14 sierpnia 2014

tańcz głupia, tańcz.


dziecko szczęścia | dredy | niewinność wymalowana na twarzy | za duże ubrania po starszym bracie | pokój i miłość | jestem taka szczęśliwa | uśmiech na twarzy | pacyfka na szyi | krzywe nóżki | karta stałego klienta w Skrzydle Szpitalnym | ufność | wiara w dobroć innych | życie jest piękne | podskoki zamiast zwykłych kroków | zatańcz ze mną! | dwie lewe ręce | nie-odwaga | the beatles | nina simone | david bowie | strasznie Cię przepraszam! nie chciałam, wszystko w porządku? | fascynacja oczami innych ludzi | brak planów na przyszłość | obawy przed lataniem na miotle, marzenia o własnych skrzydłach | noga z transmutacji, zaklęć, opieki nad magicznymi stworzeniami, obrony przed czarną magią, eliksirów, astronomii, zielarstwa | bogowie, o co z tym wszystkim chodzi? | strach przed jedzeniem w miejscach publicznych | wbrew pozorom lubi majonez | łyżwy | ryż | czekolada | często widywana w bibliotece, w dziale z mugolskimi powieściami | uzależnienie od świąt bożego narodzenia | spanie | guma balonowa




M a y o n n a i s e   M o o r e

bogin - pingwin | patronus - a co to takiego? | 31 sierpnia |  VI rok | Hufflepuff | mugolak | włos jednorożca, 10 i 3/4 cala, brzoza, lekko sprężysta | jeden starszy brat i pięć młodszych potworków | tata hydraulik, mama sprzątaczka







zdjęcie. nagłówek lady pank.
mistrzu gry, do dzieła ]

32 komentarze:

  1. [Witamy ponownie. Jestem rozwalona imieniem.]

    Eva, Bastian, autorka

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ona ma na imię majonez? ciekawie, bardzo nawet :D witam ponownie!]

    Ian&Marcel&Ariana

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Witaj :3 Jak super spotkać kogoś, kogo się zna. ^^]
    John/Jack

    OdpowiedzUsuń
  4. [To będzie mile widziana inicjatywa. Wątków mam po same uszy, ale ze względu na ten uśmiech wyrażam zgodę.]

    Bastian

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ja tutaj - realia Harrego Pottera jednym z moich światów xD Spotkanie w mugolskiej części? Bardzo chętnie.
    ( John się zgadza *.* ) xD ]
    John

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Nigdy nie widziałam tak pozytywnej osoby oO Miło czasem widzieć i takich ludzi XD Witam! ]
    Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  7. [W bezpośrednim starciu z taką dawkę pozytywnej energii nie sposób się nie uśmiechnąć :D Witam serdecznie Pannę Majonezik :p]

    Drew

    OdpowiedzUsuń
  8. [Chyba strzeliłaś mi komentarz pod nie tą kartą, co trzeba :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Żaden problem, tylko po prostu mi go przeklej w odpowiednie miejsce. :)]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Antykwariat, oki doki.
    Tylko czekałam aż spytać, w innym wypadku sama bym spytała. Jasne, że możemy z nich zrobić parę <3
    (Sorka za błędy piszę z telefonu - brat zabrał mi chwilowo komputer xP ]
    *już zakochany po uszy* John

    OdpowiedzUsuń
  11. [Jeeej, ale fajna postać~! Miłej zabawy, a jak zechcesz to zapraszam na wątek :)]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  12. [Imię rozbraja :D Plus, ona jest taka pozytywna, że nie da się jej nie lubić!
    Witamy i życzymy dobrej zabawy!]
    Lucas/Jo

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie! Serduszko Johnathana należy do Arii i nic tego nie zmieni ^^
    Bardzo pozytywna ta dziewczyna, mogłaby się przyjaźnić z moim panem ;) Masz jakiś konkretny pomysł?
    +To imię na serio powala :D]

