28 września 2014

Hodowane pod żarówką, cieńkie bańki wyobrażeń





Denna Marshall
ur. 24 lipca 1961 w Londynie
VI rok w Hufflepuffie.


   Ojcze bądź, dbaj o siebie i nie opuszczaj mnie.
   Jak to jest stracić jedną z najważniejszych osób w najpiękniejszym dniu swojego życia? Ciężko, bardzo ciężko. Nawet wtedy, gdy ta osoba nigdy nie była normalna. Nie do końca reagowała, mówiła czy robiła jak typowy człowiek. Była ekscentryczna i lekko zbzikowana. Jednak była moja matką, więc kochałam ją z całego serca.
   Więc Ojcze proszę. Uważaj na siebie, bo twoje życie jest moim życiem. Zostałeś mi tylko ty.

Twoja D.M

   Jest owocem miłości intensywnej lecz krótkiej, czarodzieja Thomasa i wili Anabelli. Blondwłosej, nieziemskiej piękności, która rozkochała go w sobie bez pamięci i dała mu córkę do połowy podobną do niej. W 11 urodziny małej Denny, jej matka zniknęła i mimo poszukiwań, nie została znaleziona. Został jej tylko ojciec, przez co jest z nim w bliskich stosunkach. Przez brak akceptacji rodziny Thomasa w stosunku do Anabelli i tego całego związku, Denna nie ma rodziny, która interesowałaby się jej losami.
   I mimo, że jest pół wilą. Wcale nie czuje się przez to lepsza, zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności, ale nie używa ich na prawo i lewo. Jest skromną, cichą, unikającą tłumów osobą, która najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Czasem sama mówi, że ten sznurek oczarowanych mężczyzn jest bardziej uciążliwy, niż godny jej dumy. Choć otacza się ciężkim murem, czeka na kogoś kto choć odrobinę wpuści do środka światła. Krew jednak odbiła się na jej zachowaniu, jest wybuchowa i nerwowa. Przejmuje się zdaniem innych, dlatego unika oceniania.

Posiada różdżkę z krzewu wiśni, z rdzeniem z pióra memortka 9,5 cala, sztywna. Jej patronusem jest biały orzeł, zaś boginem zimna mgła.

CIEKAWOSTKI | ALBUM | POWIĄZANIA



Nowa karta, na nowy początek.
Starych wątków i powiązań nie zakopuje pod łóżko, poczekajcie odpowiem! Zapraszam żyjących do nowych wątków, musi zacząć się coś dziać! Kontakt: 918894 - gg
Twarzyczką jest dalej Jennifer Lawrence.
Mistrzu gry proszę bardzo.

13 komentarzy:

  1. [Ja żyję choć mam urlop i mogę zaproponować wątek z taką na przykład Judith, która też jest Puchonką, ale starszą o rok od Denny. ;) Co na to powiesz?]

    Carmen Watson | Judith Townshend

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Cieszę się, że blog powoli się budzi! Może zrobimy jakiś wątek? Dramatyczny i smutny, bo taki mam teraz nastój :D ]
    Malfoy Jace

    OdpowiedzUsuń
  3. [Mam mieszane uczucia, jeśli mam być szczera. Denna, jak zauważyłam, jest z Jude w jednym dormitorium, a więc znają się zapewne od klasy pierwszej. I ostatnimi czasy w Pokoju Wspólnym mój rudzielec dość często kłóci się ze swoim chłopakiem, głównie przez jedną osobę, do której potem docierają wieści o tych incydentach. Denna mogłaby być albo po jednej, albo po drugiej stronie barykady. Albo bardzo nie lubić Jude za... całokształt i samemu rozpowiadać, co się kiedy działo w Pokoju Wspólnym, albo ją wspierać. Myślę, że fałszywe osoby raczej nie byłyby w Hufflepuffie, dlatego tą opcję odrzucam. ;)]

    Judith

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej, cześć i czołem. Jennifer (na szczęście tym razem bez nude photos) jak zawsze piękna, witam gorąco (chociaż w przypadku mojej postaci, raczej zimno) w Hogwarcie. Pozwoliłam sobie podejrzeć, co też wymyślasz z Judith (tak, to Raiska jest tą, o którą Jude i Srege się kłócą), więc jeśli dojdziecie do jakiegoś konsensusu, można sklecić wąteczek: albo pełen nienawiści, albo przekupstwa i szarych kopert. ;]

