11 października 2014

"Nie ma nic innego, tylko ten Vidar(on)? No jest, ale jak pan chce najlepszy..."


- Ej, Vidar, masz zadanie z transmutacji?
- Nie, na na transmutacji źle się czuję.
(...)
- A na eliksiry też się źle czujesz?


CZŁOWIEK JEDNEJ BRWI // HUFFLEPUFF // BRUDNA KREW, ALE NIE DOWIESZ SIĘ TEGO (CHYBA, ŻE JESTEŚ CHIRURGIEM I GO POKROISZ) // EGZAMINY NA KARKU, A ON DOPIERO ODKRYWA PRZEZNACZENIE KSIĄŻEK // POKÓJ Z TOBĄ NIGDY NIE BYŁ OPCJĄ // QUIDDITCHOWY ZAPALENIEC // OBROŃCA // MIŁOŚNIK PTAKÓW // PASJONAT ZIELARSTWA I SZACHÓW // MĘŻCZYŹNI TEŻ MAJĄ UCZUCIA. CZUJĄ NA PRZYKŁAD GŁÓD.
Swoim imieniem wyprzedził środek do impregnacji drewna, znany nam doskonale w XXI wieku, o dobre trzydzieści lat. Oczywiście, sam Vidar nie ma prawa tego wiedzieć, ale gdyby wiedział, byłoby to niewątpliwie jego największe dokonanie życiowe, powód do dumy i pysznienia się przed innymi, których imieniem nie nazwano środka do impregnacji drewna. Swoją drogą, drewno dobrze się mu kojarzy, głównie z quidditchem, którego jest wielkim pasjonatem. Lubi, niczym Sokrates swoich czasów, znienacka zagadywać do przypadkowych ludzi z jakąś egzystencjalną kwestią ("W lidze australijskiej kibicujesz Papugom z Moutohory czy Wojownikom z Woollongong?"). Człowiek, którego wszyscy znają, ale on nie zna nikogo, bo nie ma pamięci do twarzy. Wiecznie głodny, a za największy plus przydzielenia do Hufflepuffu uważa lokalizację puchońskiego lokum, vis-a-vis kuchni. Ma tendencje do nadawania imion rzeczom oraz posiada wymyślonego przyjaciela (bo nikt normalny nie chce się z nim zadawać).
__________________________________
Ben bez swojej Jo nie miał prawa egzystować. 
 Justus Eisfeld z ładną fryzurą | Vidaron | gg - 49781502 | wątek z sowiarnią albo inny, ktoś, coś?

14 komentarzy:

  1. [Halo, ja chcę wątków dużo!]
    pisiont groszy

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jaki fajny! :D Jak tylko opublikuję swoją Julie to chcę wątek.]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Ja mam dwie (nie)normalne panie, które będą się z nim zadawać z wielką chęcią :) Świetne zdjęcie :) ]

    Grace/Melissa

    OdpowiedzUsuń
  4. [a gdzie dziecko mordu uciekło? :< Co do wywiadu to Cornell zawsze chętnie wywęszy jakąś sensację związaną z Vidarem :D]
    Cornell/Ian

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Druga opcja jest dobra, taki mały dramacik :) ]

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam Vidarona
    umrzyj za to, że skasowałaś dziecko mordu
    i nie lubię Cię za to, że mnie nie pozdrowiłaś :C
    ogółem zastanawiam się (bo robię puchońskiego szukającego) czy i nie zająć się kapitanem w Huffie, no ale jeszcze nie wiem.
    QUIDDITCH ZAWSZE GRĄ PIĘKNĄ!]

    osamotnione dziecko mordu

    OdpowiedzUsuń
  7. [ PRZECIEŻ CARLIE BEZ BENA TO JAK NIE CARLIE
    zabiję Cię Zuzku ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [GDZIE JEST BEN?
    Może być Vidar na pocieszenie. Ładna karta ;)]
    Alastair/Iris

    OdpowiedzUsuń
  9. [Zgodzisz się na wątek? ;3]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ja, ja chcę wątek z sowiarnią!]
    Imogen