    Johnathan

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hmmmm coś zakręconego, na pewno! ;) Może wymkną się w nocy na Wieże Astronomiczną, by pooglądać gwiazdy? Towarzyszyć im będzie przemycone kremowe piwo lub ognista whisky, wór słodyczy i muzyka, którą tylko oni będą słyszeć :) Pasuje? Jeśli tak - zacznij, proszę ;]

    Johnathan

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cześć!:3 Witam koleżankę z tego samego roku i domu. Zapraszam do siebie po wątki i powiązania]

    Denna Marshall

    OdpowiedzUsuń
  16. [Myślę, że lepiej będzie jeśli zaczniesz od początku ;]

    Johnathan

    OdpowiedzUsuń
  17. [Muszę przyznać, że wyjątkowo ciekawe imię! Cześć, dziękuję za powitanie i cieszę się, że mój Puchaś przypadł do gustu. Tak sobie myślę, że skoro M jest nogą z takich na przykład zaklęć czy transmutacji, a on bardzo je lubi, to może są za tym, żeby mugolaki trzymały się razem, więc on ją wspiera i pomaga jej z tym, co sprawia jej problem?]

    Serge Chevalier

    OdpowiedzUsuń
  18. [Serge'a atakują głównie Ślizgoni z powodu nieczystości krwi i tego, że Raisa go nie znosi, więc jeśli Mayonaisse ma ochotę stawać przeciwko nim, to proszę bardzo. Błonia, jakiś weekend, on nie szuka zwady, tylko chwili spokoju wraz ze swoim szczurem (mógłby się odwdzięczać właśnie pomocą w nauce). Jeśli zaś wolisz, żeby to on stanął w jej obronie (w zaklęciach lepiej śmiga, a nie lubi, jak ktoś się znęca nad dziewczynami) to też spoko. On może zauważyć, że ma problemy i skupić na sobie uwagę jej agresorów, narobić zamieszania, więc przyciąga również uwagę nauczycieli - zainteresowani jej upokorzeniem uciekają, a on się pyta, czy wszystko z nią ok. Nie wiem :C]

    S. Chevalier, Hufflepuff

    OdpowiedzUsuń
  19. [Dobry pomysł, podoba mi się :)
    Wiem, że nie wypada prosić, bo załatwiłaś pomysł, ale nie byłoby problemem dla Ciebie zacząć?]

    Sebastian B.

