25 września 2014

To takie żałosne. Kochać, lecz nie mieć, mieć a nie kochać.
Jace Malfoy


Kim jest ten mimo wielu zmian nadal rzucający się w oczy czarodziej w zielonej szacie? Dlaczego codziennie rozgląda się podczas porannej poczty za nieznaną czarną sową, która pojawia się znacznie rzadziej niż dotychczas? Wszyscy mają wrażenie, jakby otoczyła go jedna wielka tajemnica złożona z kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset sekretów. Całość tworzy kompozycję zwaną Jace’m Malfoy’em, na którego twarzy brakuje jednego elementu, który jeszcze w zeszłym roku był czymś nieodłącznym. Sarkastycznego, niezwykle denerwującego uśmieszku charakteryzującą jego osobę.
Niegdyś dałby wszystko za kilka zauroczonych nim Ślizgonek i cowieczornych imprez. Zamykał oczy pijąc Ognistą Whiskey i uśmiechał się pod nosem czując, że najzwyczajniej w świecie jest szczęśliwy dzięki możliwości zapomnienia o codziennych problemach. Czasy się jednak zmieniły i beztroskie sielankowe życie poszło w odwet. Nie mógł już chować się w swoim własnym świecie. Musiał w końcu stawić czoła przeciwnościom losu. Kto by pomyślał, że jeden prosty , jednak zawierający w sobie największą zbrodnię tatuaż potrafi zmienić bezpowrotnie całe życie.
Łatwo przyłapać go na samotnym przesiadywaniu w Sowiarni, która stała się jego drugim domem. Wypisuje listy długości kilku rolek pergaminu, jednak rzadko dostaje na nie odpowiedzi. Jeśli ktoś go obserwuje zawód widoczny na jego twarzy podczas śniadań, kiedy żaden list nie spadnie w jego dłonie niemalże sprawia, że mimowolnie robi mu się go żal. A przecież rok temu sprawiał ludziom tyle przykrości. Wyzywał czarodziei pochodzenia mugolskiego od najgorszych ciesząc się, kiedy w ich oczach pojawiały się łzy. Nawet najmniejszy szczegół sprawiający, że dany czarodziej chociażby trochę odstawał od normy stawiał go w głowie Jace’a w najjaśniejszym świetle. Stawał się obiektem drwin i chamskich docinek. To wszystko się zmieniło wraz z przynależnością chłopaka. Rodzice nie stanowili już osób, które odpowiadały za nastolatka, który mimo wszystko nadal się rozwijał. Jego prawowitym opiekunem, którego trafniej określa słowo Pan stał się nie kto inny jak Voldemort.
Całe życie Jace’a wypełnił właśnie ten czarodziej. Zaraził go uwielbieniem czarnej magii i wpoił mu swoje ideologie. Zechciał towarzyszyć mu na każdym kroku i za wszelką cenę pomagać w podboju świata. Podobno Czarny Pan wywarł na nim dominujące wrażenie i stał się dla niego wzorem do naśladowania. Ale gdyby tak dłużej nad tym pomyśleć: Co się stało z chłopcem, który biegając po podwórku sprzeciwiał się ojcu i przedrzeźniał matkę? Dlaczego pozwolił rządzić swoim życiem osobie, która mimo, że powoduje nieogarniony strach była dla niego kimś obojętnym? Wiedział, że jego rodzice są mu posłuszni i on nie będzie mógł się sprzeciwić, ale miał swój rozum. Umiał oddzielić to co istotne od czegoś, co może zignorować. Umiał udawać kogoś innego. Potrafił dobrze się kamuflować. Dlaczego wszystko dookoła wraz z Jace’m się zmieniło? Im więcej pytań kłębi się w głowie, tym mniej jest na nie odpowiedzi.

Wszyscy mają wrażenie, że otoczyła go jedna wielka tajemnica.
Złożona z kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset sekretów.
Całość tworzy kompozycję zwaną Jace’m Malfoy’em.

nieco zagubiony Ślizgon w którego boku zawsze idzie wierny pies
siódma i zarazem ostatnia klasa niesie ze sobą wielkie zmiany
niegdyś zarażony Quidditchem
wcześniej egocentryczny, chamski, kreujący własne ideały blondyn
chodzą plotki, że był zakochany do granic możliwości
Czemu się zmieniłeś? Nie takiego Cię pokochałam. Nie znam tego nowego Jace'a. Jest mi obcy.