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli ktoś spytałby dzisiaj Skyler, jakie jest jej pierwsze wspomnienie związane z Hogwartem, bez wątpienia odpowiedziałaby „Vidar”. Niby nie było to nic szczególnego, ale gdy po głośnym okrzyku Tiary Przydziału („Hufflepuff!”) usiadła przy wiwatującym stole od razu zobaczyła wyciągniętą w swoją stronę dłoń i wyszczerzone w niemożliwie szerokim uśmiechu białe zęby. Cała reszta potoczyła się niemożliwie szybko.
    Panicz Rowle wbrew pozorom nie był ułożonym Puchonem, do jakiego przywykli wszyscy Hogwartczycy. Nie był też jednak pilnym Kruponem, lojalnym Gryfonem ani – o zgrozo – czystokrwistym Ślizgonem. Dlatego przyjaźń pomiędzy tą dwójką układała się wyśmienicie. Zwłaszcza, kiedy się o coś zakładali, a takie sytuacje zdarzały się nieprawdopodobnie często.
    Ich niewinne rywalizacje przez lata urosły do olbrzymich rozmiarów, przyczyniając się tym samym do uszczerbku na zdrowiu psychicznym obydwu czarodziejów. Nie było już dnia, w którym nie robili czegoś, by wygrać z tą drugą osobą, by być ponad nią i pokazać jej, że jest się lepszym. (Przy okazji zgarniając czy to pudło słodyczy, czy najnowszy wynalazek Zonka). Ale momentami Skyler powątpiewała w jasne myślenie Vidara, gdyż ten zdecydowanie za często próbował wystawiać ją na pewną śmierć.
    Tak było na przykład teraz. Z sercem bijącym dwa razy szybciej niż normalnie, panna Westbroock kroczyła za swoim przyjacielem krętymi schodami Wieży Astronomicznej. W ręku trzymała miotłę, co dodatkowo podnosiło jej ciśnienie. Za chwilę miało wydarzyć się najgorsze. Zgrabnie prześlizgnęła się w drzwiach, notując w myślach, że chłopak jest zbyt uprzejmy jak na jego standardy i stanęła na środku okrągłego balkonu, wieńczącego basztę. Ze zdenerwowaniem obserwowała jak Vidar podchodzi do barierki i przechyla się, by oszacować odległość od ziemi. Dla niej to nie miało znaczenia. Jeśli spadnie, to tylko raz.
    Nie do końca wiedziała, co spowodowało, że założyła się z Vidarem o to, kto szybciej zleci z Wieży Astronomicznej na dół, zerwie kępkę trawy i wzniesie się nad Zakazany Las. Możliwe, że była to duma. Albo po prostu głupota. W każdym razie od pierwszej lekcji latania czuła, że miotlarstwo i quidditch to nie jej bajka.
    Przełknęła nerwowo ślinę, chcąc zwilżyć wysuszone gardło. Zaczepka chłopaka jej nie poruszyła, zawsze próbował sprawić, by zrezygnowała, ale ona była nieugięta.
    - Wiesz, Rowle, może choć raz dasz mi przegrać? – Uśmiechnęła się do niego złośliwie. – Te ostatnie siedem wygranych zaczęło być monotonne.
    Podeszła do niego i także wyjrzała przez barierkę. Nie zakręciło jej się w głowie; zbyt często przebywała na szczycie Wieży Astronomicznej, ale ciemność, która otaczała cały zamek jak atramentowa kurtyna, wzbudziła w niej mieszane uczucia.
    - Jednak skoro pytasz, musisz mieć jakiś powód – pociągnęła zaczęty przez Vidara temat. – Może sam się boisz, hm?

    [KC]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Arbuzem! Hahaha xD No fajny pomysł, taki śmieszny. A na sb podejrzałam, że Vidar poszukuje drugiej połówki... Julie się nada? c:]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  13. [Mikuś, niedobre stworzenie, przepadał bez wieści :<
    Dziękuję! Ona nie afiszuje się ze swoimi problemami, zostawia je wszystkie w domu. Mnie też na razie nie przychodzi nic do głowy. :(]
    I. E.

    OdpowiedzUsuń
  14. Julie nie umiała latać na miotle, ale mimo to wiernie kibicowała Puchonom podczas meczów. Na trybunach miała nawet swoje ulubione miejsce, z którego wszystko było idealnie widać i słychać. Podczas wczorajszych zawodów była przeszczęśliwa, gdy jej koledzy z Domu zwyciężyli nad Krukonami i pokazali wszystkim, że są w najlepszej formie oraz, że niestraszne im żadne inne drużyny. Dziewczyna chciała cieszyć się razem ze swoimi triufem, ale niestety miała jeszcze do napisania długie wypracowanie z Transmutacji. Szybko więc zabrała się za opuszczenie stadionu, ale w chwili, gdy podniosła się z ławki coś w nią trafiło. Wielki arbuz podczas zderzenia z jej głową rozbił się na kilkanaście kawałków, a sama Puchonka wylądowała na ziemi. Przez chwilę była nieprzytomna, a gdy się obudziła sterczało nad nią kilkanaście osób, które zaczęły zasypywać ją tysiącami pytań odnośnie tego co się stało kilka minut wcześniej. Julie zignorowała ich, bo spostrzegła profesora Slughorna, który prowadził zawziętą rozmowę z Vidarem. Wtedy wszystko stało się dla niej jasne i wiedziała dlaczego leży cała obolała na ziemi, w dodatku ubrudzona arbuzem. Całe szczęście nic poważnego jej się nie stało i w Skrzydle Szpitalnym spędziła jedynie noc. W tym czasie poznała cały bieg wydarzeń pomeczowych i było jej głupio, że Vidar dostał przez nią szlaban. Chłopak nie zasłużył sobie na jakąkolwiek karę, bo przecież nie zrobił nic specjalnie. Wracając do dormitorium rozmyślała nad tym wszystkim i doszła do wniosku, że przez pewien czas powinna unikać Puchona, który zapewne jest na nią zły. Niestety los z niej zakpił i wychodząc zza rogu dostrzegła Vidara. Chciała jak najszybciej zwinąć nogi za pas i uciekać kiedy on ruszył w jej stronę. Uwielbiała Rowle, ale czasem jego nachalność męczyła ją. Uczucie, którym pałał do niej rok starszy blondyn nie było przez Julie odwzajemniane, ale on mimo wszystko trzymał się swego. Julii niezbyt chciało się rozmawiać z nim po tym co wczoraj miało miejsce. W pewnym stopniu czuła się winna.
    - Vidar, hej! – rzuciła, gdy Puchon stanął obok niej.
    Chcąc czy nie chcą musiała wysłuchać jego słów, bo wiedziała, że potem nie będzie w stanie wykręcić się i uciec od dalszej rozmowy. Była pod wrażeniem, że chłopak obliczył ile to dni stara się o jej względy oraz ile to porażek pod tym względem poniósł. Szkoda, że cały jego wysiłek poszedł na marne.
    - Ile razy będzie drążyć ten sam temat w kółko? – zapytała wywracając oczami delikatnie się uśmiechając – Daj sobie spokój.
    Ostatni raz spoglądając w błękitne oczy wyminęła Vidara i ruszyła przed siebie. Zatrzymała się jednak na chwilę i ukradkiem spojrzała do tyłu.
    - Przepraszam, że przeze mnie miałeś szlaban. – wyszeptała.

    Julie

    OdpowiedzUsuń