19.06.1962
Gdy widzisz, jak ciasto dziwnym sposobem zaczyna lewitować ci koło nosa podczas kolacji, to znak, że powinieneś odsunąć głowę, a najlepiej chronić włosy przed pobrudzeniem. Najprawdopodobniej kawałkiem kieruje najmniej uzdolniona w dziedzinie zaklęć Franka, jaką świat tylko mógł zrodzić. Jak zwykle zjawia się ostatnia w Wielkiej Sali, nie dostrzega przed sobą żadnych słodkości, więc co może przyjść jej do łepetyny? Musi jakoś przywołać placek do siebie, a jest zbyt leniwa, by wstać i zwyczajnie go przynieść. Wykorzystuje swoją magiczną wiedzę, machając przy tym dziko kawałkiem sfatygowanego drewna; dłoń jej się trzęsie, usta zaciskają się w skupieniu, a na skronie występuje pot. Ciasto pokonuje niestabilnym lotem już połowę sali, gdy jakiś wyrośnięty Krukon łapie je w swoje obrzydliwe łapsko i zabiera dla siebie cały łup.
Franka klnie bardzo brzydko pod nosem, zbiera się z ławki. Bojowym krokiem pokonuje odpowiednią odległość, żeby stanąć twarzą w twarz z porywaczem słodyczy. Wyrywa mu smakołyk z dłoni. Przez chwilę patrzy na oprawcę z nienawiścią, z wargami uformowanymi w złowróżbnym grymasie dyszy jak rozjuszony byk. Zerka na jedzenie trzymane w dłoni, szybko robi z niego maseczkę na twarzy złodzieja, a następnie ucieka prędkim truchtem, zanim ktokolwiek zdąży się na nią zezłościć.
WIĘCEJ
CZEŚĆ PONOWNIE!
miejsce zajmuje w dormitorium Gryffindoru
uczęszcza na wróżbiarstwo i opiekę nad magicznymi stworzeniami
dzierży w ręce 12,5 cala czystego jesionu z włosem z ogona jednorożca
dementorów boi się najbardziej, ale nawet mgiełki nie wyczaruje
nie zbliża się w ogóle do boginów
Gdyby podsumować całe życie panny Franki, okazałoby się, że tyle samo w nim bohaterskich wyczynów, co równie bohaterskich ucieczek. Kończą się one w dormitorium, gdzie księżniczka zaszywa się w swoim bordowo-złotym łóżku z baldachimem. Fuka za każdym razem, gdy ktoś ośmieli się włożyć choćby nos za materiałową zasłonę. Poza tym nie lubi wścibskich pytań. Przepada za to za dyskusjami w ogólnym tego słowa znaczeniu, choć zazwyczaj kończą się one wielką obrazą frankowego majestatu i trzaśnięciem drzwi. Potem trzeba ją przeprosić - inaczej potrafi nie odzywać się tygodniami.
[Ojeeej, ona jes prze-ge-nial-na!
OdpowiedzUsuńWitamy ciepło i zapraszamy do wątków :>]
Roy/Hawkins
[Witam serdecznie :) 1962 czyli Fran jest w V klasie po wakacjach, tak? Młodziutka.]
OdpowiedzUsuńJamie
[O to i jest! Zawsze uwielbiałam to imię i wydaje mi się, że idealnie pasuje do Twojej postaci :)]
OdpowiedzUsuńEva/Bastian
[Powitajmy Frankę, prawdziwą Gryfonkę! :D]
OdpowiedzUsuńMikael
[ Dobry wieczór. Urocza ta Twoja Ciasteczkowa Księżniczka :). Dużo weny życzę!]
OdpowiedzUsuńPotter/MacDonald
[dobry wieczór, witam bardzo serdecznie nową Gryfoneczkę :3]
OdpowiedzUsuńIan / Marcel
[ Przepiękne zdjęcie <3 Witam i życzę dobrej zabawy na blogu. Zapraszam również do siebie :) ]
OdpowiedzUsuńMelissa/Audrey
[Stan chce być krukonem, który dostał od pani ciastem w japę]
OdpowiedzUsuńStan
[Franka jest taka ujmująca w swojej nieporadności przeplatanej z chęcią rozkwaszenia komuś nosa kawałkiem ciasta :p Witam ślicznie, weny życzę i w razie chęci zapraszam pod swoją kartę.]
