15 sierpnia 2014

DRAMA PRZYJACIÓŁKĄ, KŁOPOT MĘŻEM



E L L I E   M C C O N W E Y
PÓŁKRWI // GRYFFINDOR // ROK VI
RÓG JEDNOROŻCA // 10 CALI // SOSNA // ODPOWIEDNIO GIĘTKA
BOGIN: NIE WIDZIAŁA I NIE CHCE // PATRONUS: (NA RAZIE) SREBRNA MGIEŁKA

dla ciekawskich // notka I

trochę tchórz // trochę mugol // trochę czarodziej
WAŻNE, ŻEBY W OBU ŚWIATACH ZNALEŹĆ PRZYJEMNOŚCI


Przygody są rzeczą zwyczajną. Zupełnie, jakbyś uważał, że ogłuszenie przez sadzonkę mandragory na każdej lekcji zielarstwa jest zupełnie normalne. Ten przedmiot został jednym i chyba jedynym ulubionym, bo kto by się przejmował transmutacją czy historią magii? Może trochę eliksiry, zaklęcia i obrona przed czarną magią są potrzebne, ale to tylko trochę, nie przesadzajmy. Nie lubi się mieć dużo zajęć, bo trzeba mieć czas dla siebie.
Korzystać z życia każdy lubi, ale każdy robi to po swojemu. Tutaj akurat sposobów znaleziono kilkaset. Jednego dnia trochę alkoholu, następnego jakieś środki odurzające, a ostatniego jakaś kolejna przelotna miłość. Bo w końcu młodość nie trwa wiecznie, prawda?
Quidditch rzeczą zbędną, no chyba że mówimy o zawodnikach. To już zmienia postać rzeczy i zainteresowania. Bo raczej innych niż kłopoty panna McConway nie posiada.
Przejdźmy do tych kłopotów, jest ich za duża ilość, żeby móc je pominąć. Szlaban jest czymś naturalnym, a kolejnych osób, które mają z tym jakiś problem ciągle przybywa. Z tym że, kto by się nimi przejmował? To jakby bać się nauczyciela i jego odejmowania punktów. Głupota. Jeszcze istnieje coś takiego jak drama, ale zazwyczaj siebie nie obwiniamy. Ja tylko chciałam się zabawić, a że to Twój chłopak, to już Twoja sprawa. Odejść jest wtedy najlepiej, bo kłótnie i krzyki, to rzecz niezbyt lubiana, a szczerze nawet wchodzi w obawę.

 BO JAKĄ HISTORIĘ MA ELLIE?
Zaczęło się od dnia, kiedy czarodziej zakochał się w pannie lekkich obyczajów. Niby zdarzają się historie pięknej miłości, ale bądźmy realistami - takie rzeczy tylko w filmach. Po urodzeniu dziewczyna widziała, co widziała, a zakodowało się to w jej pamięci do teraz. Ojca nie było, ale przychodzili jacyś wujkowie, a kiedy wracał tata, nagle mama przeraźliwie krzyczała i to na zmianę z mężem. Z tym, że mama bardziej przerażająco. Mała szatynka najczęściej kuliła się wtedy pod kocem z całej siły zaciskając uszy. Tak zostało jej do tej pory. Kłótni omija jak ognia, albo i dalej.
Dostając list na jedenaste urodziny cieszyła się, że w końcu nie będzie musiała przebywać w tym domu przez cały okrągły rok. Jednak z każdym rokiem zdawała sobie sprawę z tego, że niezbyt różni się od matki, a miłość jest dla niej rzeczą abstrakcyjną. Niezbyt liczy się ze zdaniem innych, a to jej jest tym najważniejszym. Po prostu robi, co lubi, a nauka się do tego nie zalicza. Przyjaciół trochę ma, ale nie chce, by ktoś jej mówił, co robi źle. Pod tym względem drażliwa.
Najbardziej boi się, że któregoś dnia, ktoś tak zawróci jej w głowie, że będzie zależna tylko i wyłącznie od tego chłopaka. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zmieniać ich jak rękawiczki. W chwili, kiedy coś zaczyna się dziać - po prostu ucieka.


