostwa Abernathy – Semptimusa i Druelli. Urodził się 13 stycznia 1959 w dniu tak lodowatym, jak jego charakter. W żyłach całej rodziny płynie czysta krew, której nikt nie śmiałby zmieszać z nie-arystokratycznym rodem – wielu, bowiem członków rodu zasila szeregi Lorda Voldemorta i podobnie jak on brzydzą się szlamami. Wszyscy Tietjensowie są bardzo wierni i oddani Czarnemu Panu, a właśnie przez taką głupotę Gabriel stracił jeden rok nauki i nabawił się blizny na lewym policzku – nie żałuje jednak tego, ponieważ co może być lepsze niż Mroczny Znak na przedramieniu? Czasami przypadkowo podwinie mu się rękaw szaty, ale to tylko, by postraszyć niektóre osoby. Wielu więc uważa, że straszenie innych to jeden z jego ulubionych sposobów na nudne popołudnie – ale co innego do roboty ma człowiek, który gardzi wszystkim i wszystkimi? Nie kiwnie on nawet palcem bez powodu, a gdy już łaskawie komuś sprawi przyjemność oczekuje podwójnej rekompensaty.

Zwykle stoi na uboczu, bo woli knuć w ciemnościach, samotności. Po korytarzach Hogwartu przemyka niczym cień. Ktoś mógłby się nawet pokusić o utożsamienie go z wężem – podobnie jak on, zawsze jest gotowy do ataku i z zimną krwią wypowiada najgorsze zaklęcia. Odznacza się niespotykanym wręcz egocentryzmem oraz chamstwem i widzi głównie czubek własnego nosa. Gabriel z pewnością nie lubi się dzielić, a jeszcze bardziej nie lubi, kiedy ktoś mu coś zabiera – dlatego dziewczyn nie traktuje lepiej. Egoista umawiający się z Raisą Aristową, wiedzący, że kontakt między nimi jest pełen profitów: obydwoje są czystej krwi, obydwoje należą do domu Salazara Slytherina, obydwoje gardzą szlamami, obydwoje coś do siebie czują, obydwoje się nie lubią. Potwornie zazdrosny o ukochaną, której nie odda za żadne skarby, podobnie jak innych rzeczy, które najzwyczajniej w świecie mu się należą.

Bywa uroczy, czuły, lecz ten stan nie trzyma się go długo. Nie kocha nikogo, może nawet siebie, przez co pozytywne uczucia okazuje raz na ruski rok. Nie wybacza wyrządzonych mu krzywd i nie zapomina. Nie ukrywa swojej niechęci wobec Gryfonów i z chęcią wyrządza im krzywdę: psychiczną i fizyczną; a dla szlam i zdrajców krwi nie ma litości. W wolnym czasie śmiga na swojej nowej miotle kupionej przez tatusia, którego niezmiernie ucieszył fakt, że jego syn zasilił drużynę Ślizgonów w rozgrywkach Quidditcha. Dla niego nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w reprezentacji Puchonów znajduje się jego największy wróg.

Rywalizacja i smak zwycięstwa są na drugim miejscu, bo chęć zadania bólu rywalowi jest ważniejsza – szczególnie takiemu, który za bardzo kręci się wokół jego własności. Angażuje się jednak w mecze, bo nie wyobraża sobie, aby przegrać którykolwiek z nich i dać tę satysfakcję komuś innemu. Poza popisywaniem się swoimi umiejętnościami sportowymi uwielbia wylegiwać się nad jeziorem, gdzie czyta wykradzione z działu zakazanego księgi. Odłącza się wtedy od świata, więc lepiej mu nie przeszkadzaj – nigdy tego nie rób, bo marnie skończysz.

Powiązania
____________________________________________________________________
Cześć! To mój pierwszy Ślizgon, więc trochę się stresuje. Dziękuję, że autorka Raisy pozwoliła mi się zaopiekować Gabrysiem :) Mam nadzieję, że cię nie zawiodę! Ktoś chętny na wątek? Nie gryziemy. Na zdjęciu: Mathias Lauridsen. GG: 33950518 

Jesteś Darkfitchem. To zobowiązuje.

Ignotus Darkfitch
7 rok
Ślizgon

***

Powroty bywają trudne. Czasami cholernie trudne. Zwłaszcza, gdy odchodząc zostawia się za sobą całą masę niewyjaśnionych spraw. Niewyjaśnionych spraw, które, choć trudno ci przyznać to nawet przed samym sobą, po raz pierwszy w życiu uczyniły cię szczęśliwym człowiekiem.