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Ło matecko świnta, jo ni zy ślunzka, a lepi niż rodowito ślunzoczka godom :C
    Wątek z Majonezem chcę, tylko musisz coś wymyślić za mnie, proooszę xD ]
    Timothy B.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie każdy ma to szczęście urodzić się bogatym. John też nie posiadał wielkich majętności, bo jego matka nie zarabiał kroci. Tym trudniej było mu zdobyć upragnione książki i posiadać coś „swojego”. Całkowicie i na wskroś swojego. Mimo to, nie narzekał. Nie leżało to w jego naturze, bo za biedę los odwdzięczył mu się czymś o wiele lepszym – ciekawym życiem. Chłopak co i rusz wpadał w niesłychane kłopoty i maczał paluchy w brudnych sprawach, co sprawiało mu niewysłowiona przyjemność. Tego dnia jednak nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego, znaczy w jego mniemaniu i do pewnego momentu. Dostał parę groszy, bo Sherry Cox, jego chlebodawczyni, która zaskarbiła sobie jego synowską miłość, dostała wypłatę. Nie było to wiele, ale wystarczyło, by wybrać się do umiłowanego przez blondyna antykwariatu.
    Tak właśnie znalazł się w zapełnionym starymi rzeczami pomieszczeniu, gdzie rządy sprawował starszy pan. Synów, którzy widnieli na szyldzie John jeszcze nigdy nie widział, ale mężczyzna często o nich opowiadał. Cox nie był typowym klientem, który przychodzi i wychodzi. Dostąpił tego zaszczytu, że pozwolono mu traktować to miejsce jak bibliotekę. Pan Sempere rozumiał jego zamiłowanie do książek i jego marny budżet.
    John wspiął się na palce, by sięgnąć po jedną z książek. Skórzana okładka była pomarszczona, a chłopak miał ją w ręka co najmniej sto razy, ale mimo to, był to jego ulubiony wolumin. Blondyn był w stanie czytać go na okrągło i nadal zaskakiwać siebie samego coraz to nowszymi odkryciami. On po prostu kochał tę książkę i wiedzieli o tym jego najbliżsi. Ba! Jego najlepszy i najwierniejszy kolega nazywał go przyjaźnie „detektywem” i „Sherlockiem”. Może John nie dawał tego po sobie poznać, ale gdzieś tam w środku jego serce biło mocniej, gdy słyszał te określenia. Potrafił z całkowita pogodą ducha i powaga nazwać siebie psychofanem, na co niektórzy parskali śmiechem. Jednakże istnieli ci nieliczni, którzy potrafili go zrozumieć. Jednym z takich ludzi był właściciel antykwariatu. Staruszek posłał blondynowi pogodne spojrzenie i uśmiechnął się, gdy ten zbliżył się do lady.
    - Kolejne dwa funty za „Przygody Sherlocka Holmesa” - chłopak położył na stole pieniądze i tylko jego oczy zdradzały dobrze skrywaną radość.
    - Zbierasz na tę książkę już dość długo. W sumie zapłaciłeś mi już sześć funtów. Wystarczy, jest twoja – wydeklamował starszy mężczyzna.
    Twarz chłopaka pierwszy raz od wielu dni zaczęła promienieć, a on sam przytulił serdecznie pana Sempere. Tamten zdumiony zachichotał cicho i zniknął w głębi pomieszczenia. Blondyn nie zamierzał opuszczać jeszcze ukochanego antykwariatu i jednego z najbliższych mu ludzi. Usiadł na podłodze, skrzyżował nogi i po raz sto pierwszy zabrał się za czytanie powieści Doyla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dane mu było w ciszy i skupieniu delektować się lekturą, bo wtem ktoś wkroczył do uwielbionej przez niego „jaskini”, do jego „świątyni”. Choć wiedział, że nie ma prawa uważać tego miejsca za własność, to i tak czuł się zazdrosny o każdego klienta. Tym razem jednak nie był to człowiek, który wszedł i wyszedł. Tajemnicza persona sięgnęła po książkę i ruszyła ku ladzie, by stać się szczęśliwym nabywcą, ale siedzący, niewidzialny chłopiec stał się dlań przeszkodą. Normalnie przybrałby wyniosły wyraz twarzy i kiwnął tylko głową na przeprosiny. Ale to nie byłą normalna sytuacja, a dziewczyny która się o niego potrąciła nie była zwykłą. Kojarzył ją ze szkoły, ale nigdy nie zwrócił na nią większej uwagi. Tym jednakże razem wydała mu się istnym aniołem, o śpiewnym głosie i cudnych włosach. Jej oczy błyszczały, usta wygięły się w przestrachu, że mogła mu coś zrobić, a cera była idealna. Serce Johna zaczęło szybciej bić. Była zawsze tą jedyną, u której dredy były odpowiednią fryzurą. Żadna inna dziewczyna nie wyglądała by w nich tak, jak ona. John wiedział, że coś do niej czuje, że ona mu się podoba, ale nigdy nie był tego tak pewien jak w tej chwili.
      - Nic się nie stało. Do szpitala jechać nie muszę, a na pewno nie do Munga – na koniec mrugnął i uśmiechnął się.
      Uśmiech nie był u niego codziennością. Przeciwnie, był to mały cud, który zdarzał się u niego bardzo rzadko. Ale na jej uśmiech nie potrafił nie odpowiedzieć tym samym.

