14 sierpnia 2014

.






dyskretny obserwator ruchu 

w tramwaju doczytuje
ostatnie rozdziały
cudzych książek [...]

Oh, durna...

Trudno cię zdefiniować, dziecino. Kiedy wokół ciebie giną ludzie, ty marzysz o zemście, planujesz, ale jesteś tchórzem i permanentnie okłamujesz innych, bo jesteś na tyle arogancka, by sobie na to pozwolić. Chcesz wybiegać w przód i nigdy nie brakowało ci ambicji, ale schroniona za zapewniającymi ułudne poczucie bezpieczeństwa plecami – od zawsze ojca, teraz brata – straciłaś chęć walki za wszelką cenę. Zazdrościsz tej cechy Gryfonom, ale już sama paleta emocji, jakie odczuwasz najczęściej definiują cię, dziecino. Nie jesteś szczególnie empatyczna, ale nie popierasz idei czystości krwi ponad wszystko, a wręcz przeciwnie, lubisz i szanujesz niemagicznych obywateli, których krew wypełnia połowicznie twoje żyły. Bo w połowie, dziecino, zawsze będziesz czarownicą, czy tego chcesz, czy nie. A twoim mottem, powtarzanym jak mantra jest ostrożność.


o d  z a w s z e  //  o d  t e r a z  // n a  z a w s z e



odautosko

 

20 komentarzy:

  1. [Hej, córo marnotrawna! Kajaj się i wymyślaj, w jaki sposób Drewline może jeszcze namieszać ^^]

    Druś

    OdpowiedzUsuń
  2. [I znowu muszę zmieniać podpisy w karcie. Zdecydujcie się ludzie!]

    Basti

    OdpowiedzUsuń
  3. [ A ja tam Ciebie nienawidzę a Jacek nienawidzi Karola.
    Cały czas przyjmuję, że ona złamała mu serce, więc wraz z tą zmianą jej osobowości, rodziny (i ogólnie wszystkiego oprócz imienia) chyba musimy wymyślić co tam w tej ich historii było dokładnie XD]
    Jacuś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ A wybaczam Ci jedynie dlatego, że ten idiota też ją kocha. ]

      Usuń
  4. [I znów wybrałaś obrzydliwe zdjęcie. Janiemogęęęę.
    +tera widzę, że ona ma na drugie Hannah. Hannah. HANNAH.
    Dziękuję, dobranoc.]

    Szerli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [czy mogę w jakiś sposób polajkować Twój komentarz?]

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. [Wowowow, pierwszy, bezhejtowy komentarz Karolka. Congrats.]

      Usuń
  6. [ Hej:-) tu masz moje gg: 12103937:-) z niecierpliwością czekam na szczegóły naszego wątku. I faktycznie, Krukoni mają najlepszą drużynę:-) ]

