15 lipca 2014

 
Gryffindor — 1 sierpnia 1960 r. — debil — ściągający — patronus ładny, a bogin, jak sama nazwa wskazuje, brzydki — minimalista chorobliwe mylony z leniem — szlama
Mikael Rasac


Trochę Fin, trochę Anglik.

Czasem lekkomyślny i rozkojarzony.
Czasem bujający w obłokach.
Czasem nie może znaleźć podręcznika, aby po chwili uświadomić sobie, że trzyma go w ręce.
Czasem perfidny kłamca.
Czasem cierpiący na chroniczny brak zdrowego rozsądku.
Czasem ma do napisania pięć esejów i zero chęci do życia.
Czasem. Tylko czasem…
Trochę żywy, trochę martwy.

Uwielbia mugolskie papierosy, własne łóżko i deszcz uderzający o dach pustego mieszkania. Permanentnie promuje szczerość i nałogowo spóźnia się na lekcje. Dumnie obnosi się ze swoim nazwiskiem i teatralnie demonstruje swoje pochodzenie. Posiada czarnego kota, Kocura (czasem pieszczotliwie nazywanego Promilkiem) i kompleks Piotrusia Pana. Preferuje zachód słońca i kakao na dobry sen. Panicznie boi się burzy i trochę mniej panicznie rozwścieczonego Carlosa. Wymiguje się od pracy i mistrzowsko udaje zaangażowanie na lekcjach. Nikogo nie powinno dziwić, że w żyłach nie ma ani promila tak zwanej czystej krwi. To tylko AB Rh- z szybką skłonnością do skrzepnięcia.
 


Eloszki! Zapraszamy, Mistrzu Gry.
Wątkom mówię „tak” + uwielbiam pomysły innych | gg: 31562810 | fc: Matt Hitt | pierwsza karta | druga postać
Czasem zdarza mi się faworyzować. Moja obecność na blogu jest ograniczona.

16 komentarzy:

  1. [Bardzo lubię Hitta, dlatego tez uznałam, że odezwę się tutaj. Dziękuję za miłe przywitanie, takie jest teraz w cenie! ;)
    Trochę Fin, trochę Anglik - piękne połączenie! Uda nam się jakiś wątek?]

    Clara

    OdpowiedzUsuń
  2. [Myślałam, że zostawię pierwszy komentarz pod nowym linkiem :< Ale przynajmniej będzie to pierwszy odpis :D]

    Znała Mikeala i wiedziała, że jeden jaśniejszy błysk na niebie przyprawia go o szybsze bicie serca, a grzmot zmusza do absurdalnych poczynań jak ucieczka pod stół. Jej siostrzana natura wychodziła na jaw, gdy mu z tego powodu dogryzała, lecz mimo tego współczuła Rasacowi jego fobii. Mieszkali w kraju, gdzie błyskawice pojawiały się równie często, co trolle w dzienniku przy nazwisku Crosby. Nie raz zdarzyło jej się go wtedy przytulić i pocieszyć, jak to robą dobre, kochające mamy ze swym siedmioletnimi synami, z tą różnicą, że Mikael miał lat siedemnaście, a Jamie swoje dodające otuchy słowa przerywała chichotem, który pojawiał się mimowolnie. Ostatecznie była skłonna zrobić to jeszcze raz, zmierzwić Mikusiowi włosy i objąć go, jak to zwykła robić, lecz kolejna kąśliwa uwaga ze strony chłopaka została do niej zaadresowana i tylko zmrużyła złośliwie oczy, posyłając mu grady sroższe od tych zza okna.
    - Oh, skoro już polecamy sobie książki, Miki – odparła, trwając w nieszczerym półuśmiechu. – To polecam bajkę, którą czytała mi moja ciocia, gdy miałam pięć lat. „O chłopczyku, który bał się burzy”. Duże litery, wiele obrazków i tylko czternaście stron. Chętnie ci poczytam! – poklepała go po ramieniu, wyrywając drugą dłonią butelkę z jego uścisku, którą lekko potrząsnęła. Szacowała, że płyn na jej dnie starczał na dwa łyki, więc jedynie cicho westchnęła i odłożyła ją na bok. Mogła podejść do stojącej na końcu pokoju, grupki pijących chłopaków, ale jaką mogła mieć pewność, że jeszcze coś im zostało? Z nagła usłyszała ich męskie głosy, które połączyły się w jednym, grupowym okrzyku: „GRYFFINDOR LWAMI, KRUKI CIOTAMI”. Zaśmiała się, po czym znów dopadło ją przeświadczenie, że w drużynie odnajdywałaby się jak ryba w wodzie. Zaszumiało jej w głowie i zatrząsnął się obraz przed jej oczami. Widocznie alkohol zaczął na nią porządnie wpływać. – Jeszcze się nauczę. Zobaczysz. I dostanę się – wymamrotała cicho, a jej powieki zaczęły opadać.