      [ Brawo!!!! Cieszę się, że dokonałaś tego przy rozpoczęciu dla mnie. Czujem siem wyróżniona x3
      Też nie wiem ile kosztują tam książki, więc nie mam nic przeciw wymyślonym przez Ciebie ceną :)
      Hym.... Trudne to pytanie. Myślę, że mogą się kojarzyć, a co do jej uczuć.... To może coś czuje, ale nie do końca wie, co, a jak przychodzi jej dobra odpowiedź do głowy to się jej wypiera? Takie pogmatwane xD
      Nie jest tragicznie, jest cudnie. Już kocham ten wątek, zakochany John <3 Mayonnasi <3
      Ja również przepraszam za błędy i dziękuje!
      Niestety byłam w Polsce i trochę zmokłam, ale co tam ;) ]
      zakochany John

      Usuń
    2. [Ach! Jeszcze jedno. Czy znalazłabyś jakieś gify, które mogłabym wykorzystać w koligacjach jako wizerunek Mayonnasi? :3]

      Usuń
  22. W pierwszej chwili anioł zdawał się nie do końca pojmować wypowiedziane przez blondyna słowa. Następnie chwilę mu się przyglądała, jakby zdumiona faktem, że ON mógł wiedzieć o magicznym szpitalu. John nabrał przemożnej ochoty by zaśmiać się serdecznie, ale z trudem powstrzymał się od tego i tylko chłonął oczyma cud, który stał przed nim. Mówiła dużo i dość szybko, ale on wychwytywał każde słowo i analizował je po swojemu, więc dotarło do niego wszystko, co dotrzeć miało. I choć zwykle nie palił się do rozmów, to tym razem postanowił nagiąć swój zwyczaj i odpowiedzieć dokładnie na wszystko, co ślicznotka z dredami mu powiedziała.
    Lubił być nazywany Sherlockiem, choć niewielu używało tego zwrotu. Zatem fakt, że ONA tak go nazwała utwierdził go tylko w tym, że jest jego bóstwem. Z jego twarzy nie znikał uśmiech, choć sam chłopak był tym niemało zdumiony, dziewczyna miała na niego dziwny wpływ.
    - Nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło, gdy użyłaś tego zwrotu. Być porównanym do mojego bohatera. Łał – wydusił z siebie na początek.
    Gdy miał podziękować za komplement dotyczący jego oczu i uśmiechu, schylił głowę, czując rumieniec wypływający na jego policzki. Zdziwił się, to prawda, ale to dlatego, że nigdy wcześniej, nikt go nie skomplementował. Prócz matki, ale to się nie liczyło.
    - Dziękuje – bąkną wreszcie – Za komplement – dodał i na powrót spojrzał na dziewczynę.
    Siedziała tuż obok, tak blisko. Oparta o regał z błogim uśmiechem na twarzy, którego nie dało się przyrównać do niczego. Niósł ze sobą taką siłę i napawał Johna tak niewyobrażalną radością.
    - Racja. Nie często spotyka się kogoś ze szkoły – kontynuował po chwili – I tak, mam siostrę. Starszą o zgrozo. Nie wiem, czy nie wymieniłbym jej na jakiegoś brata – powiedział z delikatnym przekąsem, ale po chwili uświadomił sobie, że tak naprawdę nie oddałby jej za nic – A może i nie. Trzeba jakoś żyć z tymi, których się ma – podsumował.
    Na koniec został temat książki. Blondyn spojrzał na stara okładkę swoimi błękitnymi oczyma i pogładził ją, była jego najwierniejszą przyjaciółką. Nie zostawiła, nie zraniła, nie zaskoczyła w negatywny sposób. Po prostu była wtedy, kiedy tego potrzebował.
    - Nie – wyszeptał – Nigdy mi się nie znudzi. Czytałem ją tyle razy, a co i rusz odkrywam coś nowego – mówiąc to uśmiechał się delikatnie, a na koniec spojrzał towarzyszce prosto w oczy – Ty znasz moje imię, ale dla mnie twoje jest tajemnicą. Wiem tylko, że jesteś o rok ode mnie starsza i chodzisz do tego samego Domu. Często siedzisz w bibliotece, jesteś niesamowicie otwartą mugolaczką z niezwykłym nastawieniem do ludzi. Jesteś najradośniejszą istotą jaką znam. Naprawdę. Wypadałoby dodać, że i ty masz śliczne oczy – po ostatnim spuścił nieśmiało wzrok, czując że pozwolił sobie na zbyt wiele.