    Evan

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyspieszony rytm serca, gorąco uderzające na jego policzki i zimne ze zdenerwowania koniuszki palców z pewnością nie były oznakami, jakie mogły się kojarzyć ze zwykłym służbowym spotkaniem. Lucas nie wiedział, co powoduje u niego taką reakcję, ale miał zamiar dowieść, że to nie może być Caroline, w końcu była tylko jego asystentką, jak Watson pomocnikiem genialnego Sherlocka Holmesa. [trolololo] I choć przyszedł tutaj z nastawieniem, że wybiera się na randkę, to teraz czuł, że całe to spotkanie jest wyjątkowo nieudaną koncepcją, która zaszczepiła w nim niewygodne myśli, co do łączącej ich relacji.
    Uśmiechnął się lekko na uwagę o ich sprawach. To słowo wydawało się teraz takie dwuznaczne. Jeśli chodziło o sprawy, które wspólnie rozwiązywali to owszem, zaczynało im to wchodzić w krew i stanowili perfekcyjnie dobrany zespół – on ze swoim stoickim spokojem, erudycyjnym podejściem do życia i wrodzonym talentem detektywistycznym oraz cierpliwością potrzebną do obserwacji, a zaraz obok niego ona – ciekawska Krukonka, która ze swoim niemal oślim uporem i nieocenioną umiejętnością wyciągania przydatnych informacji od zupełnie tego nieświadomych ludzi była najodpowiedniejszą osobą do pomocy. Tak, byli zdecydowanie najlepsi.
    Jednak dzisiaj cała luźna atmosfera, jaka zazwyczaj się między nimi utrzymywała, jakby wyparowała. Caroline mierzyła Roy’a wzrokiem, jakby widziała go pierwszy raz w życiu, a on niemal czuł, jak na jego policzki wypływa szkarłatny rumieniec, zdrajca uczuć i emocji. O co mogło jej chodzić? Spodziewała się, że przyjdzie obtatuowany jej imieniem albo będzie trzymał w zębach różę, by podkreślić, że są, na… No, randce?
    Z drugiej strony, ona tez nie wyglądała jakoś specjalnie elegancko. Blond włosy związała przecież w prosty, koński ogon, a na jej szczupłych ramionach wisiał musztardowy sweter, który Lucasowi nieodzownie kojarzył się z kiepskim prezentem świątecznym, jaki zazwyczaj wysyłają ciocie ojców. Poza tym, wydawało się, że Krukonka jest tak samo zdenerwowana jak on. Kątem oka zauważył jak dyskretnie ociera dłonie o materiał spodni, jakby czyściła niewidzialne drobinki brudu. Zamknęła zeszyt i spojrzała na niego.
    - Co na dzisiaj zaplanowałeś, donżuanie?
    Nie spodobało mu się to określenie. W mniemaniu Roy’a zabrzmiało trochę nazbyt prześmiewczo i choć wiedział, że Caroline ma pełne prawo wyśmiać go po tym nieudanym spotkaniu, to wolał, by zachowywała chociaż pozory uprzejmości. Rozejrzał się na boki, jakby szukając czegoś, co pomoże mu odpowiedzieć na jej pytanie.
    - Myślałem, że możemy spotkać się tutaj, wypić jakąś kawę lub coś zjeść, a następnie moglibyśmy pójść na spacer – wyrzucił z siebie cały plan dnia na jednym oddechu. Ciężko mu się dzisiaj myślało, a co dopiero mówiło. – Chyba że masz jakieś inne pomysły, w takim wypadku zamieniam się w słuch.
    Miał nadzieję, że Montrose całkowicie zda się na jego koncepcję, w innym wypadku musiałby poddać się jej działaniom. A tego nie lubił najbardziej, kiedy podczas wyjątkowo skomplikowanej sprawy to dziewczyna przejmowała pałeczkę i dyrygowała nim, jakby był jej asystentem, nie na odwrót.
    Poza tym, istniała spora szansa, że w trakcie spaceru odkryją coś, co pozwoli im na zapomnienie o tej pseudrandce, a stanie się kolejną zagadką do rozwikłania.

    [pierwszy wątek pod nową karta, pozdrawiam Mame i Tatę.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jestem Twoją potworną zmorą. Wiele miałam tutaj postaci i każda chyba miała wątek z Benem. Ale tym razem (na chwilę obecną) proponuję wątek z Caroline.
    Carol wydaje się dość poważną kobietą i trwającą przy swoich zasadach. Myślę, że, choć na początku byłoby ciężko, mogłaby się dogadać z Carmen. Co Ty na to?]

    Carmen Watson

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć, dziękuję za powitanie! Och, dobrze rozumiem Twój punkt widzenia - dla mnie on zawsze będzie cudownym psychopatą z American Horror Story, ale bardzo go lubię i pasował mi do charakteru postaci, bo umie się szeroko i szczerze uśmiechać, a umie też mieć chwile takiej zadumy jak na zdjęciu w karcie.
    Nie wiem jednak, czy niekonwencjonalny mam odczytywać w pozytywny sposób, czy raczej nie pochwalasz? I słuchaj, ja też nie wiem dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś, ale zawsze można ten błąd naprawić. Jakbyś naprawdę była zainteresowana, to ja bardzo chętnie! ;D]

    Serge Chevalier

    OdpowiedzUsuń
  10. [Odezwałam się na gg!]