________________________________________________________
na zdjęciu Veronica Zoppolo // cytat z tumblra
Mistrzu Gry, rób co chcesz 

Inne postacie:

25 komentarzy:

  1. [To ja się witam! Do wątku zaproszę, a co! :)]
    Yseult i Elsa (i Rabastan po 29 sierpnia...)

    OdpowiedzUsuń
  2. [ jakie ładne zdjęcie w dla ciekawskich ]
    Rachael

    OdpowiedzUsuń
  3. [Taka śliczna ta Ellie :3 Solidaryzuję się z jej sposobem rozwiązywania kłótni haha <3]

    Jams i Solcia

    OdpowiedzUsuń
  4. [Skąd Wy ludzie bierzecie te wszystkie piękne wizerunki, wowowowow]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Och znana i kochana Chan stworzyła trzecią duszyczkę, jak milusio, życzę powodzenia z panienką, a w razie co to my się znamy ;>]
    Johnny i Jackie

    OdpowiedzUsuń
  6. [Śmiało! Ale on jest takim symulatorem kamienia, musiałaby naprawdę się postarać, żeby uzyskać efekty!]

    Benedict

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Miło mi, że karta się podoba.:-) Co do kontaktu to tu masz moje gg: 12103937.:-) ]

    Evan

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Przychodzę tu, bo to rówieśniczki. Co prawda wątki damsko-damskie nie są moją specjalnością, ale może tu uda nam się coś sensownego wymyślić. Masz jakiś pomysł, czy myślimy wspólnie? ]
    Magenta

    OdpowiedzUsuń
  9. [Zdecydowanie chcę z nią wątek. Ona jest taka urocza, że ojeju.]

    Rabastan (skoro Rabarbar ci się źle kojarzy :c)

    OdpowiedzUsuń
  10. [Uważam, choć Monty nie da się wciągnąć w takie gierki! :D]

    Monty

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ojej, a co ona miałaby mu robić? :<]

    Monty

    OdpowiedzUsuń
  12. [no i ja również witam. co do tych zaczepek to nawet miałbym jeden pomysł na wątek, może niekoniecznie górnolotny ale reszta wyszłaby w praniu. spotkaliby się nocą powiedzmy na wieży astronomicznej. on jest tam od dłuższego czasu; czyta książkę, coś rysuje, nieważne. skoro Ellie uwielbia koty, mogłaby podążać korytarzem za jego Kocurem, który zaprowadziłby ją ostatecznie właśnie na ów wierzę. tam próbowałaby nawiązać jakąś rozmowę, ale że Serafin to gbur, po prostu by ją zignorował. mówiłaby, zaczepiała w jakikolwiek sposób tak długo, że ten zdecydowałby się wreszcie odegnać ją od siebie jakimś zaklęciem. obroniłaby się, ale że narobiliby tym trochę hałasu, zwróciliby uwagę któregoś z profesorów. i szlaban, podczas którego mogłaby wkurzać go dalej albo wywiązałaby się jakaś marna próba ucieczki. oooj chyba nie ta pora na myślenie ;>]

    serafin.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Trafiam tu, bo nie wiem, jakie są dwie inne postacie XD]

    Teddy

    OdpowiedzUsuń
  14. [Bardzo energiczna się wydaje, idealna dla Teddusia *-* To jak?]

    Teddy

    OdpowiedzUsuń
  15. [A dziękuję. ;) Może wymyślimy jakiś wątek z którąś z Twoich postaci?]