    Raisa Aristowa

    OdpowiedzUsuń
  5. [doberek! ;) pewnie, przydałby się jakiś pomysł ;)]

    Samara

    OdpowiedzUsuń
  6. [to prawda - jakoś trzeba xD a wiec dwoje samotników się zebrało (od razu psychicznych *wzdycha* podajcie od razu ognista whisky xD) ja bym w tych złych chwilach zrobiła wspólny szlaban jako bliższe poznanie się wspólne podczas pomstowania na pomysły Filcha, który przydybał podczas np udania się do Zakazanego Lasu?. - no dobra to skoro juz przy tym jesteśmy to akcje chcesz zacząć od lat wcześniejszych czy tez 6 rocznik? I pytanie za sto punktów - kto zaczyna?].

    Samara

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Chyba jednak nam się nie uda, bo mam zamiar odejść z bloga :c
    Może powrócę po testach gimnazjalnych, ale póki co nie dam rady, za duzi mam do ogarnięcia, a do tego jestem strasznie rozkojarzona. A to wszystko uświadomił mi jeden szklony wyjazd.
    Więc bardzo żałuję, ale jeśli już, to jeśli wrócę po kwietniu ;) ]
    John Cox

    OdpowiedzUsuń
  8. [możemy to zrobić jako swoiste wprowadzenie do postaci, wiec czemu nie ano mogę. o.O domyślam się, ze to kierunek medyczny lub coś pokrewnego, prawda? biedna.. *głaszcze plecki*]

    Po śmierci matki przez pierwsze kilka tygodni były ciężko. Szok, smutek i potem zamieszanie przeplatał się jeszcze dziwny list, który zauważyła, ale z braku czasu nie miała nawet czasu ani chęci zajmować się korespondencja.
    W domu trzeba było posprzątać i ogarnąć by ci nieliczni goście mogli przyjść (a dokładniej otaksować otoczenie i przy okazji ja sama, a potem puścić plotkę w obieg), zanim sobie wyszły nie rozmawiając z nią ani tez omówić datę. No tak. Mogła się tego spodziewać po swoich "krewnych". Może to i lepiej było? Miała spokój, którego cały czas szukała.
    Minęło jeszcze z kilka dni, gdy ubrana na czarno szla na szarym ogonku na miejsce spoczynku. Nie płakała wtedy, dopiero gdy wróciła do domu, podczas wieczornego prysznica. Nietkniętą kolacje zostawiła w lodówce a sama skryła się pod kołdrą i zasnęła.
    Z rana nie chciała się obudzić, ale musiała czymś zając myśli. Zatem zajęła się poczta. Przeczytała prawie wszystkie gdy mignęła jej taka nietypowa. Marszczyła brwi podczas czytania a gdy skończyła, nie wiedziała co ma o tym sadzić, bo dostała jakby potwierdzenie na piśmie.
    Nie wiedziała czy się na to zdecydować, ale bezczynne siedzenie w tych czterech ścianach było denerwujące. Zdecydowała się w końcu udać do tej, niewiadomo gdzie leżącej, szkoły.
    [...]
    Miała niezła zabawę, gdy znalazła się na Pokątnej. Zakupy się udały i dosyć szybko je sprawiły. Najdłużej to chyba koczowała pod księgarnią. Nie mogła się napatrzeć aż ja sprzedawca wygonił i musiała wracać do domu. Ostatniego dnia zapakowała kufer i przez cala noc nie mogła zasnąć. Mgliście przypominała sobie pociąg jak i sama podroż, która zasnęła. Obudziła sie gdy trzeba było się przebrać w szkolne szaty i wyszła z innymi do czekających już lodek. Spanikowana trochę w duchu, weszła wraz z innymi do Wielkiej Sali. Tam tez czekała na przydział.
    Myślała, że trwało to wieki ale i w końcu znalazła swój "dom". Uczta cieszyła oczy. Zwłaszcza, ze tego dnia mało co zjadła. Albo i wcale. Drogi do dormitorium słabo pamięta jak i pierwszych dni, gdzie trzeba było się rozeznać gdzie co jest a ruchome schody w tym nie pomagały aż .. całkiem przypadkiem znalazła się w zakazanym miejscu. Chciała już wracać gdy schody zrobiły zmianę. I co teraz?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. [o.O poważnie to brzmi - cóż, ale i tak wytrwałości w tymże kierunku. ;)]