/ New Jacek! Wszystko tu jeszcze muszę dopracować, ale nie mogłam się doczekać i dodałam wcześniej niż zamierzałam. Wracam powoli do życia z nową kartą. Oczywiście odpiszę na wątki, które mam pod poprzednią, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Na nowe powiązania również jestem chętna,mimo że widzę pewien zastój na blogu. Mam nadzieję, że jest on chwilowy i niedługo wszyscy wrócą :D Poprzedni Jacek -> KLIK Tak baj de łej klikać w tekst piosenki Eldo-Granice, tam jest historia i powiązania Jacka.

25 komentarzy:

  1. [Cześć. Proponuję coś nabroić jak tylko będziesz mieć chwilę wolną i czas, trzeba w końcu rozbudzić towarzystwo do życia. ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć. Bardzo podoba mi się karta i proponuję wątek z Gabrielem (lub Suzanne) :) + Też mam nadzieję, że wszyscy wrócą, bo jakoś tu teraz pusto :/]

    Gabriel Tietjens // Suzanne Cambell

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ja tam nadal czekam na odpis. ;p]

    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  4. niezalogowana onomatopeja27 września 2014 12:06

    [Hej Jacku.
    Karol Cię kocha.
    Jak kopniesz jej autorkę w dupę, to może nawet wróci do świata żywych z odpisem. :c]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Jestem zdecydowanie za, musimy rozruszać towarzystwo :) Nawet z chęcią zaczne jeśli uwzględnisz sytuacje, reakcje i inne tego typu :D]

    Denna

    OdpowiedzUsuń
  6. [tak mnie jakoś naszło ;) Tak mnie jakoś naszło by zrobić ich przyjaciółmi (albo skrywana para ^_^ jeśli by coś wyszło z tego acz wiadomo jaki maja stosunek Ślizgoni do innych. albo byli), mogli się tez sporadycznie spotykać w sowiarni albo gdzieś na terenie szkoły, albo mieli razem szlaban]

    Samara

    OdpowiedzUsuń
  7. [i dlatego coś trudno wymyślić coś z którymś Ślizgonów. No chyba, ze u ciebie znajda się jakieś pomysły.]

    Samara

    OdpowiedzUsuń
  8. [ I co z naszym wątkiem :(]
    Lux

    OdpowiedzUsuń
  9. [Coś trzeba zrobić, tym bardziej że Jacuś też się zmienił - na lepsze oczywiście :D Tylko, że tak bardzo nie mam ostatnio pomysłów na wątki ;<]
    Ian

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ale dzięki temu jest bardziej ludzki, lepsze to niż bezuczuciowa maszyna do zabijania^^ pewnie przyda mu się teraz kolega po przejściach, Ianek zawsze do dyspozycji :D]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Podoba mi się nowa odsłona Jace'a. Witam (spóźnione, ale zawsze) :D]

    MIkael/Alastair

    OdpowiedzUsuń
  12. [A bardzo jesteś zawalona wątkami? Bo jak nie, to może coś Jacka połączyć ze Sky, co, to się wymyśli. ;D]
    Sky