OdpowiedzUsuńDrew Burrymore
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Przeurocze Lwiątko. :D]
OdpowiedzUsuń[Franuś skrycie kocha Eharta, ale nie chce się do tego przyznać przed całą szkołą, w wyniku czego otrzymujemy połączenia dwóch nieobliczalnych charakterów: Gryffindor kontra Hafelpaf, ustawka na dziedzińcu, zakłady przyjmujemy 20 minut przed rozpoczęciem, wszystkie chwyty dozwolone, zaklęcia niewybaczalne na własną odpowiedzialność, bo, jak sama nazwa wskazuje, są niewybaczalne. Franka nie po twarzy, Cassie może wszystko. Beje?
OdpowiedzUsuńJeszcze możemy zrobić układ, jaka będzie nagroda na zwycięzcy. Coby życie miało smaczek.]
Ehart
[ Może wątek Gryfon z Gryfonem? Szczególnie, że oboje Opiekę nad magicznymi zwierzętami praktykują?]
OdpowiedzUsuń[Ukraść jej ciasto?]
OdpowiedzUsuń[Czeeść. Może wątek? ;3]
OdpowiedzUsuńRose Nott
[Zdjęcie mnie urzekło, ona jest taaaka niewinna <3
OdpowiedzUsuńChce wątek!]
//tobajas
[korepetycje pasują oczywiście, czemu by nie :D + mogę z góry prosić o zaczęcie, bo pewnie by mi to zajęło zbyt dużo czasu ;<]
OdpowiedzUsuńMarcel
[Hm, co powiesz na to, że na przykład przez ten rok szkolny się jakoś tak luźno zakumplowali, ale pod koniec Lynch ostro zakuwał do egzaminów i potraktował jakoś niemiło Frankę, powiedział, żeby dała mu spokój czy coś. I wtedy wielka obraza, a teraz po egzaminach Dennis może się przed nią ukorzyć. ;) O, teraz coś mi wpadło, że Francesca może Puchasiowi bardzo siostrę przypominać czy coś.]
OdpowiedzUsuń[ No korki z wróżbiarstwa mogą się różnie skończyć, więc piszę się na to jak najbardziej, ale co powiesz na to, żeby nasze dziewuszki wplątały się w jakąś aferę? Przypuśćmy, że siedzą sobie gdzieś w Hogsmeade bo tam umówiły się w celu obgadania tych korepetycji i po pewnym czasie zjawią się tam Śmierciożercy i nasze panienki będą musiały uciekać. Co ty na to? Jeśli się zgadzasz to możesz zacząć, proszę ;3 ]
OdpowiedzUsuńMelissa
[Dupa mu urośnie, zamiataczka go nie uniesie, tylko patrzaj jaka tragedia! A tak poważniej, Mikuś to palacz, a niektórzy eks palacze jedzą dużo słodyczy jako zmiennik za papieroski (chociaż częściej to przytrafia się alkoholikom, whatever), a czo będzie jak Mike przerzucić się na słodycze przez wpływ Franki i fajeczki pójdą w odstawkę? @_@]
OdpowiedzUsuńMikael
[Uh a no mogę, a chcesz zacząć ?]
OdpowiedzUsuńTobajas
[ Wątek bardzo chętnie, tyle że dziś wyjeżdżam i nie jestem w stanie zacząć nic sensownego :(. Ale jak wrócę, zgłoszę się i jeśli chęci nadal będą, to obiecuję, że coś wykombinujemy ;]
OdpowiedzUsuńJames
[Przyznam, żę bardzo podoba mi się ta panna, aż żałuję iż jest z Gryffindoru - mój Lenard ma urazę do Gryfonów]
OdpowiedzUsuńChantelle&Lenard
[Dziękuję za naprowadzenie, już coś skleję. Oby wyszło na poziomie :c zawsze mam stresy przed wymagającymi autorami :c]
OdpowiedzUsuńMrok okrył ulicę Hogsmeade, które za dnia były dość przyjemne i z pewnością widoki dzieciaków biegających za sobą ze sztucznymi różdżkami był miły dla oko, ale nadal było ciężko wywołać uśmiech na twarzy chłopaka pochodzącego od Slazara. Dlatego też ten unikał takowych miejsc o tej uroczej porze dnia i powracał w te zakątki gdy stawało się na tyle ponure żeby współgrało z jego aktualnym stanem.