Ignotusie, szczęście to ułuda. Czy gdy myślałeś, że nigdy nie staniesz się taki jak twój ojciec naprawdę w to wierzyłeś? Czy w istocie zakładałeś, iż będziesz mógł ułożyć życie po swojemu? A może po prostu bardzo chciałeś by była to prawda? Być może potrzebowałeś by na chwilę poniosła cię fantazja. Ale wybacz… Przecież nie jesteś ani głupi ani naiwny. Musiałeś wiedzieć, że się nie uda. Jesteś Darkfitchem. To zobowiązuje. No już uśmiechnij się, podnieś głowę do góry i pokaż ojcu oraz wszystkim dokoła, że zasługujesz na to, by nosić to nazwisko.
Spójrz na swoją swoje przedramię. Widzisz? To najlepszy dowód na to, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Powroty bywają trudne, ale ty nie jesteś już tym samym Ignotusem, który odchodził. W wakacje urodziłeś się na nowo. Uczucia to słabość, na którą nie możesz sobie pozwolić. Zapomnij o nich, zapomnij o niej… Tak będzie lepiej i dla ciebie i dla niej.

***

"Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk, tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie." / Antoni Kępiński



***
[Wracamy z Ignotusem.
Zapraszamy do wątków.
Nie jesteśmy zapchaj dziurami i liczymy na coś ciekawego, więc piszcie jak macie intrygujące pomysły.
Karta nie jest jeszcze w pełnej wersji, ale na dniach ją pouzupełniam.]

Wrześniowa lista obecności

Szkoła się zaczęła, zaraz zacznie się też rok akademicki, ale mamy nadzieję, że nie przetrzebi to naszych szeregów, co możecie udowodnić wpisując się pod tą listą obecności. Imieniem i nazwiskiem postaci z zalogowanego konta do 18 września do 21:00.

12 września 2014

Świat nie wierzy łzom

Judith Townshend
19 sierpnia 1961 // Londyn // Hufflepuff // szósta klasa // brudna krew // 10 ¾’’, lipa srebrzysta, włos jednorożca, bardzo elastyczna // patronusa nie wyczarowała // Serge odchodzący z inną dziewczyną u boku // ONMS, wróżbiarstwo i zielarstwo // płomykówka Ben // mogłaby być prefektem, ale nie jest asertywna
Rude włosy, znienawidzone piegi i ciemne oczy oraz uroczy uśmiech wiecznie przyklejony do twarzy. Dziewczyna, którą bardzo łatwo jest zranić – a mimo to stara się nie trzymać urazy i udawać, że wszystko jest w porządku. Udaje twardą, nosi na barkach ciężary większe niż może udźwignąć. Bardzo ambitna, wymagająca i okropnie krytyczna w szczególności do siebie. Pracowita i uczciwa, a także bystra oraz inteligentna. Pełna urojonych kompleksów, z których nie potrafi się wyleczyć, jej samoocena czasami sięga bardzo niskiego poziomu. Nie grzeszy odwagą, jest raczej szarą myszką, ale o ukochanego potrafi walczyć do ostatniej kropli krwi. Można ją przyłapać na rozmowach z Benem w sowiarni, bo jest wielką wielbicielką zwierząt – zawaha się nawet przed skrzywdzeniem pająka, który jest drugi w kolejce do kształtu bogina. W przyszłości magizoolog lub weterynarz (jak matka) – a najlepiej oba na raz. 

Odautorsko

9 września 2014

Sweet serial killer.

[ Cynthia Amelie Winchester ]

I may look happy, but honestly dear, 
the only way I'll really smile is if you cut me ear to ear.

VII - Slytherin - Doncaster, Wielka Brytania 
ukochana córeczka tatusia - jedynaczka - kruk Hades
Starożytne runy - Historia Magii - Klub Ślimaka - Eliksiry
12 i pół cala, giętka, czarny bez, włos jednorożca - patronus: żmija - bogin: nieznany
______________________________________________________________________
Karta dość minimalistyczna. Nie chcę rozpisywać się o jej historii. 
Wolę, gdy wszystko wychodzi z czasem. Lubię sekrety i dziwactwa. 
Druga postać - Theodore Weasley, zapraszam również do tego uroczego Gryfonka.
Taka mała informacja: ze względu na posiadanie internetu mobilnego i złośliwego limitu, który lubi się "wytracić" po paru dniach - nie będę zaglądała tu zbyt często. Jeśli chodzi o odpisy i nowe wątki - najlepiej będzie kontaktować się ze mną przez gadu (49108148) i to właśnie tam zazwyczaj mogłabym normalnie, bez stresu wątkować, gdyż jakakolwiek strona po przekroczeniu owego limitu ładuje mi się co najmniej godzinę.
Mistrzu Gry, przed spotkaniem ze mną skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde, choćby chwilowe zetknięcie z moją osobą może skończyć się uszczerbkiem na Twoim zdrowiu. 

6 września 2014

I'm a sarcasstic freak and I like it.