    Zasypiająca, słodziutka Jam-Jam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. [Oj, pasuje, pasuje! Dlatego mnie się tak podoba. Mikael.
    Co do wątku - skoro on panicznie boi się burzy, co Ty na to, by kiedyś w czasie tej paniki trafił na Clarę? Chyba że wolisz już jakieś gotowe powiązanie, to zdradź mi jako kogoś widziałabyś w jego życiu Clarę. (:]

    Clara

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hmmm. Trochę mi dziwnie z myślą, że ktoś czytał ten wątek, choć to niewątpliwie miło, że Ci się spodobał, bo to moja wielka miłość życia jest :3
    I spoko - cóż, wrzesień is coming, uniknąć się tego myślenia nie da, a maturki dopiero nadchodzą...
    I jeden i drugi jest ścigającym - kombinujemy coś, czy nie bardzo czujesz się w męsko-męskich?]

    S. Chevalier, Hufflepuff

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Witam i dziękuję :)) ]
    Timothy B.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Szczerze? Wydaje mi się, że Serge jest moim pierwszym nastolatkiem od roku - przyzwyczaiłam się do dorosłych męskich postaci, kocham takimi pisać i na ogół każdy z nich ma w sobie coś z Shury właśnie :D Ale Hogwarty mają swoje prawa, gdzie ciężko pisać wątki uczniów z dorosłymi tak, by nie były sztampowe. :C
    Co do wątku, to nie wiem, co z nimi zrobić. Znać się na pewno znają, bo są w tych nieszczęsnych drużynach, zakładam też, że z racji domów, do których należą, to nie darzą się jawną nienawiścią, więc może taka luźna relacja, w której jeden drugiemu czasem docina, a czasem wspólnie żartują? Wiesz, Kocur atakuje Szczura Serża, tworzą się niby-spiny na tym tle, ale tak naprawdę żadnych wojen nie ma (można od tego wyjść). Rzecz jasna podczas meczów to są po przeciwnych stronach barykady, a na co dzień najlepszymi przyjaciółmi to też bym ich nie nazwała, ale po prostu są, lubią się, tolerują. Ma to sens...?]

    Serge Chevalier, Hufflepuff

    OdpowiedzUsuń
  7. Ben poczuł, że całe jego ciało sztywnieje na słowa Mikaela. Chłopak prawdopodobnie budował swoją wypowiedź w oparciu o nieco mroczną, zakrawającą o miano drama queen Hogwartu reputację Georgijewa, jaką ten zdążył już sobie wypracować, nawet nie przypuszczając, jak blisko od prawdy się znalazł. Nie przejmował się tym zbytnio, ale poczuł przemożoną chęć zostawienia śladu po wszystkich swoich pięciu palcach prawej dłoni na spuchniętej twarzy Mikaela i ztarcia z niej pijackiego uśmiechu samozadowolenia.
    - Nie pij dzisiaj wieczorem, Mikuś, bo w tym tempie staniesz się alkoholikiem szybciej, niż w ogóle wyjdziesz ze szkoły – powiedział lodowatym tonem, ani na chwilę nie spuszczając z Gryfona wzroku. – O ile uda ci się ją skończyć.
    Na korytarzu zgromadził się mały tłumek uczniów zainteresowanych tą wymianą zdań, utrudniając tym samym ruch w obu kierunkach. Ben kątem oka dostrzegł małego Puchona, który z trudem przedzierał się przez zwartą grupę starszych od siebie Gryfonów. Ktoś wytrącił mu z dłoni łokciem książki.
    Przez chwilę mierzył wzrokiem swojego rozmówcę, a potem Georgijew wyminął Rasaca, nieco zbyt mocno szturchając go przy tym w bok, by można uznać to za przypadek. Przy takiej koordynacji ruchowej (a raczej jej zupełnym braku) mocno wątpliwe było, żeby udało się Mikaelowi zachować równowagę. Ben odwrócił się z wyrazem tryumfu na twarzy, patrząc z pogardą na poturbowanego Mikusia. Nie było mu go żal ani trochę.