    Serge Chevalier

    OdpowiedzUsuń
  11. [Mówisz o klubie pojedynków, tak? ;3
    No i wiesz, miałam tutaj panią z wieży astronomicznej vel. Aichę, Lukrecję albo Isabellę (albo obie), więc sporo było tutaj wątków zaczętych. ;p Może nam w końcu wyjdzie.]

    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno, kiedy adrenalina opanowuje twoje ciało, mózg działa na przyspieszonych obrotach i niemalże słyszysz jak wali ci serce, czas biegnie dwa razy szybciej niż w normalnych warunkach. Jace Malfoy doświadczył tego na własnej skórze, kiedy rozpędzony do granic możliwości tłuczek leciał w jego stronę z cichym świstem. Słyszał przytłumione głosy, które zwracały się do niego jakby zza szklanej ściany. Nie miał możliwości by zareagować i uciec, jak nakazywali mu koledzy z drużyny. W następnej sekundzie słyszał jedynie głośny trzask i czuł przeraźliwy ból w klatce piersiowej. Wszyscy dookoła wstrzymali oddech i zapanowała grobowa cisza. Mimo palącego bólu, który rozszedł się po całym ciele Jace’a chłopak nie stracił przytomności i czuł jakby zimne powietrze próbowało złapać jego rozpędzone ciało spadające w dół. Zamknął oczy próbując za wszelką cenę wyobrazić sobie, że wcale nie spada z kilkudziesięciu metrów ku ziemi. Później pamiętał jedynie upadek i ciemność, która go ogarnęła.
    Nie zdawał sobie sprawy z tego, że leżał nieprzytomny w Skrzydle Szpitalnym od kilku dni a wszyscy, którzy czekali na jego przebudzenie już dawno się tym znudzili. On natomiast krążył po Hogwarcie wraz z pewną blondynką o ślicznym uśmiechu trzymając ją za rękę. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie pewien przerażający fakt. Nie mógł sobie przypomnieć jak jej na imię. Tak bardzo zależało mu na poznaniu jej tożsamości, że wytężył wszystkie swoje szare komórki aż w końcu głęboka podświadomość w końcu się nad nim ulitowała i wysłała mu podpowiedź: Caroline. Uśmiechnął się pod nosem mocniej ściskając jej drobną dłoń, jakby ta zaraz miała mu się wyślizgnąć. Niestety przeraźliwy ból przerwał mu jego nowe, bezproblemowe życie, które sam sobie wyimaginował. Wesoła twarz Krukonki, na którą uroczo spadało kilka kosmyków jej bujnych blond włosów zaczęła się rozmazywać a on jęknął bardziej załamany tym, że więcej jej nie zobaczy niż faktem, że jego klatka piersiowa zaczęła się palić.
    Zmrużył oczy, kiedy jasne światło zaczęło go razić. Białe ściany odbijały promień działając jeszcze intensywniej. Próbował się ruszyć, ale nagle całe jego ciało przeszedł przeraźliwy spazm bólu. Wciągnął powietrze ze świstem, ale w porę zorientował się, że coś kłuje go w okolicy serca a tlen nie dociera prawidłowo do płuc. Nawet spadający kosmyk włosów na jego twarz sprawił mu ból. Podniósł delikatnie rękę próbując podnieść włosy do góry i poczuł na czole opatrunek, o którym istnieniu wcześniej nie wiedział. Wypuścił powoli powietrze i otworzył oczy rozglądając się ostrożnie po Sali. Miał dziwne wrażenie, że już wcześniej tutaj był, jednak nie potrafił skojarzyć faktów, które próbowały za wszelką cenę przebić się przez niewidoczną ścianę, która ni stąd ni zowąd pojawiła się w jego umyśle. Kiedy zamykał oczy widział jedynie twarz roześmianej blondynki, której udało mu się zapamiętać jedynie imię. Caroline. Kojarzyło mu się ono jedynie ze szczęśliwymi wspomnieniami. Uśmiechał się na samą myśl o tej dziewczynie. Oprócz tej jednej rzeczy w jego głowie panowała pustka. Jakby dopiero co przyszedł na świat i budował swoją własną historię od początku.
    Kiedy próbował przypomnieć sobie co tutaj robi i kto go tak brutalnie potraktował wielkie drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem a w nich stanęła Ona. Dziewczyna z jego snu. Tylko ją zarejestrował jego mózg. Tylko ona wywoływała w nim uczucia na tyle silne, że udało jej się przebić przez ten niewidzialny mur. Ale blondynka nie była taka jak w jego śnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uśmiechała się bez przerwy a w jej spojrzeniu nie dostrzegał tych samych wesołych iskierek. Patrzyła się na niego jakby zobaczyła ducha. A szczęście, które przed chwilą pojawiło się w sercu Jace’a na jej widok uleciało w powietrze. Zamrugał oczyma, jakby dziewczyna miała nagle zniknąć, jednak nadal tam stała. Wstrzymał powietrze a jego klatka piersiowa niemalże eksplodowała wraz z towarzyszącym jej bólem. Jęknął i machinalnie przyłożył rękę do głównego miejsca powodującego mu tak nieprzyjemne uczucie. Miał nadzieję, że sobie przypomni…