    Judith

    OdpowiedzUsuń
  16. Rabastan nigdy nie krył się ze swoją nienawiścią do mugoli i im podobnych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że tak negatywne nastawienie do nich miał we krwi — jego rodzina należała od pokoleń do tak zwanych wyznawców "czystości krwi" i odziedziczył to po swoich rodzicach. Pewne zasady wpajano mu odkąd tylko pamiętał i to ich tak kurczowo się trzymał. Niestety, w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie takie nastawienie do innych uczniów nie było tolerowane nie tylko przez dyrektora, ale także i większość nauczycieli.
    Kto by pomyślał, że za samo nazwanie kogoś „szlamą” można dostać szlaban! Rabastan uważał to za głupotę, bo zawsze powtarzał, by nazywać rzeczy po imieniu. Niestety, profesor McGonagall nie podzielała jego opinii i gdy dostrzegła uciekającego z płaczem pierworoczniaka, gdy ten został wyzwany przez Ślizgona, nagrodziła Lestrange'a szlabanem. Zdenerwowało go to, bo i tak miał już dość wszystkich zadań, którymi zasypywali go nauczyciele. Czy naprawdę za wyrażanie swoich opinii należało uczniów karać? Przecież to się gryzło z całą ideą szkoły!
    Nawet gdyby ktoś powiedział Rabastanowi jasno, że obrażanie innych uczniów nie należy do wyrażania swojej opinii, tylko zachowania godnego kary, wyśmiałby tę osobę. W domu nasłuchał się wielu zmyślnych określeń na mugoli i ich uprawiające magię dzieci i żadne z nich nie należało do miłych. Dla niego nazwanie kogoś „szlamą” czy oskarżenie o brudność krwi było czymś jak najbardziej naturalnym. Oczywiście, zdarzały się osoby, przy których przymykał oko na takie sprawy, jak pochodzenie, ale istniało tylko kilka takich wyjątków. Co więcej, osoby te miały za jednego z rodziców czarodzieja, dlatego już od samego początku łatwiej mu było ścierpieć ich obecność.
    Gdyby chciał, mógłby się nie zjawić o wyznaczonej porze pod Izbą Pamięci, ale nie uśmiechało mu się spędzenie kolejnego miesiąca na robieniu czegoś jeszcze gorszego od czyszczenie sreber. Znając opiekunkę Gryffindoru znalazłaby mu odpowiednie zajęcie, po którym jeszcze przez miesiąc plułby sobie w twarz, oskarżają się o godną pożałowania głupotę. Zostało mu jedynie stanie i czekanie na pojawienie się McGonagall, która miała wymierzyć mu karę.
    Nie spodziewał się, że nauczycielce będzie ktoś towarzyszył. Myślał, czy może miał nadzieję, że spędzi ten wieczór, czyszcząc srebra i wsłuchując się w co najwyżej marudzenie woźnego Filtcha, chociaż wolałby uniknąć towarzystwa marudnego charłaka, który w jego oczach również zasługiwał na miano „szlamy”, bo przynosił hańbę wszystkim czarodziejom. Towarzystwo zdecydowanie mu nie odpowiadało, wolał samotność. Zwłaszcza, że nadchodząca dziewczyna była z Gryfindoru, o czym świadczył czerwono-złoty krawat na jej szyi. Wywrócił oczami. Jeszcze tego mu brakowało — naiwnej Gryfonki paplającej tuż nad jego uchem. Miał jedynie nadzieję, że widząc jego niechęć, nie odezwie się ani słowem przez cały szlaban.

