22 lipca 2014

Because you need the darkness to enjoy the light.


Stoisz na plaży. Promienie słońca muskają twoją oliwkową skórę, otulają ramiona i zostawiają znaki na twarzy. Stopy obmywa chłodna woda, nie ma znaczenia to, że jest lato, w Brighton morze zawsze jest zimne, zdążyłaś się jednak do tego przyzwyczaić. Uwielbiasz to miejsce, tę stałość, którą ze sobą niesie, a właściwie niosło. Wciąż zapominasz, że wszystko się zmieniło, że nie jesteś tą samą osobą, że twoja rodzina też nie jest taka jak jeszcze przed rokiem. Chciałabyś wciąż być tą Millie z łobuzerskim błyskiem w oku i zawadiackim uśmieszkiem na ustach, tą która wracała nad ranem nie przejmując się niczym poza chwilą obecną. I dla niektórych wciąż taka jesteś. „Ta buńczuczna Walker z zerowym poczuciem odpowiedzialności”.


Angry lady still be misbehaving

 

Millicent Walker

13 sierpnia 1960 ~ Brighton ~ VII rok ~ Ravenclaw ~ czysta krew
kruk ~ martwe ciało Doriana ~ klub pojedynków ~ kot Beleth
10 i 3/4 cala ~ olcha ~ włókno ze smoczego serca







Dzień dobry! Tęskniłam. Jak zwykle na wszystkie watki chęć, fc wciąż Mila Kunis a w cytacie link do piosenki. Karta zostanie uzupełniona, chwilowo nie potrafię z nią zrobić nic porządnego. Jak coś, śmiało zaglądajcie do poprzedniej. GG: 13429912

przybywaj mistrzu gry

15 komentarzy:

  1. [Witamy z powrotem! Strasznie spodobała mi się piosenka <3 Coś czuję, że będę słuchać jej na okrągło.]

    Już nie Kris, a nowa Jamie

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Witam, witam :D Jak zwykle będę się zachwycała zdjęciem, bo przecież jest prześliczne *.* Ja bym chciała jakiś wątek ale nie wiem jaki. Odwieczny problem >.< Jakby coś tam Ci przyszło to głowy to wal! ]
    Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jak masz zamiar tworzyć pana, to może poczekajmy. Z nimi są najlepsze wątki typu konflikty/miłości/innedziwnestwory]

    Jamie

    OdpowiedzUsuń
  4. [TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!]

    Your Love

    OdpowiedzUsuń
  5. [Czeeeeść, witamy z powrotem!]
    Roy/Hawkins

    OdpowiedzUsuń
  6. [dzień dobry, witam ponownie :)]