      [ Naszła mnie ogromna wena i musiałam zacząć, poza tym już nie mogłam się doczekać tego wątku. Jestem okrutną matką Jacka bo chłopak doświadczył... amnezji!, co zapewne udało Ci się wyczytać w wątku :D ]
      patrz jaki kochający Jacuś

      Usuń
  13. Pierwsze co jego mózg zarejestrował to imię Jace, które wraz z tonem blondynki brzmiało jak słodka melodia. Wypowiedziała je w taki sposób, że chłopak mimowolnie poczuł dreszcze. Później skupił się na jej pytaniu. Ruszył się niespokojnie próbując za wszelką cenę opisać ból, który opanował jego ciało. Zmarszczył czoło czując nadal jak jego klatka piersiowa się pali. Wciągnął mocno powietrze chcąc dostarczyć chociażby trochę tlenu do płuc.
    - Gdybym miał opisać mój ból w skali od jeden do dziesięć byłoby to zdecydowanie jedenaście. – mruknął żartobliwie po czym uśmiechnął się delikatnie próbując w jakiś sposób pocieszyć Caroline, która nadal stała w drzwiach. Przez moment w jego głowie pojawiło się pytanie: Gdzie ja do cholery jestem?, ale szybko je zignorował. Nie podobało mu się spojrzenie dziewczyny mówiące jedynie, że się o niego martwi. Podniósł się na łokciach udając, że całe jego ciało nie jest wcale obolałe jednak ból z nim wygrał. Jęknął pod nosem po czym opuścił się ponownie na miękką poduszkę. Miał multum pytań, które niemalże same wylewały się z jego ust.
    - Nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest okej. – mruknął po czym machnął ręką w stronę dziewczyny, żeby usiadła obok niego. Przyjął poważną minę stwierdzając, że ktoś musi mu wytłumaczyć co się stało i dlaczego leży w takim stanie zapewne w jakimś szpitalu. Pokręcił głową, kiedy w umyśle zaczęły mu wirować urywki wspomnień, których nie mógł zlepić w spójną całość.
    - Nie wiem co mi się stało i kto mnie tak brutalnie potraktował ale widocznie uderzyłem się w głowę bo nie pamiętam niczego. – mruknął wbijając wzrok w jej brązowe [brązowe, prawda?] oczy. Na Melina, jakie piękne oczy. Widząc zdezorientowane spojrzenie Caroline kontynuował dalej. –Wiem jedynie, że Ty masz na imię Caroline, a ja Jace, podobno bo tak się właśnie do mnie zwróciłaś. – wyjaśnił mając szczerą nadzieję, że kiedy blondynka zacznie mu wszystko opowiadać jego pamięć wróci. Nie wiedział czemu, ale widząc Carol zaraz obok niego czuł jakby cała tęsknota, która rosła w nim od dłuższego czasu wyparowuje. – Nie wiem dlaczego tak się stało, ale musiałaś dla mnie dużo znaczyć, skoro tylko ciebie pamiętam. – zaśmiał się pod nosem nie widząc przeciwwskazań, by nie mówić tego co myśli. W jego głowie panowała tak przeraźliwa pustka, że każdą myśl uważał za skarb.