    Rabastan

    OdpowiedzUsuń
  17. Problem z uczuciami zazwyczaj pojawiał się wtedy, kiedy zaczynały one przejmować racjonalne rozumowanie i postępowania. Od czasu, kiedy w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach z życia Jace’a zniknęła niejaka Caroline, której imienia nie można było wymawiać w towarzystwie obojętnego Ślizgona żadna panienka nie zawitała w pobliżu chłopaka. Głównie z jego winy, bo nie pozwalał kobietom podchodzić do siebie na odległość chociażby kilku metrów. Mimo, że nie chciał się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, ale panicznie bał się ponownego przywiązania, które bądź co bądź przyszło mu całkiem łatwo w towarzystwie blondynki z Ravenclawu. Podobno czas leczy rany, jednakże Malfoy Junior unikał Carol jak ognia chcąc jak najszybciej zapomnieć o bólu, który nadal przenikał jego klatkę piersiową, kiedy dziewczyna przemykała po cichu obok niego na szkolnym korytarzu.
    Dzisiejszy dzień był jednym z tych błogosławionych, w którym nie miał kompletnie żadnej możliwości, żeby zobaczyć swoją byłą. Miała lekcje w zupełnie innych miejscach niż on, za co dziękował Bogu (chociaż wcale w niego nie wierzył, chwała jedynie Czarnemu Panu! i takie tam głupoty…). Kiedy dziewczyna o ciemnych włosach nagle pojawiła się przed jego nosem minęły sekundy, żeby zrozumiał co tak naprawdę miało właśnie miejsce. Mimowolnie wyciągnął ręce do przodu chwytając – jak później się okazało – Gryfonkę w pasie, tak żeby nie upadła na ziemię. Podniósł brew do góry patrząc na nią pytająco mając szczerą nadzieję, że nie zrobiła tego celowo. Ale raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby spaść ze schodów i całkiem przypadkowo wpaść w jego ramiona. Popadał już w skrajną paranoję!
    Jej oczy go zaintrygowały. Nie były jednokolorowe jak u większości populacji ludzkiej, aczkolwiek nie wyglądały również jak tęczówki psów rasy Husky, które tak uwielbiał. Nie były dziwaczne, wręcz przeciwnie – piękne i tajemnicze. Wtedy zauważył, że ona się uśmiechnęła. Nie w sposób zdenerwowany, czy speszony. Po prostu była zadowolona, że spadła właśnie w jego ramiona, a nie kogo innego. Nie potrafił jej rozgryźć a już w szczególności domyślić się co miała na myśli uśmiechając się w ten sposób, co intrygowało go jeszcze bardziej. Większość dziewczyn była świadoma tego, że nie mają u niego szans, ale ona była inna. Dawała mu znać, że to on nie ma szans u niej. Coś jednak pozostało z tego starego Jace’a, bo po chwili na jego twarzy ponownie pojawił się ten flirciarski uśmieszek, którego dawno nie było widać. Można powiedzieć, że brunetka zburzyła ten mur, który zbudował sobie oddzielając przeszłość od teraźniejszości.
    - Przepraszam. – I wtedy usłyszał jej głos, który jedynie podkreślił jak bardzo słodką potrafi udawać. Przeczesał palcami włosy, tak jak zawsze miał w zwyczaju i niechętnie opuścił ręce, które dotychczas trzymał w jej talii.
    - Chociaż jestem pewna, że nie bolało to aż tak mocno. – Prychnął pod nosem nie przestając się uśmiechać. Kąciki ust jakoś mimowolnie wykrzywiały mu się ku górze słysząc jej nader przesłodzony ton głosu, który wcale mu nie przeszkadzał, wręcz sprawiał, że niewidzialna siła ciągnęła go w jej kierunku, co zapewne było zamierzonym celem. Wtedy zrozumiał, że udało mu się znaleźć kogoś, kto we flirtowaniu mógł dorównać nawet samemu Jace’owi, który w swojej dawnej karierze poderwał już większość dziewczyn w Hogwarcie.
    - Oczywiście, że nie bolało. – zapewnił ją kiwając głową. – Masz szczęście, że szedłem tuż za tobą. Inaczej mogłabyś skończyć z połamaną nogą, albo gorzej. – mruknął umyślnie robiąc z siebie bohatera. W każdym normalnym przypadku puściłby całkiem mu obojętną i nieznaną dziewczynę na ziemię, jednak ta Gryfonka go intrygowała i zamknął głęboko w podświadomości głos wołający „To wcale nie zapowiada się dobrze!”