    Ian/Marcel

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie było dla Bastiana bardziej ulubionego słowa od tych nastrajających pozytywnie od wczesnego poranka po późny wieczór: wakacji! Biorąc pod uwagę wszystkie pomniejsze i większe wydarzenia, tego roku szkolnego nie można było ot tak podsumować słowami dobry/zły. Był po prostu emocjonujący i na każdej możliwej płaszczyźnie inny od poprzednich, a dotknęło to dosłownie każdej sfery życia White’a. Nawet tej, w której rzekomo nic nigdy nie miało się zmienić.
    Więc o to są. Wakacje, kochane wakacje i tysiąc możliwych alternatyw na ich spędzenie, a jakoś tak wyjątkowo zero pomysłu, by wybrać chociaż jedną. Przez pierwszy tydzień Bastian szlajał się z siostrą, gdzie tylko dało się szlajać, nadrabiając stracony czas, ale ona sama szybko czmychnęła na jakieś wakacje ze swoim narzeczonym. Nie było też jakoś szczególnie wiele listów, na które mógłby odpisać, a także osób, z którymi mógłby się spotkać. Tak to już z wakacjami bywało, że jak nadarzała się sposobność, by chociaż na trochę zapomnieć o Bastianie, każdy ochoczo z niej korzystał. Nie, żeby White wydawał się jakoś szczególnie na to narzekać. Sam miał po dziurki w nosie większości pozostawionych na stacji King’s Cross osób, a już sama myśl o wysłaniu takiemu Drew pocztówki napawała go wstrętem.
    Była jednak jedna taka osoba, za którą tęsknił.
    Powiedzieć, że ostatnio mieli z Millie ciężki okres byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Prawdę mówiąc, od samego początku ich związku napotykali tylko i wyłącznie problemy. Poruszali się w górę i w dół miłosnej karuzeli, ciągle przyspieszając, a szybko okazało się, że taki tryb życia był dla obojga po prostu męczący. Dlatego wraz z Walker postanowili dać sobie trochę czasu. Ten jednak zdawał się kończyć, powodując nieznośny ból brzucha ilekroć White mijał wspólne zdjęcia zawieszone w przedpokoju.
    Po kolejnym tygodniu takiej męczarni doszedł do wniosku, że woli męczyć się z Millie, niż nie męczyć się wcale, więc podjął decyzję i do podręcznego plecaka spakował wszystkie szpargały, które uznał za przydatne, z sakwą pieniędzy na czele. Rodzicom zostawił notatkę, bo przecież nie widział sensu w informowaniu ich i błaganiu o pozwolenie na coś, co może zrobić będąc już dorosłym obywatelem. Tak więc śmiałe plany o wakacjach miały stać się rzeczywistością. Wystarczyło tylko przekonać główną zainteresowaną…

    - Millie – odgarnął jej włosy i szepnął do ucha, chcąc narobić jak najmniej rabanu przy budzeniu dziewczyny. – Miiiiiiiillieeeeee – powtórzył, przeciągając samogłoski w sposób, którego nie znosiła. Dziewczyna poruszyła się i otworzyła oczy, a Bastian odsunął się nieco, wciąż niepewny tego, jak zareaguje.
    - Przemyślałem sobie wszystko i postanowiłem przekuć naszą starą spontaniczność w coś niezapomnianego, tak dla odmiany po naszych kłótniach. Zabieram cię na wakacje.

    Your Love

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jest, of course! XD Tylko z pomysłem trzysta razy gorzej. :c]
    Mikael

    OdpowiedzUsuń
  9. [Millie, kopę lat! :D
    Wątek bym zaproponowała, Ben i Millie nawet mieli być kiedyś rodziną z tego co mi się wydaje (a może nie?), ale chyba zostałyśmy wplatane w masterwącisz, pomysł mamy narzucony z góry i pozostaje nam tylko poczekać na naszą kolej :D ]

    Bendżi i Caroline

    OdpowiedzUsuń
  10. [wątek chętnie, chociaż przydałaby się przynajmniej jakaś koncepcja, ustalenie relacji bo u mnie z pomysłami bywa słabo ;< Może wybierz z którym panem będzie łatwiej coś wykombinować i pomyślimy :)]
    Ian/Marcel

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dzień dobry ponownie!]