    [ Może mówić ile chce, jest urocza :3 I tak, dodaje jej to uroku. A John i tak odpowiedział na wszystko, bo jest to taki właśnie chłoptaś xD
    Nie nie obrazi się x3 I przyznam szczerze, że i dla mnie jest słodziutki, bo w sumie kreuję chłopców, których byłabym w stanie pokochać (taka to moja przypadłość, że zawsze tworze panów xD ).
    Skoro nie zauważyłaś, to wierzę, że ich nie ma ;)
    Nie, to nie jest wredne, bo przecież i ja miałam wtedy pogodę, choć to do mnie przyjeżdżali, a nie ja na wyjazdach byłam.
    To czekam na tego gifa :D I trzymam kciuki za rozczesywanie włosów, moje też są utrapieniem xP
    I niestety tak, idę do szkoły. A straszny i tak będzie, bo czekają mnie egzaminy (3 gimnazjum :< ) Bojem siem.
    I nie przepraszaj wiecznie za wszystko. Jest cudnie <3 Ja też czasem nie potrafię dorównać długością odpisu do współautora, ale trudno. A to, że „wiadomość” jest długa, to nie problem. Cudnie się z Tobą rozmawia ^^ ]
    Johni z motylkami w brzuszku

    OdpowiedzUsuń
  23. Słuchał jej głosu jak zaczarowany, choć nawet przez myśl mu nie przemknęło, by czary miały jakikolwiek udział w tej sprawie. Jego błękitne oczy wlepione były w twarz dziewczyny, choć co i rusz kierował je na swoje dłonie. W prawdzie nie było w nich nic, a nic interesującego, ale wolał nie pokazywać swych płonących polików, tym bardziej, że rzadko zdarzało się, by zajęły się ogniem. Uśmiechał się, gdy było trzeba, a innym razem kiwał głową ze zrozumieniem. Raz nawet prychnął rozbawiony ( tak blisko było, a by się zaśmiał!), dokładnie w momencie, gdy Puchonka przeszła z opowieści o bracie na swoją niezgrabność. Nie podzielał tego zdania, choć jeszcze dobrze jej nie znał. Mogłaby się potknąć tysiąc razy na jego oczach, a on i tak byłby w stanie używać odnośnie jej przymiotnika „zgrabnie”, bo coś przeszkadzało mu w bezstronnej opinii na temat dziewczyny siedzącej tuż obok. Tak bliziutko, że jeśli nieopatrznie poruszył by ręką, niechybnie by jej dotknął. Musiał się mocno powstrzymywać, by tego uniknąć, a koniec końców jego wysiłki poszły na marne. Wiercił się, a ręce go świerzbiły, więc podniósł jedną, by przeczesać palcami blond czuprynę i dosłownie musnął dziewczynę. Jego małe, mężne (choć on by się tego wypierał) serduszko drgnęło i podchwyciło ogień, płonący wcześniej w polikach.
    - To nie o to chodzi, by czytać ją w kółko – zaczął bronić swojego imienia, bo nie chciał przed nią wypaść na kogoś, kto nie czyta innych książek i jest całkowicie monotematyczny – Ja wracam do tych opowieści, ale to nie znaczy, że nie sięgam po inne książki. Uwielbiam czytać. Z tej się po prostu uczę, szukam odpowiedzi. A kupiłem, bo bardzo ją cenię i mam do niej wieli sentyment. Ale jest to jedyna książka, która czytałem po wielokroć – wyjaśnił i uniósł kąciki ust delikatnie ku górze.
    U niektórych za dziwne uchodził fakt, że blondyn tk rzadko się uśmiechał. Sądzili, że wiecznie jest nie zadowolony i smutny. Możliwe też, że to tak bardzo odstraszało ludzi, których Puchon rozpaczliwie potrzebował do towarzystwa. Wiecznie czuł się odtrącony i niechciany. Tylko w mugolskiej rodzinie mógł prawdziwie odetchnąć, bo strach o to, że kogoś od siebie odstraszy, mijał. Jednak to nie zapewniało mu szczęścia, tylko rozdrapywało zasychające rany. Przy matce i siostrze uświadamiał sobie dobitnie swoją samotność.