    Malfoy Jace

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Doszłam do wniosku, że jeżeli chodzi o dziewczyny zdecydowanie wygrywa Ellie. Nie wiem czy odpowiadałoby ci prowadzenie wątku dwoma postaciami, bo z drugiej strony Luke jest praktycznie homoseksualny ( tak w 80%), więc jak najczęściej korzystam z okazji, żeby prowadzić wątki męsko-męskie, ale to już zależy od ciebie.]

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Dzięki za powitanie, to bardzo miłe :)
    Bardzo, bardzo chcę wątku z Ellie! Uwielbiam jej imię! Jest taka śliczna... Co Ty na to? Fran przyda się dobra koleżanka. ]

    Francesca

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Specyficzne relacje to moja główna domena:)
    Ale z góry uprzedzam, że odpada przeszłość typu: Luke zakochany, a ona go zlewała. Sądzę, że powinnyśmy pójść w stronę relacji bardziej skomplikowanej, nie wiem jedynie, czy będzie ci to odpowiadać. Może kiedyś była przez chwilę, moment, nie wiem, ulotną sekundę zauroczona/zakochana w Luke'u. Tak ją to przestraszyło, że zerwała z nim kontakt, choć zawsze była wierną fanką, kiedy wygrywał coraz to nowsze sonaty. Po prostu ograniczyła kontakt do minimum, stopniowo przekształcając go w relacje zero. Jakby nigdy się nie znali. Ok, teraz czas na kruczka. Przejął się, trochę za bardzo, bo zawsze miło mieć na podorędziu jakąś fankę, próbował znaleźć u niej jakąś przyczynę, ale niestety, jakby straciła zdolność mówienia.
    Minęło trochę czasu, każdy robi to, co lubi. To byłaby przedrelacja. W obecnym momencie możemy wykombinować coś na kształt, że Luke widzi, jak twoja dziewoja całuje się z chłopakiem, z którym całował się dzień wcześniej ( z niego też niezły lovelas, tyle, że wiesz, jak to wygląda), więc podchodzi i zaczyna wygłaszać mowy, tamten ucieka i zostają sami. A wtedy Ellie przypomina sobie, dlaczego stracili kontakt i próbuje zrazić do siebie Luczynę jeszcze bardziej, a on zaczyna się awanturować. Bla, bla, bla.
    Rozumiesz, o co mi chodzi? To też nieco chaotyczne, z twojej karty wynika jasno, że Ellie boi się jakichkolwiek poważniejszych relacji, ale sądzę, że to byłaby miła odmiana, gdyby uczucia powoli walnęły rykoszetem, zginając ją wpół:)
    No nie wiem, pewnie ci się nie spodoba. Jedyną zwolenniczką moich pomysłów na wątki jestem ja.]