    Chantelle & Lenard

    OdpowiedzUsuń
  12. Bastian nie mógł się nie zastanawiać nad tym jakim cudem wytrzymali bez siebie tyle czasu, ale gdyby teraz Millie kazała mu wracać do domu i kontynuować posuchę, prawdopodobnie nie przetrwałby nawet kilku dni. Przez siedemnaście długich lat Walker wrastała w jego codzienność jak krzew różany i teraz wyrwanie jej z korzeniami z jego życia byłoby druzgocące. Zwłaszcza, że rozkwitła. Leżała przed nim nieuczesana, nieumalowana, z delikatnymi sińcami pod oczami, ale i tak była piękniejsza niż ostatnio, kiedy ją widział. Zawsze była.
    Kilka sekund niepewności między nimi w rozmowie sprawiło, że zaczął poważnie analizować wszystkie za i przeciw w ich znajomości i wywalać na wierzch świadomości potencjalne argumenty, dla których brunetka mogłaby go posłać w cholerę. Ale w końcu się odezwała.
    - Mam tylko nadzieję, że mówimy o jakiejś bezludnej, tropikalnej wyspie z plażą I dostępem do oceanu. Ewentualnie zadowolę się też Sycylią.
    Bastian pokiwał głową z entuzjazmem, chociaż nie była to do końca prawda. – Nie zawiedziesz się – poruszył sugestywnie brwiami i opadł na poduszki, korzystając z tego, że Millie wstała poszukiwać zagubionych części garderoby. – Nie musisz brać wiele rzeczy, w zasadzie to będę zadowolony, jeśli pojedziesz w samym kostiumie kąpielowym, no ale wolna wola – parsknął, obserwując jej krzątaninę po pokoju, który zmalał trochę od czasu, kiedy byli dziećmi i budowali tu fortece z koców i poduszek w dni, kiedy padało, aby następnie znikać w nich na cały dzień i sobie o wszystkim, troskach, nadziejach i marzeniach.
    White wrócił wspomnieniami do jednego takiego popołudnia, kiedy mieli po dziesięć lat i w trzy godziny zaplanowali Najlepsze Wakacje Życia. Po minach rodziców było jasne, że nic z tego, ale przecież teraz nie byli już dziećmi…
    Walker spakowała się w plecak, podobnie jak on, więc chłopak podniósł się z łóżka i ruszył za dziewczyną do salonu, gdzie stał połączony do sieci kominek. Wziął ze sobą cały zapas proszku Fiuu, ale skoro miał sposobność, teraz z korzystał z domowego zapasu Millie.
    - Mam nadzieję, że jesteś pewna, bo ja już nie mogę się doczekać – poinformował, szczerząc zęby i wrzucił proszek do kominka, inicjując tym samym powstanie szmaragdowych płomieni. Złapał Walker za rękę i, ignorując impulsy jakie rozchodziły się od miejsca, gdzie ich skóra się zetknęła, wszedł z nią do kominka, wymawiając nazwę miejscowości.

    Niemal natychmiast uderzyło w niego gorące powietrze tak, że o mało nie poczuł zawrotów głowy, ale szybko przyzwyczaił się do tej temperatury i stwierdził, że skwar na swój sposób jest nawet przyjemny. Nie był nigdy w tym budynku, ale można było się łatwo domyślić, że było to zaplecze pozornie mugolskiej poczty, jakich wiele było na tym świecie i w ten sposób czarodzieje mogli się poruszać na długie dystanse. Sieć Fiuu odkąd została wynaleziona rozniosła się do niewiarygodnych rozmiarów, aż zaczęła być kontrolowana przez nielegalne ucieczki pomiędzy krajami. Szczęśliwie Bastian już wcześniej poinformował ciotkę Marge, że zamierza trochę sobie pożyć.
    Niewypowiedziane jeszcze pytanie „Gdzie jesteśmy?” zawisło w powietrzu między nim, a Millie, więc Bastian odpowiedział niemal natychmiastowo:
    - Pamiętasz, jak stworzyliśmy plan Najlepszych Wakacji Życia jedenaście lat temu? Punkt pierwszy: lot na miotle wzdłuż Wielkiego Kanionu.

    OdpowiedzUsuń
  13. DANIEL MACBETH

    [ Cześć, cześć. Wpisałam w google szkockie nazwiska, prędko w oczy rzucił mi się Macbeth, to wzięłam. ;D Chyba pasuje, chociaż mam nadzieję, że Daniel nie skończy jak ten bohater Shakespeare'a. ]

    OdpowiedzUsuń
  14. DANIEL MACBETH

    [ Chęć zawsze, pomysły niestety z trochę inną częstotliwością, ale jeśli ty nic nie masz, to postaram się na coś wpaść. Tylko najpierw zapoznam się z całością twojej karty. ]

    OdpowiedzUsuń