Humor nigdy nie dopisywał temu chłopakowi na tyle żeby móc z nim spokojnie porozmawiać nie kończąc tego żadną kłótnią. Już taki od małego, matka do dziś wypomina mu jaki był to z niego niewdzięczny, ciągle naburmuszony dzieciór. Cóż ten wzruszał ramionami i najczęściej udawał się do swojego pokoju i móc pobyć sam na sam, jak to on mówił - z kimś inteligentnym. Czarny charakter odziedziczył po swoim tatusiu, który wręcz chwalił się takim synem, który szybko i tak zalazł mu za skórę.
Wrócimy jednak to jego aktualnego stanu. Zawsze istniał jakiś powód przybycia chłopaka do miasteczka, od tak żeby przyjść był zbyt leniwy. Ten z pewnością jak zawsze coś knuł, więc nie warto było tego zgłębiać gdy w grę wchodzą rzeczy, w które nie powinno pchać się bardziej nosa niż to konieczne.
Już się zbierał - szedł w kierunku Hogwartu jak zawsze ukrywając głowę i przysłaniając twarz kapturem czarnej bluzy, która była nierozłącznym elementem jego garderoby poza szkołą.
Mijał uliczkę za uliczką, dom za domem, sklep za sklepem na ulicach było pusto co dawało przerażający wydźwięk miasteczkowi. Jednak czarodziejowi przeświadczonemu nade o swoich możliwościach nic nie stresowało ani nie przerażała nawet wtedy gdy jego do jego uszu dobiegł czyiś szloch, który momentami był wyciszany. Tobajas zmarszczył czoło - za wszelką cene chciał się dowiedzieć stąd dobiega ten dźwięk; już traktował to jak wyzwanie, więc na pewno nie da za wygraną.
Szedł w kierunku płaczu, który stawał się coraz lepiej słyszalny gdy ten zbliżał się do małej, kamiennej rudery z wybitymi oknami i wyrwanymi drzwiami. Zaszedł go od prawej i zaraz zatrzymał się ledwo co wychodząc zza jego róg. Wmurowało go i może dobrze gdyż inaczej z pewnością nie zdążył by pociąć różdżki a dementorzy już mieli by go w swoich "mackach". Systematycznie nękali młodą dziewczynę wysysając z niej coraz to więcej miłych wspomnień. Chłopak ostrożnie dobył swojej różdżki, wycelował w ich stronę - Expeccto patronum! - wydobył się z niej olbrzymi błysk a zaraz potem uformował się w kształt wielkiego orła, którego wcześniej chłopak nie miał okazji wywoływać, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że takowego posiada. Blask oślepił go jak i złowieszcze stwory, które uleciały daleko, daleko byle jak najdalej stąd.
Wpatrywał się w ich ofiarę bez słowa.
Tobajas
[Michałek PRÓBUJE rzucić i Franeczka przynosi mu cukiereczki z dobrego serduszka, deal? :D]
OdpowiedzUsuńMikael
[To byłby doskonały pomysł, gdyby nie to że Crow znicza nie używa. Nie jego zadaniem jest szukanie cholerstwa. Ale może Crowdeanowi podczas samotnego treningu mógłby spaść jego magiczny łańcuszek z poruszającym się smokiem, a że Crow jest beznadziejnym szukającym i nie zdąży go złapać w locie - i przed Franką.]
OdpowiedzUsuń[Jak zapodasz coś superwkosmosodjechanego to tak ;D
OdpowiedzUsuńAle ogólnie się zmieścisz :>]
Jo
[Skaczę z radości.]
OdpowiedzUsuńWłaściwie na początku miał to być tylko głupi żart, jeden z wielu, jakie Cass uskuteczniał każdego dnia. Zwykle ofiarą jego durnych pomysłów padali Ślizgoni, bo nie cierpiał ich chyba jeszcze bardziej niż kiedy trafiała mu się glutowata fasolka podczas zawodów w jedzeniu Fasolek Wszystkich Smaków. Gryfonów, Krukonów i swoich pobratymców z domu z reguły zostawiał w spokoju, bo co się będzie na dobrych ludziach wyżywał. Musieliby mu naprawdę zaleźć za skórę albo poważnie zirytować swoim zachowaniem, żeby postanowił utrudnić im życie.