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Ten wątek ze smokiem nam się nie klei, chodź po jakiś inny, bo chcę wątek z Malfoy'em. Najlepiej wbijaj do Melissy, bo ona od niedawna pała miłością do sów, no i być może uda nam się ich jakoś ciekawie połączyć. Co Ty na to? ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  14. [ To świetnie :) Myślimy tu, na gg czy na mailu? ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  15. Poczuła, że ręce zaczynają drżeć jej w niekontrolowanym odruchu. Carol założyła włosy za ucho, jedynie aby dać zajęcie dłoniom. Nie podobało jej się, że w tak jawny sposób okazuje swoje poruszenie, ale nie potrafiła się powstrzymać.
    Widocznie Jace Malfoy nadal wzbudzał w niej zbyt wiele emocji, o wiele więcej, niż Caroline by sobie życzyła.
    Celowo zignorowała uwagę chłopaka. Wytrącił ją nią z równowagi.
    - Miałeś wypadek… - Nie miała pojęcia, od czego zacząć. Opisywać mu zawiłość ich relacji? Chyba nie była do tego zdolna, poza tym słyszała, że Malfoy zaczął umawiać się z jakąś Gryfonką. Montorse nie była pewna, czy to prawda. Wolała zdystansować się do tej informacji, zanim zaczęłaby analizować ją na milion sposobów. Tak było prościej. – Pielęgniarka mówiła, że obrażenia nie są duże…
    Nie spodziewała się tak destrukcyjnej w skutkach amnezji, ale z drugiej strony, jako zawodnik regularnie grający w quidditcha, doskonale wiedziała, jak poważne okazują się czasem najbłahsze kontuzje. Z tego co dziewczyna słyszała, wypadek Jace’a był na tyle poważny, by móc spowodować takie obrażenia.
    Nie powiedziała, że się o niego martwiła. O nie, nic z tych rzeczy. Tak dawno nie widziała na jego twarzy radości na swój widok, że niemal całkowicie się rozkleiła, rozpadła na milion kawałeczków, wpatrując się w wyrażające zdezorientowanie oczy chłopaka. Przez jedną krótką chwilę wahała się, rozważając wszystkie za i przeciw, ale nie zdołała się opanować.
    Pochyliła się nad nim, łaskocząc w szyję rozpuszczonymi włosami.
    - Tęskniłam – powiedziała, smakując każdą sylabę tego słowa. Carol nadal wpatrywała się w oczy Jace’a, teraz zaskoczone nagłym obrotem spraw, a potem…
    Doskonale zapamiętała dotyk jego warg na własnych. Nie spodziewała się jednak, że tak jej tego uczucia brakowało. Brakowało jej całego Jace’a. Szczęcie gromadzące się w jej ciele płynęło wraz z krwią w żyłach, a w miejsce tęsknoty pojawił się spokój. Położyła rękę na jego piersi, delikatnie. W tym momencie Carol złamała swoją obietnicę, że już nigdy nie wplącze się w jakikolwiek galimatias uczuciowy wraz z Jace’m, ale nie żałowała, bo magnetyzm jego dotyku generował energię zdolną przenosić góry.
    Montorse odsunęła się od chłopaka, uśmiechając się delikatnie. Podobał jej się wyraz zaskoczenia na jego twarzy.
    - Zdecydowanie wiele dla ciebie znaczyłam. A ty dla mnie.
    Powiedziała za dużo? Nadal miała asa w rękawie, wiedziała że uwierzy w każde jej słowo. Po prostu wiedziała.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Dziękuję. Byłam oczarowana, gdy je znalazłam. ;)]

    Skusiłabym się na wątek z Malfoyem. Co ty na to? ^^]

    I. E.

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Jedną taka porcelanową laleczkę znalazłam kilka miesięcy temu za swoją szafą. Leżała tam chyba pięć lat. To była najstraszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.
    Mam nadzieję, że jest ciekawa :) ]

    Grace/Melissa

    OdpowiedzUsuń
  18. [A skusisz się na wątek skoro taka fajna? ;3]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  19. [Zarys pomysłu kiełkuję mi głowie. Opowiem ci o nim jutro (napiszę do ciebie na gg), jak wróci do mnie w miarę trzeźwe myślenie ;)]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  20. Ileż razy rodzice powtarzają swoim dzieciom, by czegoś nie robiły? Ileż razy dzieci te, mając zakazany owoc przed sobą wyciągały swe malutkie rączki, by móc sięgnąć upragnionej rzeczy? Podobnie było i z Ellie. Ta z kolei nigdy już nie wyrosła z tego zachowania. Nie miała kogo się słuchać, a zresztą nawet nie chciała. Ona doskonale wiedziała czego chce i nikt nie będzie jej tarasował drogi. Właśnie tak zostało jej we krwi zeskakiwanie ze schodka na schodek. Przyzwyczajenie z domu, kiedy skakała od swojego pokoju na dół. Lubiła to robić, było to jak nawiązanie do dzieciństwa, kiedy to nikt się jej nie czepiał i nie dawał obowiązków. Bywały jednak sytuację, w których w głowie słyszała znienawidzony głos własnej matki "a nie mówiłam?"
    Mowilas, ale co mnie to obchodzi?