    Nie rozumiał dlaczego zamilkła, jej propozycja bardzo mu się spodobała i postawiła tę dredowatą anielicę w innym świetle. Fotografia oczu mogła być czymś fascynującym, tym bardziej gdy tak jak John wiedziało się jak czytać z kierunku spojrzenia i innych detali.
    - Chętnie zobaczyłbym twój album – przyznał – To byłoby coś nowego. A zdaniem koleżanek się nie przejmuj. Tylko wariaci są coś warci. Uwierzyłem w to, bo i mnie do normalnych nie zaliczają – dodał.
    Nie potrafił zrozumieć też, czemu wstydziła się swojego imienia, dlatego zostawił ten temat na koniec. Spojrzał na nią uważnie, chcą dostrzec więcej, mimo że i tak potrafił zobaczyć to, co dla innych było ukryte. Wreszcie, gdy zebrał się na odwagę, odetchnął głęboko i dotknąwszy strachliwie jej ramienia, spojrzał prosto w oczy. Miał tak w zwyczaju, gdy mówił coś, wedle niego, szczególnie ważnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Nie wiem czemu miałbym się śmiać, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Mayonnaise to piękne i oryginalne imię. Ważne jest, by wyróżniać się z tłumu, a ty wyróżniasz się niesamowicie. I to jest piękne.
      Potem szybko cofną rękę, jakby zrobił coś bardzo złego i wbił wzrok w podłogę. Nie miał pewności czy nie posunął się za daleko, w końcu nie miał dobrego kontaktu z innymi i w sprawach społecznych kontaktów umarzał siebie za kompletną nogę. Dosłownie i w przenośni.
      - Może się przejdziemy? - postanowił przerwać ciszę – Mogę postawić ci lody, jeśli chcesz – zaproponował i spróbował się uśmiechnąć.
      Nawet mu wyszło, bo w jego zęby zalśniły przez chwilę, a twarz rozjaśniła dziwna aura. A potem wszystko zniknęło i znów był zwyczajnym, bojącym się ludzi piętnastoletnim czarodziejem. Nie ważne jak dziwnie to brzmi.
      onieśmielony John
      [ A ja mimo bycia dziewczyną, nie potrafię stworzyć kobiety i pisać z jej perspektywy (dziwne to to, wiem).
      Ja też ledwie ze sobą wytrzymuje, a ci gości eto kuzyni ( jak ja ich ubóstwiam!) i koleżanki mamy xD Więc wiesz. Koleżanki ze szkoły i z okolicy chyba za mną nie przepadają xP
      Narzekać na pogodę nie będę, bo wole chłodek od upałów i czekam na ukochaną zimę <3
      Mimo wszystko się boję, tym bardziej, że nauczyciele (choć to dopiero pierwszy dzień!) zdają się nie mieć innych tematów do rozmów z nami niż testy.
      Co do „zakochania” miałam podobnie. Przedszkole i mój Dominik <3 A teraz nawet nie pamiętam co mnie w nim fascynowało i jak się czułam ( jedyne co pamiętam, to to że lubił bawić się z dziewczynami xD). Oczywiście pomijając, tak jak ty, książkowych i filmowych panów ;) Ale idę na żywioł i mam nadzieję, że nie idzie najgorzej.
      P.S. Ale o co chodzi, bo nie rozumiem? XP (głupia ja, wybacz)]

      Usuń
    2. [A! Byłabym zapomniała. Gifem się zadowolę ;)
      W szkole nie naj fajniej, ale jakoś się żyje. W końcu nei ma innego wyjścia! xP ]

      Usuń
  24. [Świetna postać. Idealna kompanka dla mojego Teddusia :3]

    Teddy Weasley

    OdpowiedzUsuń
  25. [Ona jest tak cholernie urocza, że mam ochotę zeswatać ją z Teddusiem. Posiadasz gadu-gadu?]