— Theodore Arvid Ulf Weasley — 

16 i pół cala, wiśnia, włókno ze smoczego serca - patronus: mops, bogin: klaun
ur. 24.10.1960, Brighton, Wielka Brytania - VII rok - czystej krwi Gryfon 
transmutacja - starożytne runy - ONMS - astronomia
szukający w drużynie Gryffindoru

 — powiązania  

Ludzie wiją się jak glisty. 
Jest w tym urok nieodparty - obserwować glist tych twisty, obserwować męczarnie.
Fakt, że Teddy dołączył do Domu Lwa nie był czymś zaskakującym ani dla niego, ani tym bardziej dla rodziny nastolatka, gdyż każdy Weasley trafiał do Gryffindoru. Tak było praktycznie od zawsze. Theodore ma młodszą siostrę, Larissę, która mieszka od urodzenia z matką. On sam został oddany pod opiekę dziadkom, ponieważ relacja między nim, a rodzicielką nie należała do najlepszych. Ojca stracił w wieku lat dziesięciu. Jest to nastolatek o bardzo wesołym usposobieniu, sypie żartami na prawo i lewo, wiecznie ma dobry humor. Przyjacielski, pomocny, zaradny, zdarza mu się, nawet często, pyskować nauczycielom i kląć jak szewc. Popełnia wiele gaf, mówi coś nieodpowiedniego, zachowuje się nienależycie do danej sytuacji, jednak zawsze potrafi z niej wybrnąć z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Jest odważny, za przyjaciół mógłby oddać życie - no, oczywiście, gdyby aktualnie jakiegokolwiek posiadał, dawna przyjaciółka z dzieciństwa jest mugolką i nie widzieli się od paru ładnych lat. Wszędzie go pełno, nie potrafi usiedzieć w  miejscu dłużej niż trzy minuty. Otwarty na nowe znajomości, bardzo łatwo nawiązuje kontakty, jest towarzyski i potrafi słuchać. Uwielbia podejmować wszelkie ryzyko więc nielegalne wypady do Hogsmade lub arcyniebezpieczne figle to jego specjalność. Bywa również wredny i sarkastyczny, czego później żałuje, gdy jakaś osoba, na której w pewien sposób mu zależy, zostaje przez niego dotkliwie zraniona. A Teddy naprawdę nie lubi sprawiać ból komukolwiek. Cieszy się uznaniem zarówno wśród uczniów jak i nauczycieli, ponieważ przyciąga do siebie ludzi niczym magnes. Jednakże, jak dotychczas żadna z tych osób nie postanowiła zostać przy nim na dłużej, nad czym czarodziej bardzo ubolewa. Nie znosi samotności, chciałby mieć przy sobie kogoś, kto byłby z nim na dobre i na złe i akceptował w pełni jego nieprzewidywalny, wybuchowy i dziwaczny charakter. Brakuje mu partnera do żartów. Człowiek zakochany w rockowej mugolskiej muzyce, nie rozstaje się z kostką, na której ma mnóstwo naszywek, a także ze znoszonymi glanami. Jego styl można określić jako bardzo chaotyczny - jednego dnia potrafi założyć zwykły t-shirt z logo ulubionej kapeli, poprzecierane jeansy i trampki, a drugiego koszulę w kratę, muszkę, również jeansy oraz botki. Nie lubi się ograniczać, uwielbia wyrażać siebie poprzez swój wygląd, sposób zachowania i zainteresowania. Potrafi grać na gitarze akustycznej, jest fanem literatury oraz pisze opowiadania i wiersze. Gada do siebie, plecie trzy po trzy, mamrocze dziwaczne niby-zaklęcia pod nosem i wszystkich nazywa "duszyczkami". Ma bzika na punkcie zjawisk paranormalnych, mógłby oglądać horrory całymi dniami, a czytanie creepypast należy do jednych z jego ulubionych zajęć. Skrycie kocha gotowanie i pasjonuje się tą dziedziną, skrupulatnie ukrywając to przed resztą społeczeństwa. Panicznie boi się odrzucenia oraz klaunów, co zresztą wiąże się z jego boginem.
______________________________________________________________________

Nie znoszę nudnych wątków i oklepanych pomysłów.
Taka mała informacja: ze względu na posiadanie internetu mobilnego i złośliwego limitu, który lubi się "wytracić" po paru dniach - nie będę zaglądała tu zbyt często. Jeśli chodzi o odpisy i nowe wątki - najlepiej będzie kontaktować się ze mną przez gadu (49108148) i to właśnie tam zazwyczaj mogłabym normalnie, bez stresu wątkować, gdyż jakakolwiek strona po przekroczeniu owego limitu ładuje mi się co najmniej godzinę.
Mistrz Gry zaproszony na mały seansik spirytystyczny. 
- F