Franka, ona w sumie nie była taka zła, oprócz tego, że nigdy nie bała się publicznie nazwać go skończonym debilem (tego akurat nie miał jej za złe, mama też go czasem tak nazywała), ale tego, że otwarcie potrafiła wyrazić swoją pogardę wobec Puchasiów - nie, tego wybaczyć nie mógł. Taka zniewaga krwi wymaga! W tym przypadku nawet ciasta, z braku lepszych środków. To znaczy, czy to była jawna pogarda... Nie, zdecydowanie Cass trochę przesadzał, ale co mógł poradzić, że był baaaardzo wrażliwy na jakiekolwiek zgryźliwe komentarze pod adresem Hafelpafu? Zresztą, Franka była na tyle duża, żeby wiedzieć, kiedy powinna ugryźć w jęzor. Sama sobie zasłużyła, o!
I powinna bardziej uważać, gdzie zostawiała swoje ciasto. Zwłaszcza, jeśli w okolicy kręcił się akurat knujący plan zemsty Cass. Na początku chciał zgadać się z Irytkiem i wylać jej na głowę wiadro różowego atramentu, a potem obsypać płatkami owsianymi, ale zrezygnował z tego wspaniałego pomysłu, kiedy zdał sobie sprawę, że równie dobrze mógł uderzyć w czuły punkt - ciasto.
Nie zamierzał go zjadać, raczej wymyślił, że na oczach Franki nakarmi nim meduzy w jeziorze, więc, w asyście znajomych, zastanawiających się, po co ten idiota niósł blaszkę z ciastem nad jezioro, wędrował przez błonia, kiedy dopadła go wściekła Gryfonka.
Doprowadź przeciwnika do łez.. Ten punkt, choć obyło się bez łez, mógł sobie już odhaczyć z listy.
Patrz, jak cierpi.. Teraz tylko na to czekał.
Miał nad Franką tę wspaniałą przewagę, że był wyższy. I silniejszy, więc mógł elegancko położyć rękę na jej czole i przytrzymać wierzgające dziewczę na dystans. Trochę zabolało, jak go kopnęła w kostkę, ale nie zamierzał pokazywać, że coś poczuł.
- Ty się chcesz bić? Ze mną? Jeszcze sobie krzywdę zrobisz - powiedział, czym wywołał salwę śmiechu wśród zgromadzonego wokół kwiatu hogwarckiej młodzieży. - Wyciągaj różdżkę, załatwimy to po męsku, Franuś.
Po męsku, Cass, ale z ciebie dowcipniś.
Sam nie wiedział, że potrafił być aż tak mściwy. Ale nikt mu nie będzie obrażał dumy Hafelpafu. NIKT.
Ehart
[ Dobra, jam już być :) Co może połączyć Frankę i Rogasia? ]
OdpowiedzUsuńJames
[Przyznam się, że to by było całkiem zabawne, bo jego siostra jest na tym samym roku, co Franka, ale ja jestem za takim powiązaniem. Jeżeli udawałaby Krukonkę byłoby chyba najlepiej, bo to jego ulubiony dom ^^]
OdpowiedzUsuńLenard
[Witam Frankę ponownie! ;)]
OdpowiedzUsuńMikael/Alastair
[Ja również witam, chociaż pierwszy raz. ;) Może znajdzie się jakiś pomysł na wątek z koleżanką z domu?]
OdpowiedzUsuńChiara | Carmen
[Wypisałam co chciałam i o czym mam pojęcie, wbrew Twojej pewności w komentarzu pod moją kartą.
OdpowiedzUsuńTak, mam styczność z takimi osobami. Tak, wiem na czym to polega. Nie, nie przeczytałam tego na Wikipedii. Co więcej uznałam, że w świecie magii schorzenia mogą mieć magiczne metody leczenia niwelując pewne zachowania.
Reakcje Blanche nie odpowiadają Twojemu widzimisię? Nie odpowiem za to. ]