    Teddy

    OdpowiedzUsuń
  26. Przemógł się w sobie i postanowił nie spuszczać wzroku tylko dlatego, że ona może zauważyć jego gapienie się. Bo gdy tylko na nią spoglądał, miał wrażenie, że będzie trwał tak zapatrzony przez całe godziny, a dziewczyna zacznie czuć się nieswojo. Z drugiej strony ciągłe spuszczanie wzroku tez może wydać jej się podejrzane, a jeśli wtedy ucieknie? Tak bardzo zależało mu na spędzeniu z nia jak najwięcej czasu. Przecież była jego aniołem, a kogoś takiego nie puszcza się wolno. Zacisnął więc zęby i przytrzymał głowę prosto, tak długo jak tylko umiał, a wypadło to dość naturalnie.
    - Na prawdę zależy mi, żeby zobaczyć ten album – podchwycił temat, byle tylko nie cierpieć z powodu strachu przed jej reakcją – Oczy mogą powiedzieć bardzo wiele, są tym źródłem informacji, które nie może kłamać, więc warto zwracać uwagę na oczy rozmówcy... - z każdym kolejnym słowem jego głos cichnął, bo Johna przejęła groza.
    Skoro dziewczyna tyle wie o “mowie” oczu, to czy nie jest on dla niej zbyt otwartą książką. Może ona już zauważyła, że przy niej nie zachowuje się naturalnie. Co jeśli teraz wyśmieje go i wyjdzie? Serce zaczęło mu bić szybciej, a tętno uległo zmianie, gdyby jeszcze teraz dotknęła jego nadgarstka, to na pewno jasnym byłoby dla niej, że się w niej zakochał. Ogarnął go wewnętrzny szał i strach, spowodowany tą niewinną z początku rozmową. Miał ochotę załkać, albo czym prędzej zmienić temat, bo zaraz jeszcze gotów będzie zrobić coś do cna głupiego. Przy tym wszystkim sam nie zwrócił uwagę na to, co mówią jej oczy. Pierwszy raz wykazał się tak wielką ignorancją. Nie potrafił zrozumieć swojego głupiego serca.
    Na szczęście Mayonnasie zmieniła temat i teraz rozkoszowała się słowami, które niedawno wypowiedział. Ich sens był mu tak bliski, jak mało co na świecie. Blondyn często pocieszał się za pomocą tych pięciu słów i na szczęście, to dalej działało. To też ucieszył się, że i jego towarzyszce podoba się ten zwrot.
    Jej reakcji na pochwałę imienia i w pewnym sensie także osobowości nie potrafił zrozumieć. Czyżby nie była świadoma tego, jak niezwykłą jest osobą? Rozumiał jak to jest nie lubić swojego imienia, bo przez kilka lat nosił jedno z najgłupszych na świecie, ale przez myśl mu nie przeszło, że ktoś może się śmiać z tak cudnego imienia jak Mayonnasie.
    Napięcie rozładowała jej zgoda na spacer po lody, więc Johnowi spadł jakiś tajemniczy kamień z serca. Nieświadomie lękał się tego, że dziewczyna odmówi, a on nie będzie wiedział, co ze sob począć. Na szczęście tak się nie stało i chwile potem Puchonka wyciągała do niego dłoń. Złapał ją ochoczo i pomógł postawić się na nogi. Dłoń mrowiła go przyjemnie po kontakcie z ręką dziewczyny, czuł się tak, jakby przepłynęła przez nią nieziemska moc, która dodała mu siły i odwagi. Na koniec uśmiechnął się jeszcze w podzięce za miłe słowa na temat jego uśmiechu i przepuścił ją w drzwiach. Rzucił jeszcze uprzejme “do widzenia” w głąb antykwariatu, ale starszego mężczyzny nie było widać. Niebieskooki wzruszył ramionami i zamknął drzwi, zza szyby tkwiącej w nich pomieszczenie wyglądało niesłychanie tajemniczo. Chłopak westchnął cicho, próbując tym sposobem wyrazić swoją radość i ruszył za towarzyszką.
    - Wiesz co? - zagadał – Ja też nienawidzę swojego imienia. A raczej nienawidziłem – oznajmił i sam zdumiał się swoja otwartością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nigdy dobrowolnie nie skierował rozmowy na ten niemiły dla niego temat. Tym razem jednak było inaczej, a do czynienia nie miał ze zwyczajną personom. Takim jak cudowna Mayonnasie Moore zdradza się wszystkie sekrety i stara się ich zachęcić do siebie wszelkimi sposobami. Zwłaszcza, że w innym wypadku oszalałe z radości serce nie pozwala człowiekowi zaczerpnąć dobrze powietrza i gdy ten dusi się z powodu oddalenie od obiektu swych westchnień. John już wtedy wiedział, że uczyni wszystko, co w jego mocy, by przekonać tą piękną dziewczynę do siebie. Także po to, choć nieśmiało przyznawał to przed sobą, by zdobyć jej względy. Pierwszy raz czuł coś podobnego i pewien był, że jeśli doświadczy porażki, to niechybnie umrze. Świat wydaje się bowiem inny, gdy koło kogoś takiego jak Cox stąpa istota tak idealna pod każdym względem.
      - Znam miejsce, gdzie sprzedają najlepsze lody, jakie w życiu jadłem – poinformował swoją towarzyszkę.
      Co prawda było to jedyne miejsce, w którym John mógł zjeść takie rarytasy, jakimi był lody, ale tego nie musiał dodawać. Jedyne jakie jadł, więc najlepsze. Co innego, że przy okazji odpowiednio tanie, by mógł je kupić.