    Te niezręczne momenty, kiedy wpadała na ludzi były dosyć specyficzne. Tym razem trafiła na jakiegoś chłopaka, chwilę wcześniej, jak za młodych lat, potykając się o własne nogi. Różnica była taka, ze na szczęście, tym razem, los był na tyle dobry, by dać Ellie kogoś w rodzaju wybawiciela. W końcu wypadki, a zwłaszcza te na schodach nie należały do najmilszych. Jednak kiedy szatynka zorientowała się, iż jest to osobnik płci przeciwnej, zacisnęła oczy, lekko się krzywiąc. A co jeżeli to jeden z jej byłych chłopaków? Jeszcze zakochany albo przeszyty nienawiścią? Zacisnęła usta, a licząc do pięciu podniosła głowę.
    - Przepraszam - rzekła jak najmilej umiała. Brzmiało to całkiem wiarygodnie, ponieważ okazało się, że stojący przed nią blondyn, jest jej prawie całkowicie obcy. To niestety spowodowało, że zaczęła mu się lepiej przyglądać. Jasne trochę potargane włosy, lekko wpadające w loki, a do tego ciemne zielone oczy. Mogłaby przysiąc, że jej własne błysnęły na ten widok, ale to była Ellie, a ona uwielbiała pakować się w kłopoty. Całe jej przemyślenia trwały zaledwie kilka sekund, potrafiła z niewyobrażalną prędkością wyobrażać sobie piękne rzeczy. Szkoda że nie prawdziwe.
    - Chociaż jestem pewna, że nie bolało to aż tak mocno - dodała z szerszym uśmiechem, mając nadzieję, że jej pozytywne nastawienie zmiękczy Ślizgona. Och, mała kokietka - rzekłby jej ojciec, a ta nawet by nie zaprzeczyła. Tak już miała, jak jej matka, czyli powielamy schemat McConwey'owski.

    [nie bij za długość, mówię, mam trudności z Ellie :C]

    Ellie McConwey

    OdpowiedzUsuń
  21. [Haha fajny pomysł z misiem ;D Może zaczniesz wątek? :)]
    Angelique

    OdpowiedzUsuń
  22. Podskoczyła na łóżku, słysząc niespokojne ujadanie psa uwiązanego przy budzie na podwórzu i westchnął bezgłośnie, gdy w jej głowie pojawiła się niestabilna chęć uduszenia zwierzaka gołymi rękami. Odłożyła książkę na półkę i zerknęła na zegarek, pocierając obolałe od zmęczenia oczy dłońmi. Zarzuciła na nagie ramiona luźny sweter i wygramoliła się z posłania, ziewając potężnie. Podłoga w kontakcie z jej stopami zaskrzypiała żałośnie, pobudzając do życie jej wszystkie prywatne lęki, które gnieździły się ciasno w podświadomości, skutecznie zagłuszając zdrowy rozsądek.
    Zimny wiatr przeszył ją na wskroś, gdy otworzyła frontowe drzwi w celu uciszenia psa, ale zmarła w pół kroku, słysząc w oddali dźwięk łamiącej się gałęzi. Nałożyła na nogi tenisówki i, uciszając nieznośne kołatanie serca, dbając o to, aby jej kroki były niewymuszone, bezdźwięczne, pod inspiracją adrenaliny poszła w kierunku dźwięku. Oparła plecy o chropowaty pień drzewa, dostrzegając malującą się na tle nocy sylwetkę. Chyba mężczyzny, ale dzielił ich zbyt wielki dystans, by przegonić z głowy wszelkie wątpliwości.
    Ciekawość zwyciężyła walkę ze zdrowym rozsądkiem. Akceptując fakt, że z powodu braku różdżki była bezbronna jak z dziecko, podeszła bliżej. Nie myliła się.
    Poświata księżyca, przedzierając się niezdarnie przez dominujące na niebie chmury, rzucała na niego mętny blask. Poznała go, a jakże! Ta blond czupryna o charakterystycznym uczesaniu mogła należeć tylko do jednej osoby, mimo iż po dziarskim kroku i niebywałej pewności siebie zostały tylko ślady krwi na rękach, palce zaciśnięte kurczowo na łopacie i zapach śmierci.
    Jace Malfoy to doskonały materiał na chwilowe zabicie nudy.
    Iris lubiła grę pozorów i zabawę ludzkimi uczuciami, a żonglowanie strachem utwierdzało ją w przekonaniu, że każdy posiadał własne słabości. Wykrzywiła usta w delikatnym uśmiechu na widok upragnionej osoby uginającej się pod ciężarem jej podarunku. Żałowała, że nie mogła go wręczyć osobiście i obserwować jak pęknięta obojętność zostaje zastąpiona wachlarzem emocji. Obserwowała go znad pożółkłych kartek i wykrzywiła usta w delikatnym uśmiechu.
    Jaki będzie twój ruch?

