10 października 2014

Środa jest zielona i ma miętowy posmak.

Grace Tatler 
dom: Ravenclaw, VII; półkrwi
 14 cali, wiśnia, włos z głowy wili, giętka  
bogin: porcelanowe lalki; patronus: osioł
Grace to istota niezwykle interesująca, chociaż nie należy do tych co lubią się wychylać i być w centrum uwagi, więc mało osób miało okazję ją poznać i zagłębić się w jej niezwykłości. Wygląda na straszną zołzę, ale tak naprawdę jest ciepłą i otwartą duszyczką, która tylko czasem mruży oczy w taki sposób, jakby chciała kogoś zamordować. Uwielbia swoje piegi, które rozsiane są po całej twarzy i szyi, jak jej się nudzi to staje przed lustrem i liczy plamki aby zabić wolno-płynący czas.
Artystka zamknięta we własnym świecie pełnym cudownych wyobrażeń i urojeń. Synestka.

Synestezja - stan lub zdolność, w której doświadczenia jednego zmysłu wywołują również doświadczenia charakterystyczne dla innych zmysłów.

Zapewne nikt z was nie zastanawiał się, jak wygląda zapach ostrej papryczki chili, albo jaki kolor ma A-dur. No w sumie nic dziwnego, bo po co to komuś, ale Grace widzi, że pewne dźwięki są w odcieniach zieleni a zapach mięty wygląda jak płatki śniegu. Dziewczyna ubiera się na czarno, bo ten kolor jest cieplejszy niż biały. Gdy trzyma w dłoni jabłko to w ustach czuje przyjemny słodko-kwaśny smak a gdy słyszy, jak ktoś szepcze to czuje na swojej skórze przyjemne mrowienie. Każda liczba i litera ma swój własny kolor, dzięki czemu Grace łatwo zapamiętuje daty i ciekawe, książkowe cytaty.

|| 26.07.1960 || Artystka, która nie rozstaje się ze szkicownikiem || Miłośniczka kawy i czekolady || Chce spróbować wszystkiego || OPCM, Transmutacja, Zielarstwo, Eliksiry, ONMS, Zaklęcia || Udaje, że zna się na wszystkim i zawsze ma rację || Temperamentna, empatyczna, uparta do granic możliwości, ambitna, odważna i wierna swoim własnym ideałom || Uwielbia spędzać czas w sowiarni, na błoniach, na schodach i w bibliotece || Fanka quidditcha, chociaż sama grać nie potrafi a bardzo chciałaby się nauczyć || Metr siedemdziesiąt pięć nieśmiałości i pięćdziesiąt pięć kilogramów szczęścia, bo przecież świat jest piękny || Właścicielka Korka ||

____________________________________________
Mam nadzieję, że polubicie moją Grace. 
Wątki tak, chociaż brak czasu pozwala mi na ograniczoną ich liczbę.
Mistrzu gry, działaj :)


17 komentarzy:

  1. [o, kolejna artystka :D Witam ponownie.]
    Ian/Cornell

    OdpowiedzUsuń
  2. [Podbiłaś moje serce piegami. I zagadzam się z Grace, porcelanowe lalki są przerażające. Karta zgrabna. Grace ciekawa. Ubolewam trochę, że Audrey poszła do kosza, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D]
    Alastair/Iris

    OdpowiedzUsuń
  3. [Audrey chyba była postacią z dużym stażem i bytnością na tym blogu, prawda? ^^
    Chętnie powątkowałabym z Grace ;)]
    Alastair/Iris

    OdpowiedzUsuń
  4. [Też nie wiem jak mi pójdzie, bo to moja pierwsza panna na blogach, więc jesteśmy w podobnej sytuacji. Co powiesz o jakimś rodzinnym powiązaniu? ;)]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Też się boję porcelanowych lalek! A Grace ciekawa, ciekawa ;> ]
    Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  6. [A ja już wiem, co od niej chcę, o. Niech spotykają się od czasu do czasu przypadkiem i rozmawiają o głupotach: płetwakach długowłosych i miętowych wtorkach. ^^]
    Sky

    OdpowiedzUsuń
  7. [Vidar też niedawno nauczył się grać w quidditcha, więc możemy powiązanie oprzeć właśnie na tym:
    1) Grace pójdzie do mojego chłoptasia z prośbą o pokazanie jej podstaw latania na miotle, zaczną rozmawiać o wyglądzie zapachu chili (to wersja trochę na żywca, bo potem będzie trzeba coś wymyślić);
    2) Będą razem trenować (Vidar ją trochę zmusi, żeby z nim latała ;D), ale potem Rowle pójdzie na sprawdziany i dostanie się do drużyny, więc nie będzie miał dla Grace czasu.]

    Vidar

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dzień dobry! Prowadzę artystkę, może coś zmalują?]

    artystka Chan, artystka w innym znaczeniu Ellie i wkrótce Charlie

    OdpowiedzUsuń
  9. [A dokładnie ten sam :) Postanowiłam go wykorzystać, bo mało nim pisałam, a chyba był dla mnie całkiem wygodny :D]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Tak myślę i myślę, miałabym - ale z Charliem. Nie wiem, jak to określić, ale chodzi mi o takie spotkania, że on by grał, a Grace by rysowała. Miałaby świetną okazję do tej synestezji, czy jak tam xd w dodatku mógłby jej przynosić czekoladę i kawę z kuchni. Coś w rodzaju takich luźnych spotkań. A może znaliby się od małego? Bo ich rodziny by ze sobą sympatyzowały. Nie wiem, jak myślisz? :)]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dziękuję, długo jej szukałam. :3 Co powiesz na wątek z którąś z Twoich/moich pań?]