    Bendżi

    OdpowiedzUsuń
  8. [No cześć! ;) Wiem, że kiedyś witałaś Johnathana, ale ja odkładając na później odwitanie, kompletnie, o nim zapomniałam :< Wybacz. Naprawiam swój błąd i teraz dziękuję za powitanie nowej postaci ;D Może wątek? Zauważyłam, że Mikael podobnie jak Suz (i ja xD) boi się burzy, można coś z tym wykombinować ;)]

    Suzanne/Johnathan

    OdpowiedzUsuń

  9. [Tak, miejscem akcji jest Paryż.]

    Po tym jak nerwowo zacisnęła dłoń na aktówce każdy postronny obserwator mógł się zorientować jak ważna musi być ona dla niej, skoro z taką pieczołowitością o nią dbała. Zorientowawszy się o tym Blanche rozluźniła się, ale każdy nerw jej ciała pilnował, żeby rączka trzymanej torby nie wysunęła się choćby na milimetr. Prawdopodobnie tylko dlatego tak późno zauważyła Gryfona w tłumie Paryżan i nie miała okazji, żeby przed nim uciec.
    Lekko napięła mięśnie karku, gdy z jego ust padły słowa o zainteresowaniu aktówką, lecz kiedy tylko wspomniał o pomocy Foucault uczepiła się tego tematu, widząc w nim możliwość wyjścia cało z opresji. Wymagało to od niej złamania samej siebie i udawania, że jej nastawienie względem Mikaela nie jest takie złe jak mogłoby się wydawać, ale czego to się nie robi, żeby uchronić swój tyłek? Gdyby zaszła taka potrzeba Blanche sprzedałaby swoją matkę na pchlim targu i jeszcze dorzuciła jakiś gratis. Tyle, jeśli chodzi o wdzięczność i więzy rodzinne.
    - Co to za potrzeba? - spytała sucho, ale nie tak oschle jak zwracała się do niego zazwyczaj. Uniosła przy tym pytająco brwi i spojrzała na Gryfona, swoje kroki wciąż kierując w stronę metra, skąd pierwotnie zamierzała teleportować się do swojego domu na obrzeżach Paryża. Pozornie stacja metra wydawała się najgorszym miejscem do takich zniknięć, ale to nigdzie indziej jak w tłumie mugoli czarodziejom najłatwiej było teleportować się czy wytłumaczyć z magii. W końcu nikt tu nie zwracał na nikogo uwagi.

    Blanche Foucault

    OdpowiedzUsuń
  10. [Aż zapragnęłam robić mu kakao przed snem:c]

    Teddy

    OdpowiedzUsuń
  11. [Zabrzmiało to dość...dwuznacznie, nie sądzisz?]

    Teddy

    OdpowiedzUsuń
  12. [Wracam z urlopu i co widzę? Brak odpisu od Mikaela! :O]

    B.

    OdpowiedzUsuń
  13. Musiał mocno zaciskać dłonie na drążku miotły, by nie rzucić w Rasaca butem lub czymś cięższym, co akurat znajdowałoby się pod ręką. Wiedział, że złość niczego nie zmieni, jednak i tak nie potrafił jej pohamować, zdusić gdzieś głęboko w sobie jak przekleństwa, które cisnęły mu się na usta. I były one o wiele gorsze niż "Na gacie Merlina".
    Czekał cierpliwie, w głowie obmyślając wspaniałą zemstę, na to, aż Mikael wyjdzie z szatni, wisząc na wysokości bramek, skąd mógł przyglądać się pozostałym graczom, którzy z niechęcią brali udział w treningu. Wyglądali tak jak Potter na większości zajęć - jakby działa im się fizyczna krzywda.
    Gdy Gryfon w końcu wyłonił się z szatni, która wyglądała tak, jakby przeszło przez nią tornado, Potter podleciał do niego spokojnie, siląc się na obojętny wyraz twarzy.
    - Och, Mikael, jak miło, że jesteś. Wskakuj na miotłę, mam dla ciebie specjalne zadanie.
    Rogacz czuł się jak profesor McGonagall podczas wlepiania mu kolejnych szlabanów - pełen dzikiej satysfakcji, odmalowanej na pewno w brązowych oczach.


    [ No i dziękuję za powitanie Liamka :)]

    James Potter

    OdpowiedzUsuń
  14. [mówisz? ;) To mnie cieszy ^szczerzy się*
    i cześć - na Gryfonek wydaje się być swój facet, wiesz? ^_^]

    Samara

    OdpowiedzUsuń