    OdpowiedzUsuń
  21. Czas w końcu wkroczyć do gry - była to pierwsza myśl, która mimowolnie pojawiła się w podświadomości Jace’a. Na tak długi czas utknął w celibacie, że nie mógł należycie korzystać z końcówki młodości, która mu jeszcze pozostała. Niebieskie oczy Gryfonki, które na jego widok stawały się znacznie bardziej intensywne sprawiły, że zapomniał o uczuciu zdrady, które towarzyszyło mu przy każdym zetknięciu z inną dziewczyną niż Caroline. Ta blond Krukonka wprowadziła go, zapewne nieświadomie w stan ograniczenia. Jednakże czuł, że z przypływem nowej znajomości, przy której uśmiechał się tak jak dawniej wszystko wróci do porządku dziennego.
    Jaką komiczną sytuacją było to, że obydwoje nie byli świadomi wielkiego podobieństwa między nimi. Nie licząc tego, że zachowanie dwojga czarodziei było bardzo podobne, wręcz identyczne to myśli Gryfonki i Ślizgona kręciły się wokół tego samego tematu. Jace miał dziwne wrażenie, jakby brunetka rozumiała go bez słów, co w pewnym stopniu go przerażało, ale jednocześnie stanowiło swego rodzaju przyciąganie.
    - Nie przeczę, panie bohaterze –Wyczuł w jej tonie głosu nutkę sarkazmu. Uśmiechnął się szerzej nie zdając sobie sprawy, że on używa tej samej intonacji oraz wplatania między wierszami nuty ironii. - Chociaż, gdybyś nie zdążył, to może byłbyś na tyle dobry, żeby zanieść mnie do Skrzydła Szpitalnego.
    Prychnął podnosząc do góry jedną brew. – Nie jestem niestetyaż tak wspaniałomyślny. – stwierdził chcąc nieco podrażnić się z dziewczyną, jednak było to całkowitą prawdą. Prędzej przeszedłby obok rannej dziewczyny obojętnie, po kilku sekundach zapominając o zdarzeniu, niż zaniósłby ją narażając swoją własną osobę na zmęczenie i ciężar do Skrzydła Szpitalnego.
    - Ale cóż – Zauważył, że uśmiech z twarzy dziewczyny nagle zniknął, ale umiał wyczytać z mimiki grę aktorską, całkiem dobrą – musiał przyznać. - Jesteś ze Slytherinu, zapewne oczekujesz czegoś w zamian. – Westchnął udając, że się zastanawia. Tak naprawdę już dawno zaświtał mu w głowie pewien plan dotyczący tej znajomości. Słowa dziewczyny jedynie ułatwiły mu całą sprawę.
    - Masz rację. – stwierdził rzucając zirytowane spojrzenie na pierwszoroczniaka, który wpadł na jego plecy i zaczął mamrotać jakieś przeprosiny. Jego jąkanie się jeszcze bardziej wprowadzało Jace’a w stan niebezpiecznego stanu zdenerwowania, jednak Puchon szybko się ulotnił a Jace mógł ponownie zając się swoim nowym obiektem zainteresowania.
    - Zazwyczaj nie chodzę w raz z całą szkołą na comiesięczne wypady do Hogsmeade… - Zaczął wymijająco widząc na jej twarzy chęć usłyszenia w końcu tego co ma do powiedzenia. Odwrócił wzrok od brunetki niby od niechcenia lustrując wzrokiem przechodniów. – Ale jutro miałem zamiar się wybrać do Trzech mioteł. W zamian oczekuję, że zgodzisz się mi towarzyszyć. – skupił ponownie swoje zielone oczy na Gryfonce i obserwował jej reakcję. Nie przyjmował odmownej odpowiedzi. Zresztą mało kto byłby w stanie powiedzieć mu Nie.
    Uśmiechnął się zachęcająco. – Jutro o 11 będę czekał przy wejściu do Pokoju Wspólnego Gryfonów. – stwierdził i puścił w jej stronę oczko. Odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia, po czym przyszło mu do głowy, że nie zna jej imienia. Powstrzymał się przed uderzeniem otwartą dłonią w czoło. Jego idealne odejście zostało właśnie zburzone. Okręcił się spowrotem w jej stronę i przybliżył się nieco bardziej niż wcześniej.
    - Jestem Jace. – mruknął czekając na jej reakcję. Czuł, że imię, które zaraz wypowie Gryfonka stanie się nieodłączną częścią jego dotychczasowych myśli.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ No tak, zapomniałam wspomnieć, że awantury Luke'a wyglądają jak coś w stylu: Co ty robisz?! i na tym się kończy. Nie umie się gniewać, nie umie się kłócić, więc może niepotrzebnie tak to nazwałam, ale cóż, wszystko jasne. Więc, jeżeli możesz, to będzie mi bardzo miło, jak zaczniesz, bo ja oczywiście daję się wykorzystywać i rozpoczynam większość wątków.]

    OdpowiedzUsuń