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  23. W chwili, kiedy ujrzała uśmiech na twarzy blondyna zrozumiała, jak strasznie przypadł jej do gustu. Nie była w stanie powstrzymać swojego własnego, bo jego humor udzielał się także i jej. Może przez ułamek sekundy gdzieś w środku lekko się podłamała, gdy patrzył na nią dość wyczekująco, ale podniesienie się kącików ust spowodowało, że w jej oczach stał się bardziej atrakcyjniejszy, niż jeszcze przed chwilą.
    Ellie, twoja głupota nie zna granic. Pakujesz się w kolejne kłopoty. - to był ledwo słyszalny piskliwy głosik gdzieś na dnie jej serca, który najczęściej pogłaśniał się w chwili, kiedy na widok innego chłopaka zbyt bardzo zwiększało swą prędkość bicia. Przecież ona nikogo nie słuchała, najwidoczniej i samej siebie. Absurd.
    – Masz szczęście, że szedłem tuż za tobą. Inaczej mogłabyś skończyć z połamaną nogą, albo gorzej. - na te słowa uśmiechnęła się szerzej i zniżyła głowę, tracąc przy tym kontakt wzrokowy. Nie była osobą wstydliwą, ale po tylu kontaktach z płcią przeciwną, wyrobiła sobie pewien schemat rozmowy. Właściwie, to wachlarzyk zachowań. Ellie przez te lata w Hogwarcie zdążyła zauważyć, że uśmiech, to klucz do wszystkiego, czego pragnęła.
    Najbardziej podobał jej się fakt, że trafiła na równego sobie. Ślizgon miał ten typowy uśmieszek, zarezerwowany właśnie dla takich dziewczyn, jak ona. Zabawne wydało jej się to, że udawał wielkiego bohatera. Jakby uratowanie Gryfonki przed upadkiem było nie lada wyczynem. Niewątpliwie była mu wdzięczna, ale jego wywyższanie się, że dzięki niemu Ellie jest teraz cała, było powodem jej uśmiechu na drobnej twarzyczce.
    - Nie przeczę, panie bohaterze - mruknęła trochę niższym głosem, bardziej naturalnym. Dalej jednak starała się, by brzmiał on uprzejmie. - Chociaż, gdybyś nie zdążył, to może byłbyś na tyle dobry, żeby zanieść mnie do Skrzydła Szpitalnego - na to zdanie podniosła głowę, przechylając ją na bok. Ponownie natrafiła na zielone tęczówki chłopaka. Przeskakiwała wzrokiem po jego oczach, w tym samym czasie, plącząc palce za swoimi plecami. W tej chwili wyglądała, jak taka mała słodka dziewczynka. Jej oczy stały się okrągłe i może bardziej niebieskie, z tego całego wrażenia, jakie wywarł na niej Ślizgon.
    - Ale cóż - nagle teatralnie posmutniała, jakby cała ta bańka cudownej atmosfery prysła - jesteś ze Slytherinu, zapewne oczekujesz czegoś w zamian.
    Stawianie na równi z innymi - to było to, czego nikt nie lubił, a już szczególnie przedstawiciele płci przeciwnej. Mała zaczepka, w której Ellie pokładała nadzieję, iż to pozwoli jej dowiedzieć się o chłopaku więcej i pobyć z nim kilka minut dłużej. Miał przecież takie ciemnozielone oczy, takie specyficzne, a przecież tyle osób wokół nich posiadało taką barwę. Wystarczyła zmiana tonu, by prezentowały się zdecydowanie lepiej, a może to urok jego potarganych blond włosów albo tego zaczepnego uśmiechu.
    Alarm! Piszczal głosik gdzieś za uchem, który został stłumiony przez natłok myśli, kręcących się wokół Ślizgona.

    [Wiem, że czekałaś na to długo, a ja się tak bardzo rozpisałam (;_;). Kilometry po prostu.
    Nie bij :C]

    Ellie McConwey

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Od zawsze moją ulubioną postacią w HP był Malfoy (no i Snape). Nie oprę się więc zapytaniu o wątek.]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Nie używam GG od wieków, naprawdę:(
    Ale pisz na foreveraloneromeo@gmail.com i się dogadamy.]

    OdpowiedzUsuń