    [ Teraz niech Karolina mu nawciska :D ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Karol, wracaj ;c ]
    smutny Jacek

    OdpowiedzUsuń
  15. Chłonął każde słowo Caroline, jakby za chwilę miał nie usłyszeć jej głosu już nigdy. Mimo tego, że dziewczyna próbowała zachowywać się najbardziej naturalnie, w jej gestach można było zauważyć pewien dystans. Zmarszczył brwi słuchając o wypadku ciągle mając nadzieję, że jego mózg zacznie działać na przyspieszonych obrotach i w jakiś sposób uda mu się przywrócić wspomnienia, jednak na marne.
    Wbił w nią zdezorientowany wzrok, kiedy pochyliła się nad nim. Jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy jej blond włosy musnęły szyję Jace’a. Wciągnął głęboko powietrze czując słodkie perfumy Caroline, które stanowiły dla niego coś, co jego zmysły mimowolnie rozpoznawały.
    - Tęskniłam. – usłyszał z ust Krukonki po czym nie mając czasu na zastanowienie się nad sensem tych słów poczuł jej delikatne i miękkie wargi na jego ustach. Ból w klatce piersiowej nasilił się, kiedy dziewczyna położyła na niej dłoń, jednak go zignorował. Dziwne uczucie szczęścia opanowało jego ciało dokładnie tuszując fizyczne dolegliwości. Jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś tutaj jest nie tak. Chyba musieli się pokłócić, może nawet zakończyć ich związek, który bez dwóch zdań był wyjątkowy, co Caroline podkreśliła wyrażając swoje uczucia do niego. Mimowolnie się uśmiechnął. Chyba na co dzień nie robił tego często, bo w oczach dziewczyny widział wesołą iskierkę.
    Zmarszczył brwi przypominając sobie słowa Caroline: „Tęskniłam.” Położył zabandażowaną dłoń na rumieniącym się policzku blondynki zdając sobie sprawę, że mu również jej brakowało.
    - A dlaczego właściwie za mną tęskniłaś? – spytał zdezorientowany całą sytuacją. Po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji. Musiał poznawać swoje życie od nowa. Wszystkie decyzje odnośnie swojej przyszłości miał podejmować po raz kolejny. Uważał to za szansę, której nie mógł zmarnować. Zdawało mu się, że nie jest dobrym człowiekiem.
    Czy chcesz to zmienić, Jasie Malfoy’u?
    Kiedy już miał poznać odpowiedź na nurtujące go pytanie do Skrzydła Szpitalnego wparowała grupka Ślizgonów, którzy przepychali się między sobą, śmiejąc się i wesoło rozmawiając. Kiedy stanęli w drzwiach i zauważyli, że Jace patrzy na nich jak na idiotów uśmiechnęli się szeroko i podbiegli do łóżka nie zwracając uwagi na Caroline. Malfoy wydedukował, że musieli to być jego koledzy z drużyny.
    - Nareszcie, stary. Leżałeś tu ze trzy dni.
    - Nie zauważyłem nawet, kiedy spadłeś z tej miotły, leciałeś tak szybko, że nikt nie zdążył zareagować.
    Nadawali jeden przez drugiego, aż w końcu pewien brunet, którego tożsamość aktualnie dla Jace’a była nieznana spojrzał na Caroline ciekawskim spojrzeniem, jednak powstrzymał się od kąśliwej uwagi. Malfoy nie zdążył nawet się do nich odezwać, jedynie odburknął, że nie czuje się jeszcze najlepiej próbując za wszelką cenę się ich pozbyć i usłyszeć odpowiedź od Caroline, która w tym momencie zajmowała jego myśli. Na szczęście pielęgniarka wyrzuciła ich wszystkich zostawiając jedynie blondynkę.
    - Wypij to, twoje kości muszą się zregenerować. Kilka udało ci się złamać w tym trzy żebra, więc musisz na siebie uważać. – stwierdziła po czym uśmiechnęła się do blondynki. Jace chwycił ją za rękę zmuszając ją delikatnie, aby usiadła obok niego. Miał nadzieję, że sama zbierze się w sobie i opowie mu ich historię.

    [ Trochę bez ładu i składu ale od 6 - 20 nie było mnie w domu i jestem okropnie zmęczona. Poprawię się. ]

    OdpowiedzUsuń