11 października 2013

...

CHARLIE, A CO DALEJ?
A któż to wie? Mogę jedynie się starać dotrwać do postanowionego sobie celu. Cóż to za cel pewnie zapytasz. Auror, to już postanowiłem na III roku. Może świadomie, a może nie. Wiedziałem natomiast, że podoba mi się ta praca i w dalszym ciągu podoba. Lubiłem pytać ojca w wakacje, co tego dnia robił. Lubiłem go słuchać, kiedy opowiadał swoje szalone historie, jedne owiane grozą inne całkiem zabawne. Lubiłem nawet kiedy mówił, że tego dnia nie działo się absolutnie nic. Miałem świetny wgląd do tego, jak ten zawód wygląda. A czy mam plany awaryjne? Oczywiście, chyba po matce przejąłem tą odpowiedzialność. Jestem z niej dumny, wiesz? Mam dwa plany dodatkowe: plan B - zawodnik w drużynie Quidditch'a. W końcu to coś, co kocham. Nie muszę rezygnować właśnie z tego, to też świetna opcja na kolejne lata. I nareszcie plan C, który wpadł mi do głowy, kiedy zobaczyłem tylko mury Hogwartu i tłoczących się pierwszoroczniaków. Mógłbym wrócić tu za kilka lat, jako nauczyciel Latania albo Eliksirów czy Zaklęć. To też robiłbym z pasji, jak pozostałe alternatywy.
╒═══════════════════════════════════════════╕
Dlatego ja,
CHARLIE BLUEFIELD
mogę ostatni raz przyjrzeć się Hogwartowi,
przywołać wspomnienia, które się z nim wiążą,
a następnie krzyknąć, że
"JESTEM DUMNY Z BYCIA PUCHONEM
I NIC MI W ŻYCIU NIE WYSZŁO LEPIEJ,
NIŻ SZKOŁA."
╘═══════════════════════════════════════════╛

..


C H A R L I E  B L U E F I E L D

Kiedyś... był typowym buntującym się nastolatkiem. Kłócił się, uciekał, miał swoje zdanie, którego nikt nie mógł podważyć. Łobuziak jakich mało, zawsze obecny tam, gdzie nie powinien być. Zawsze w kieszeni miał pełno zabawek ze sklepu Zonka, w głowie pełno bzdur, a na koncie mnóstwo szlabanów.

Na I roku krzyczał, jaki jest szczęśliwy mogąc spędzić resztę lat w Hufflepuffie. Reszta uczniów patrzyła na niego to z pogardą, to ze zdziwieniem. Jedynie starsi Puchoni krzyczeli wraz z nim. Jednak większość się dziwiła. Jako mały chłopiec tego nie rozumiał. Wiedział jedynie, że żółty kolor i borsuk przemawiały do niego bardziej niżeli głośny ryczący lew na tle czerwieni.
Mało osób wie o tym, że miał wybór.

Na II roku już latał doskonale na miotle. Nie był jakimś zaawansowanym posiadaczem tego środka transportu, ale jednak jego zwinność i szybkość się wyróżniała. Tak właśnie znalazł się w drużynie wypatrzony przez byłego kapitana. Od tamtej pory wiernie służy swojemu domowi, jako największa szansa na wygraną każdego meczu. To w jego rękach spoczywają największe zasługi, jak i cała krytyka. 
On jednak robi po prostu swoje, bo to kocha.

Na III roku podjął decyzję, że zostanie aurorem. Nie miał zielonego pojęcia na czym będzie polegała jego praca, ale bardzo mu się podobała. W dodatku jego ojciec był jednym z nich, a to go fascynowało. Czarna magia, zaklęcia. To był jak zupełnie inny świat, do którego nie każdy czarodziej ma dostęp.
A on właśnie chciał ten dostęp mieć.

Na IV roku spadł z miotły łamiąc sobie kilka żeber. To jednak go nie zdemotywowało, ponieważ jeżeli ma problemy, to stara się znaleźć jak najlepsze i najszybsze rozwiązanie. Tamto rozwiązanie zapewne przyprawiłoby jego matkę o zawał serca, ale wtedy po prostu wstał z ziemi i zaczął latać dalej. Potem od ojca dostał za to nową miotłę.
Jak to sobie wmawia: co cię nie zabije, to cię wzmocni.

Na V roku siedział z książkami w nosie, tuż przed egzaminami. Jako jeszcze nastolatek wolał mecze qudditcha, inne dziewczyny, jedzenie, a któż by myślał o przyszłości i nauce? Jednak któregoś dnia go tknęło i zaczął nawet zarywać noce.
Niezadowolony jest tylko z Zadowalającego z Zielarstwa, ale na więcej nie było go stać.

Na VI roku tuż przed wakacjami zaczął sobie zdawać sprawę z tego, że jego historia w tym miejscu niedługo się zakończy. Spędził dwa miesiące na rozmyślaniu co dalej, kim ma zostać i co robić. Przerażał go fakt, że ostatni rok jest już przed nim, że będzie musiał zacząć myśleć odpowiedzialnie.
Dzień przed wyjazdem z peronu był tym najgorszym.

Teraz... kiedy ten ogromny budynek po raz siódmy stoi przed nim otwarty na oścież, wie, że jest gotowy by żyć. Stał się mężczyzną, który będzie potrafił opiekować się innymi. Teraz jest wrażliwszy, bardziej kulturalny. Czasami potrafi zapłakać, szczególnie jeżeli na czymś mu mocno zależy. Zdeterminowany Puchon mający perspektywy na przyszłość. Chociaż czarne włosy i błękitne oczy od zawsze sprawiały wrażenie uroczego chłopca, to teraz włosy zaczął układać, a w oczach pojawiła się ta odpowiedzialność za siebie i innych.

Jest gotowy na koniec.
Jest gotowy na nowy start.