      [ Może i masz racje, co do tego gorąca. Ale mówi się trudno.
      Taaaak. Nauczyciele są bezlitośni w tym względzie.
      Dom w Hogwarcie? Chodzi o Johniego? (Hufflepuff) A może ja nadal nie rozumiem przez moja tępotę? XP
      Jestem cierpliwa, więc przepraszać nie musisz xD Spokojnie ;) ]
      oszalały z miłości John

      Usuń
  27. [Przepraszam. Nie bij mocno jak się przyznam, że przez natłok nauki i innych rzeczy zapomniałam o grupowcach.]

    Chodził ulicami Londynu już od dłuższego czasu, byleby nie siedzieć w domu. Tam nie było nic ciekawego, nie to co na mieście.
    Tęsknił za Londynem. Mimo szarej pogody i zanieczyszczeń lubił to miasto.
    Chwilę temu przechodził obok zakładu pogrzebowego, wdając się w krótką rozmowę z właścicielem, którego znał od dawna. Kiedyś uciekając przed rodzicami skrył się tam i siedział do zamknięci, a wtedy mężczyzna odwiózł go do domu. To nie był ostatni raz kiedy rozmawiali. Odszedł, kiedy jakaś rodzina weszła do budynku.
    Skierował się w stronę parku, który był kilka minut drogi stąd.
    Nagle wyskoczyła przed niego dziewczyna pytając:
    - Czym jest dla Ciebie szczęście?
    Znał ją. Ze szkoły. Może nie rozmawiali ze sobą, ale on zna każdego, nawet jeśli ze sobą nie gadają. Miała dziwne imię, coś na kształt majonezu.
    - Co proszę? - zapytał, przekrzywiając głowę na bok i patrząc na dziewczynę pytająco.

    OdpowiedzUsuń