    Nita

    OdpowiedzUsuń
  12. [Nad relacjami jeszcze myślę, jutro wieczorem dam ci znać co wymyśliłam ^^]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  13. [Mogę zacząć ja, dajmy, że dopiero w VII klasie Charlie znalazł fortepian w Pokoju Życzeń (inteligentnie, ale to na potrzeby wątku) i zaciąga tam Grace, żeby pochwalić się znaleziskiem. Ale mogłaby wiedzieć o tym, że chłopak gra, bo kiedyś mogła być u niego w domu :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Jeszcze jest budka policyjna, cytat o narzekaniu i cytat o marnowaniu czasu. :D]
    Imogen

    OdpowiedzUsuń
  15. Doskonale wiedział gdzie miał czekać, aby zaciągnąć Grace w to cudowne miejsce. Charlie jedynie zastanawiał się nad faktem, jak bardzo musiał być ślepy, żeby pominąć Pokój Życzeń. Tyle lat biegania po Hogwarcie, znał przecież tyle ukrytych i sekretnych miejsc, ale akurat to musiał przeoczyć. Czasami zastanawiał się nad tym jak bardzo w przeszłości był głupim dzieciakiem. Jednak to minęło, teraz jest mądrzejszy.
    Przynajmniej, tak mu się wydawało.
    Czekał przy wyjściu z biblioteki, bo przecież czekał na Krukonkę. Gdzie indziej mogliby znajdować się uczniowie z tego domu? A fakt, że była to panna Tatler jeszcze bardziej upewniał go, że dziewczyna akurat o tej porze znajduje się w tym miejscu i dokładnie za tymi drzwiami. Znali się od małego, a to za sprawą jego magicznego ojca, który zapoznał rodzinę Bluefield'ów z Tatler'ami. Jakież szczęście wywołało to na twarzy chłopca, gdy dowiedział się, że nie tylko jemu przydarzają się tak dziwne rzeczy. Od tamtego czasu się przyjaźnią, a tak zostało do tej pory. Zawsze mówili sobie to, co chcieli i co uważali za stosowne. W każdym bądź razie to właśnie Grace musiała dowiedzieć się pierwsza o jego znalezisku. Była też jedną z nielicznych osób, która wiedziała, że jego zainteresowania nie kończą się wyłącznie na magii, a i że istnieje coś takiego jak muzyka oraz jej tworzenie.
    Widząc znajomą piegowatą buźkę bez żadnych oporów doszedł do niej, kierując w wyznaczony sobie cel. Zaraz potem wystawił ramię, by mogła je złapać przy okazji wyznaczając nowe i szybsze tempo poruszania się.
    - Coś co teraz ci pokaże, jest jednym z najszczęśliwszych momentów w moim życiu - uśmiechnął się, patrząc na przyjaciółkę, a następnie na korytarz przed sobą - to taki skrawek mojego domu w Hogwarcie. - Nie chciał jej teraz wszystkiego wyjaśniać. Wiedział, że jeżeli tylko spojrzy, będzie wiedziała, jak bardzo cieszy go to znalezisko. Nie minęło dużo czasu, gdy już stali przed murowaną ścianą, za którą kryło się to cudo. Wystarczyło tylko kilka poleceń, które przeczytał w książce, by ich oczom ukazały się szeroki drzwi. Wpuścił do środka Grace, a następnie ponownie kierował, by ta nie zgubiła się pośród ogromnych stosów jakiś przypadkowych rzeczy. Po kilku alejkach ukazał się czarny zakurzony fortepian, na którym w dalszym ciągu spoczywały jakieś walizki, a na pokrywie od klawiszy jakieś stosy kartek.
    - Nawet nie zdążyłem go ogarnąć - Charlie przymrużył oczy, przejeżdżając dłonią po karku. Zaraz jednak zerwał się z miejsca zaczynając ściągać rupiecie z powierzchni. Kurz zaczął unosić się w górę, przez co wywołał u chłopaka mały atak kaszlu. - Jak go zobaczyłem, od razu pobiegłem po ciebie.

    [Jeżeli znajdziesz gdzieś inną płeć niż męska, to znaczy, że się śpieszyłam :C]

    Charlie Bluefield

    OdpowiedzUsuń
  16. [(chyba oślepłam, bo nie widzę nigdzie postaci, która nazywa się Hayden, więc musisz mi wybaczyć, że spamuję Ci tu)
    Dzięki bardzo za zaproszenie, niestety zmuszona jestem odmówić (a nie lubię odchodzić bez pożegnania, zwłaszcza że dostałam od Ciebie tak miły komentarz). Na wątek oczywiście miałabym chęć, ale żenująca postawa Dyrekcji trochę wytrąciła mnie z równowagi - ja rozumiem, nie chcieć się wdawać w pyskówki z autorami, ale usuwać komentarze spod karty administracji? Serio?
    Dla mnie Syriusz i tak już pozostanie Stymestem, więc łączę się z Tobą w miłości do Asha i jego tatuaży oraz życzę miłego blogowania - pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia, mam nadzieję, na jakimś innym blogu z nieco bardziej przyjazną atmosferą :)]

    OdpowiedzUsuń