    Stała pośrodku schodów jak zaczarowana i niezdolna do ruchu. Nawet nie było kogo się spytać gdzie tez była albo tez jak trafić do sali zaklęć. Korytarze szybko opustoszały. Przestraszona i zalękniona podeszła do balustradki, by wyjrzeć za nią i sprawdzić czy może ktoś jednak tutaj jeszcze był. Ale nie - jak na złość.
    Co robić? Stać tutaj wiecznie jak kolek nie zamierzała, zwłaszcza gdy lekcje sie zaczęły kilkanaście minut wcześniej a pamiętała tez, by nie szwendać sie samemu po szkole. To po namyśle, całkiem niezła rada. Czemu nie zrobili jakieś mapy dla pierwszych klas? Cholernie, by się teraz jej przydał. Wzięła jeden głębszy wdech i już miała wejść na górę gdy nagle schody znowu postanowiły zmienić swoje położenie. Ledwo co się przytrzymała barierki, by nie zjechać ze stopni. Ten dzień się jeszcze chyba nie skończył.
    Szarpnęło i znowu schody stanęły. By się to już nie powtórzyło przecięła resztę stopni i stanęła na pewniejszym gruncie. Podeszła do kolumienek i się rozejrzała na wszystkie boki, myśląc, ze tym uda się jej kogoś znaleźć.

    Nie trwało to długo, gdy kolejne schody podjechały z drugiej strony. Tam tez stała inna dziewczynka, chyba z tego samego rocznika tak sama przestraszona.
    Jednak ona sadziła, że widzi ducha i gapiła się na nią niezdolna wypowiedzieć słowa. Wzdrygnęła się, gdy przemówiła. Mózg Samary wolno przetwarzał informacje i zadane pytanie doszło do niej z opóźnieniem.
    - też - odpowiedziała w końcu prawie niedosłyszalnie. - nie jesteś duchem tak? - Chciała jeszcze coś powiedzieć i zapytać, gdy i ona zauważyła kota. Za zwierzakiem stał mężczyzna, o którym lepiej nie było się wypowiadać ani komentować. Podczas śniadania słyszała, że woźny miał dzisiaj nieciekawy nastrój. Jednak nie znała szczegółów.
    - my nic nie zrobiliśmy - odpowiedziała piskliwie za nie dwie. - prawda? - popatrzyła na koleżankę.

    Samara

    OdpowiedzUsuń
  11. [Witam z odświeżoną kartą ;)]

    Mikael/Alastair

    OdpowiedzUsuń
  12. Był taki czas, kiedy ludzie byli życzliwi i uśmiechnięci, nikt nie patrzył na status krwi, a liczyła się osobowość, pracowitość i dobre serce. A potem wszystko nagle poszło źle. Był taki czas, kiedy mogła uśmiechnąć się do każdego bez strachu, iż ten ją wyśmieje bądź zacznie wyzywać od szmat, dziwek czy szlam, jak to jest teraz w społeczności Ślizgońskiej. Wszystko zaczęło się dobry rok temu…
    Chociaż miała świadomość, dlaczego tak się stało, nie obwiniała nikogo. W końcu nie można odpowiadać za czyny drugiego człowieka, a i to by zdecydowanie nie poprawiło sytuacji, zważywszy na to, że jest już krytyczna.
    To nieważne, o co poszło tym razem, ważne, że nie chciał się pogodzić jeszcze tego wieczora, jak to miał w zwyczaju, aby nie przeciągać idiotycznie sytuacji i tej głupiej ciszy pomiędzy nimi. Judith tylko westchnęła z poirytowaniem i wpiła swoje sporawe paznokcie w dłonie, żeby nie zacząć krzyczeć, tym bardziej, że pora była już późna i wszyscy raczej mieli zamiar wyspać się przed kolejnymi zajęciami.
    Odwróciła się, żeby usiąść i się uspokoić nim wejdzie do dormitorium i zastanie tam zaciekawione współlokatorki, kiedy ujrzała czyjąś twarz wyłaniającą się zza fotela. Sama nie wiedziała, jak się czuła. Może trochę… głupio.
    - Słyszałaś, prawda? – spytała, odwracając wzrok.

    [Wybacz, że tak późno, ale studia i te sprawy, i nie mogłam też zebrać weny.]
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń