Jamie Crosby
11.02.1960 r. * VII klasa * Ostrokrzew, włos z grzywy jednorożca, 10 i 3/4 cala * 1/4 czystej krwi * Wychowana przez ciotkę w różowym mieszkaniu w Hastings * Gryffindor * Patronus - brak * Bogin - nie widziała *
HISTORIA
Teraz dajemy Ci szanse byś mógł stworzyć swoją własną historię na tle tej, opowiedzianej po krótce przez J.K Rowling. Możliwości jest wiele, a ogranicza Cię jedynie Twoja wyobraźnia. Możesz poprowadzić losy postaci kanonicznych, lub stworzyć swojego własnego czarodzieja. Wszystko może się wydarzyć. Zapraszamy do Hogwartu w roku 1976
11.02.1960 r. * VII klasa * Ostrokrzew, włos z grzywy jednorożca, 10 i 3/4 cala * 1/4 czystej krwi * Wychowana przez ciotkę w różowym mieszkaniu w Hastings * Gryffindor * Patronus - brak * Bogin - nie widziała *
[Dziń dybry :3]
OdpowiedzUsuńElsa i Yseult
[Witam ponownie! :3 dalej mi szkoda usunięcia Kris i co za tym poszło Syriusza, ale Jamie też jest świetna (i uwielbiam to imię <3) no i cudne zdjęcie]
OdpowiedzUsuńIan i Marcel
[aaaaaaa! biedny Leo :c Jamie świetna :D]
OdpowiedzUsuńLeo.Iv
[H8 ya, bo nie ma Kris i Kath :((
OdpowiedzUsuńAle Jamie jest w sumie ciekawa i może coś z tego wyniknie. Jeśli tak, to zapraszam do Lucjana i na gg, pomyślimy :>]
Lucjan/Józia
[no trzymajcie mnie]
OdpowiedzUsuń[A mnie do wątku zachęcać do wątku. A skoro pokombinować... To może jakieś pomysły?]
OdpowiedzUsuń[Helloł, a wczoraj pytałam Effy, czy wrócisz :D]
OdpowiedzUsuńMikael
[Witać i chwalić czy porządnie ochrzanić? Nie mogę się zdecydować :p
OdpowiedzUsuńAle, jak już pisałam, zaklepuję miejsce w masterwątku! Ba! Spróbuję się nawet przyczynić do jego powstania, o ile wena wystawiona na poważną próbę przez niedopuszczalnie wysoką temperaturę mi na to pozwoli.]
Drew
[na początek mogłyby być te korepetycje, ale postaram się wymyślić coś konkretnego i się zgłoszę :)]
OdpowiedzUsuńMarcel
[Eh, za tego porzuconego przez Kath Benka (co z tego, że on o tym nie wiedział) zwalę na Ciebie wymyślenie wątku. Tak, jestem zła. Ale Ty też jesteś zła. Więc szala się wyrównuje.]
OdpowiedzUsuń[Hoho, widzę, że jedziemy na tym samym wózku XD]
OdpowiedzUsuńMikael
[Jasne :) Masz może jakiś pomysł czy coś podrzucić? :)]
OdpowiedzUsuńLouis Delacour
[Ta piosenka bardzo się wkręca. Effy coś o tym wie xD Klecimy jakiś wątek, czy poczekamy aż może stworzę jakiegoś pana?]
OdpowiedzUsuńMillie
Hogwart nigdy nie był dla Benjamina przyjaznym miejscem. Nie utożsamiał go z definicją bezpieczeństwa, a po ostatnim wybryku Jo zaczął na poważnie zastanawiać się, co z tym miejscem jest nie tak.
OdpowiedzUsuńNie miał pojęcia, komu Krukonka postanowiła wyjawić jego mały sekret, ale podczas ich ostatniego spotkania dała mu jasno do zrozumienia, że to zrobiła. Georgijew nie pamiętał, kiedy odbyło się ich ostatnie spotkanie, ale od tamtego czasu unikał Krukonki jak ognia. Nie miał zamiaru oglądać jej na oczy, a poza tym nie czuł się już tak jak wcześniej w jej towarzystwie. Zdradzony.
Na eliksiry szedł w bardzo ponurym nastroju, nie zauważając nawet osób które przechodziły obok niego, dopóki nie zaczepiła go Jams. Chłopak zdziwił się, gdy to zrobiła, ponieważ nigdy nie utrzymywali swojej relacji na poziomie, który wymagałby więcej niż rozmowy na temat zadań domowych.
Benjamin nie był typem osoby, która płoszy się w konfrontacjach międzyludzkich. Nie przepadał jednak za sytuacjami, kiedy rozmówca wymagał od niego większego zaangażowania w ich trwającej zaledwie parę minut relacji; wyznawał zasadę, że im mniej ludzi jest zainteresowanych jego prywatnymi problemami tym lepiej. Jednak Jams, mimo że na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie nachalnej, oferowała mu rozmowę z własnej woli, dając gotowe pytania tudzież uwagi, na które wystarczało odpowiedzieć. Nic, co wymagałoby od Bena większego nakładu sił.
Odwzajemnił jej uśmiech, nawet na chwilę nie odrywając wzroku od uroczej twarzy dziewczyny. Mimo kuszącego, na pewno nieregulaminowego stroju Jamie, nie dał się zwieść.
- Masz rację, takiej pogody w Anglii jeszcze nie mieliśmy. – Nie zamierzał się ograniczać do rozmów o warunkach atmosferycznych. Uśmiechnął się nieco szerzej na uwagę Jams o własnej dobrej formie, nie zamierzając być dłużnym gryfonce jeżeli chodzi o komplementy. Nie był próżny, poza tym nie miał zamiaru dać się owinąć Jamie wokół palca. Trzeba było jednak oddać jej sprawiedliwość – jej uroda na pewno nie stanowiła kwestii spornej. Innymi słowy, Georgijew miał co komplementować. – Podoba mi się twój naszyjnik, jest naprawdę zjawiskowy. – Po raz pierwszy Ben pozwolił sobie na przelotne spojrzenie na dekolt dziewczyny.
Powstrzymał się przed dodaniem banalnej frazy: ”Prawie tak jak ty!”, jednak błysk w oczach Ślizgona wyraźnie dawał do zrozumienia, co miał na myśli.
Nawet przez chwilę nie poczuł wyrzutów sumienia z powodu jawnego flirtowania z bądź co bądź inną osobą niż jego obecna dziewczyna.
[Bendżi, ty uwodzicielu.]
[Tak czy inaczej myślę, że doczekam się od Ciebie mega zawiłego pokręconego wątku! Jesteś mi to winna za usunięcie Kath :< Więc jak będziesz miała więcej czasu to zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPs. Jamie jest przepiękna. <3]
[Jamie, Jamie, Jamie.. Ach, płaczę. Niemniej jednak mam pomysł na wątek! Skoro dziewczyna łamie zasady, przemyca alkohol i te sprawy, to może by ich tak ze sobą spotkać w nocy w Zakazanym Lesie, gdy Gryfonka będzie totalnie pijana? Lub totalnie pijana z jakimś totalnie najaranym kolesiem, o. Mogłoby być ciekawie... Co Ty na to? ]
OdpowiedzUsuńJason (niestety)
[Rany, zapomniałam, że są wakacje... wybacz! ]
OdpowiedzUsuńJason
[Przychodzę poudawać, że umiem myśleć, uwaga!
OdpowiedzUsuńMam kilka opcji do rozdania, które możemy połączyć w combo i wyjdzie combo. :D
One, mogę się razem alkoholizować i przemycać różne trunki, niekoniecznie te czystoczarodziejskie, wszak mugolskie nie grosze! Two, Mikuś mógł wygryźć słodką Jamie z drużyny, tzn. obydwaj mieli chrapkę na pozycje ścigającego i buuuum, Mikuś ją dostał, mimo że obaj byli na kacyku, a teraz Jam-Jam realizuje trylion etapowy plany jak się go pozbyć i zgarnąć to-co-się-jej-należy. Three, są jak yin i yang, nigdy nie wiadomo któremu pierwsze podwinie się noga i kto będzie śmiał się ostatni. Four, wspólnie demoralizują niezdemoralizowaną hogwardzką młodzież, strasząc ich wysoko procentowymi magicznym buteleczkami.
ENDO.
Te drugie zdjęcie skradło mi serduszko <3]
Mikael
[Jeśli chcesz, to proszę :) ]
OdpowiedzUsuńJason
[Piszę się na to, oczywiście XD A mogłabyś zacząć? :D Niezły mi się kocioł pod kartą zrobił i nie wiem kiedy wyrobię oO
OdpowiedzUsuńA Mistrza Gry wyczekuję :D]
Mikael
[hmm, pomysły to nie jest moja dobra strona niestety. Ale... pomysł niezły z tym lataniem. A żeby było ciekawie mogliby to robić nocą, bo Crow stwierdziłby, że jak dziewczyna nauczy się latać w nocy, to w dzień nie miałaby z tym problemu!]
OdpowiedzUsuń[Gratuluję zdjęcia, naprawdę ładne :) dzień dobry!]
OdpowiedzUsuńChantelle & Lenard
[oż to Ty! moja morderczyni Eliasa ;_; mam nadzieję, że są szczęśliwi w tym całym postaciowym niebie, bo Ty tam na pewno się nie znajdziesz ;_;
Usuńzrobię Ci takie piekło Lenardem XD]
[Słodkie z zewnątrz Wita serdecznie :3]
OdpowiedzUsuńDenna
DANIEL MACBETH
OdpowiedzUsuń[ Cześć. A masz jakiś w zanadrzu? ;> ]
[No dobra to mam w sumie taki luźny pomysł i trochę naiwny ale co tam. Mogliby się spotkać w Zakazanym Lesie skoro Jamie tak bardzo lubi wycieczki i ogólnie mogliby się nie lubić, ale ich nieprzyjemne spotkanie w ZL przerwałyby pająki i mogliby uciec i spotkać serię dziwnych zwierząt, trzy razy prawie umrzeć, a w końcu się odnaleźć, albo zostać tam na zawsze i żyć jak dzicy co sądzisz?]
OdpowiedzUsuńStanley
[Fajna pani. A to mieszkanie to w środku też różowe? :D]
OdpowiedzUsuńEhart
[Czeeść. ;3]
OdpowiedzUsuńRose Nott
[Z mało sensownych pomysłów czasami wychodzi coś całkiem niezłego, wiem z doświadczenia. :D]
OdpowiedzUsuńEhart
[Tfu, zapomniałam dopisać, że proces przed Wizengamotem to mój materiał na notkę fabularną, którą napisze, jeśli wytrzymam tutaj dłużej niż tydzień. :D]
OdpowiedzUsuń[Również witam a miałabyś ochotę na jakikolwiek wątek z Tobajasem?]
OdpowiedzUsuń'//tobajas
[ Tak, młodziutka, ale nie chciałam robić takiej bardzo nieodpowiedzialnej szósto- czy siódmoklasistki. Fransia to przecie jeszcze dziecko!
OdpowiedzUsuńW każdym razie - przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Niby Jamie jest dwa lata starsza od Franki, ale mogły spotykać się czasem przy stole w Wielkiej Sali, w pokoju wspólnym itd. W końcu trochę by się zakumplowały (może miałyby wspólnego wroga? :D), aż w końcu doszłoby do tego, że razem chciałyby sobie ufarbować włosy. Na różowo najlepiej, ale jakby co, to może być też blond. Wytrzasnęłyby jakąś farbę z Hogsmeade i spróbowały, ale co by z tego wyszło... to już nam wyobraźnia podpowie. ]
Francesca Holloway
[ Sweet Cheesus, ale ze mnie retard! Francesca HOWELL. ]
UsuńMikusia zalała czarna rozpacza po tej druzgocącej porażce. Utracił twarz, stracił dumę, spoliczkował własne ego. To nie do pomyślenia, że drużyna Bastusia okazała się lepsza i zgarnęła wszystkie zaszczyty w postaci złotej piłeczki. To on, niezaprzeczalny geniusz i zasłużony, PRAWIE, mistrz hogwardzkiego qudditcha, Mihael Rascac, miał doprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa, gwarantując jej miażdżącą przewagą, uwielbienie tłumu, szacunek całej kadry pedagogicznej i chwałę! Poległ — na łeb i szyję, jak totalny laik. W planach miał zakopać się po uszy w kołdrze i udawać martwego, ale gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi, gwizdami, dzikimi oklaskami, hukiem, hałasem i tryumfem bezskrzydłych orłów, zapomniał o jednej najważniejszej rzeczy — przegrany miał większe prawo do skorzystania z usług Ognistej przyjaciółki! To jeszcze nie koniec, to dopiero początek wspaniałej przygody!
OdpowiedzUsuńMikuś, wyjątkowo zamknięty w sobie, zgarnął tyle alkoholu ile się dało i wywalczył miejsce przy kominku, brutalnie wyrzucając ze swojej prywatnej miejscówki kilku pierwszaków, przy okazji konfiskując im całe zasób artykułów spożywczych w postaci musu świstusu i fasolek wszystkich smaków. Pochłaniał słodycze garściami, popijając je każdym cennym procentem, który znalazł się w zasięgu jego wzroku. Ale z przykrością musiał stwierdzić, że dwie butelki piwa kremowego i jedna jakiegoś wytrawnego winka nie była w stanie ogrzać jego zimnego jak lód serduszka. Pociągnął żałośnie nosem i rozglądnął się dookoła w poszukiwaniu mistrza jego podniebienia, ognistej przyjaciółeczki gwarantującej kaca na dwa dni.
Oh, jest, JEST! Upolował ją wzorkiem gdzieś pomiędzy ślimakami-gumiakami a hasającymi wesoło czekoladowymi żabami. Całkiem sama, porzucona przez swojego prawnego opiekuna, lśniąca w promieniach wschodzącego żyrandola, ładnie prezentująca się na tle czerwieni i żółci. Biedaczka, niechciana i gnębiona przez te głupie płazy, po których można dostać próchnicy i cukrzycy!
Mikuś walczenie dźwignął się na łakociach, aby dotrzymać jej towarzystwa, ale peszek chciał, że poślizgnął się o rozwiązane sznurowadła swoich ukochanej, przedartych trampek i zaliczył spotkanie pierwszego stopnia z podłogą, tłukąc sobie boleśnie tyłek. Nawet nie zdążył zamanifestować swojego niezadowolenia głośnym „auć”, bo czyjeś ręce porwały jego podbródek i z premedytacją zmusiły do niechcianego towarzystwa, i, o zgrozo! — do kontaktu wzrokowego.
Mike wypuścił głośno powietrze z płuc. Brutalna Jam-Jam w swojej skromnej osobie, górowała nad nim jak sęp, ciesząc się z jego autoryzowanej porażki i kompromitacji na całej linii.
— Nom — przyznał jej niechętnie racje — tak troszunikę, odrobinkę, tyci-tyci — wychrypiał, pokazując jej jakiś mikroskopijny wymiar. Przekręcił oczyma, dostrzegając wykrzywione w triumfie usta Jamie. — A masz ci los! — warknął pod nosem. — Dałem dupy bardziej niż ty parę miesięcy temu, deal? — wypalił, wyswobadzając się z jej brutalnego uścisku.
Boże! Ona czytała z niego jak z otwartej książki. Przeklęta Jamie. Diabeł w ludzkiej skórze Jam-Jam. Dziecko szatana Crosby. Znała go lepiej niż rodzona matka i rodzony ojciec razem wzięci. Przyjaciółeczka od siedmiu boleści. Piekielnie mądra blondyneczka z różowiutkiego domku. A Mikuś, całkiem nieodporny na jej urok, mówił jej wszystko co chciała. Miała go w garści, podstępna jestem-kompletnym-qudditchowym-beztalenciem Jamie Crosby.
— Wbij mi szpilkę, nie krępuj się.
Najgorsze było w tym wszystkim to, że Mikael nie miał zamiaru wymieniać ją na lepszy model. Była idealnym materiałem na jego długoletnią przyjaciółkę.
[wybacz, że musiałaś czekać na odpis i zostajesz taki chłam]
wszystkomijedno Mike
[Niestety nie mam :(((( Już odeszłam od tego, ale omów tutaj proszę jeśli to nie problem :)]
OdpowiedzUsuńTobajas
[Dziękuje za powitanie. A Twoja Jamie jest cudna, o. *-* Jakbyś miała jakieś luzy i chęć na wąteczek, to serdecznie zapraszam.]
OdpowiedzUsuńJasmin
[ Również się przywitam :) Niestety nie za bardzo wiem jaki wizerunek miał Lupin :c ]
OdpowiedzUsuńJohnathan
Odkąd umawiał się z Hawkins, Benjamin dawno wyzbył się nawyku zwracania uwagi tego rodzaju na inne dziewczyny. Przy Jamie czuł się więc inaczej niż zazwyczaj, ale ta zmiana bynajmniej mu nie przeszkadzała. Cieszył się każdą drobnostką – jasnymi włosami dziewczyny, jej wysokim wzrostem, tak odmiennym przy niskiej Jo, bluzką jakiej Krukonka nigdy w życiu by nie włożyła. Jams diametralnie różniła się od jego obecnej dziewczyny, a on postanowił te różnice potraktować jako miłą odmianę.
OdpowiedzUsuń- Może jestem ślepy, ale nic nie widzę – zaśmiał się, delikatnie ujmując naszyjnik. – To chyba coś w rodzaju męskiego daltonizmu.
Puścił ozdobę, wpatrując się z ciekawością w Jams. Jaki jest sens tego wszystkiego? Dziwił się samemu sobie, że tak łatwo przestawił się na pogodniejszą wersję siebie, ale optymizm Gryfonki zdawał się samoistnie wręcz wylewać się z jej ciała i napełniać cały korytarz. To również było zupełnie odmienne niż w przypadku Jo. Może nie odczuwał tego samego zatracenia co wtedy, kiedy patrzył na bądź co bądź Krukonkę, ale… Nigdy nie mów nigdy.
Dudniący głos Slughorna tylko o parę sekund wyprzedził swojego właściciela we wdarciu się pomiędzy nich. Benjamin oraz Jamie byli co najmniej o głowę wyżsi od profesora, ale jaśniejąca postać mężczyzny sprawiała, że stawał się jedyną zauważalną osobą w całym towarzystwie. Chłopaka aż bolały oczy od fatalnie dobranych kolorów swetra nauczyciela, który opinał jego wystający brzuch.
- Moi drodzy, pośpieszcie się! Nie chcecie się chyba spóźnić na lekcję. – Po namyśle dodał z chichotem. – Na którą nawet ja sam się spóźniłem.
Zaczął wymachiwać ręką w powietrzu, jakby zaganiał niesfornych uczniów do klasy.
[Wow, wow, zaczynamy porównywać - robi się ostro :P]
Usuń[Zdałam sobie sprawę z tego, że Jamie jest z Gryffindoru, ale co tam yolo, co z tego, że Lenard nienawidzi Gryfonów, a był z jedną. YOLO.
OdpowiedzUsuńA co do jakiejś czarnej magii to może być nawet Crucio używane na jakiejś myszy, czy coś. Lenard chętnie chciałby się dowiedzieć jak to działa ^^]
[Smutna, ale tylko troszeczkę. Kyllen czasami zyskuje na przyjazności przy bliższym poznaniu.]
OdpowiedzUsuńKyllen
Założył ręce na piersi i obserwował, jak Jamie zakłada koszulę z emblematem Gryffindoru. To przypomniało Benjaminowi o tym, jak sam praży się w obowiązującym mundurku, ale szybko przegnoił tę myśl. Przez chwilę znów był sobą, mrukliwym zrzędą, ale na pytanie dziewczyny nie mógł nie odpowiedzieć bez optymizmu. Tak na niego działała.
OdpowiedzUsuń- Chyba się obejdzie. –Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po raz kolejny. – Z kolei ja nie wiem, jakie cudo będę musiał uwarzyć, żebyś zgodziła się ze mną przesiedzieć do końca lekcji.
Odgarnął nieco już przydługie włosy, opadające w nieładzie na jego czoło. Georgijew sam nie miał pojęcia, skąd u niego te nagłe pokłady dobrego humoru. Przez chwilę czuł się jak dawniej, zanim stał się kim się stał. Był skłonny polubić Jams za tę chwilę beztroski, którą podświadomie mu podarowała. Szczerze mówiąc, podobała mu się w dziewczynie o wiele bardziej niż bez dwóch zdań atrakcyjna aparycja.
Zaczekał, aż Jams dokończy zapinanie koszuli, by ponieść jej torbę i podać jej w nieco staromodnym geście. Kontynuował swoją wcześniejszą wypowiedź.
- Nie wiem jakim cudem dopuszczono mnie do eliksirów w tym roku. [Co ciągle wypomina Beniowi Meza. Meza, pozdrawiam Cię z tego miejsca!] Czegokolwiek dotknę, od razu wybucha – poskarżył się z udawaną rezygnacją. – Podobno na naszym roczniku eliksiry kontynuują same orły, ale chyba się do nich nie zaliczam.
Benjamin przepuścił dziewczynę w drzwiach klasy, pozwalając jej wybrać miejsce. Nie oponował, ponieważ zupełnie zadowalał go wskazany przez nią stolik. Kiedy usiadł obok niej, z całą mocą poczuł zapach jaki Jamie roztaczała wokół siebie – nie umiał go zdefiniować czy opisać, ale był cudownie słodki… Wywoływał jednie dobre, pozytywne skojarzenia. Dosłownie odurzał.
Spojrzał na nią z rozbawieniem, jednocześnie kładąc przed sobą pachnący nowością podręcznik.
- Nie wiem czy wiesz, ale ponoć używanie jakichkolwiek zaklęć odurzających jest zabronione, więc twoje perfumy są chyba lekko… - Przez chwilę szukał słowa. – Nielegalne.
Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że siadając z Jamie ściągnie na siebie zaciekawione spojrzenia, ale wzrok ciekawskich uczniów obecnych w klasie dosłownie palił go na całym ciele. Nie peszyło to Georgijewa ani trochę. Wszyscy doskonale wiedzieli, że był w związku. Że nie powinien. To również go nie onieśmielało, wręcz przeciwnie – czuł się, jakby miał skrzydła.
Niech Jo się dowie. Nie miał nic przeciwko.
[NARKOTYKI W PERFUMACH, HALO POLICJA, PROSZĘ PRZYJECHAĆ NA BLOGGERA.]
[Ja Ci dam kurde, nie miał nic przeciwko! ;D]
Usuń[A jakże! Szkoda, że masz tak dużo wątków, ale gdyby za jakiś czas znalazło się miejsce, to chętnie skuszę się na takowy z Jamie. :)]
OdpowiedzUsuńOliver
[ Ja z mamą walczyłam o pilot, bo BTR leciał akurat zawsze wtedy gdy mama chciała coś obejrzeć, ha! To były czasy, a na widok Logana to zawsze się śliniłam. Gryfonka jeszcze nie zaklepana więc śmiało możemy kombinować, z góry uprzedzam że nie mam gadu i nie bardzo pragnę go zakładać. ]
OdpowiedzUsuńAndy Brennan
[Pasuje mi idealnie <3 zacznę więc zatem.]
OdpowiedzUsuńAndy Brennan
Mikuś dobrze wiedział jak nadepnąć Jamie na odcisk, znali się od pierwszej podróży do Hogwartu, pielęgnowali swoją przyjaźń od przeszło sześciu lat i tylko cud albo grom z jasnego nieba mógł to zmienić. Obecność Jam-Jam była dla Mikaela tak oczywista, jak obecność powietrza w płucach, chociaż nigdy nie przyznałby tego na głos, w obawie, że straci przed dziewczyną twarz.
OdpowiedzUsuńLubił ich relacje. Była swobodne, nie krępowały ją żadne niewidzialne, grube sznury nieporozumień. Nawet te wszystkie pocałunki, gesty zarezerwowane nie-dla-przyjaciół nie były powodem do konfliktów, wręcz przeciwnie, zawsze kończyły się tym samym, beztroskim wzruszeniem ramion i pójściem do przodu. Nawet jeśli by się paliło i waliło.
Był jeden temat tabu w ich relacjach. Qudditch. Przekroczenie go było równoznaczne z konfliktem wojennym i zawierzeniem broni tylko przez dwustronne i przede wszystkim szczere „przepraszam”. I mimo że Rasac z reguły nie drażnił skacowaną lwicę, nie lubiąc żyć z nią w konflikcie, dziś nie miał zamiaru się hamować. Odkopywanie starych brudów i wytykanie każdego błędu z osobna było przywilejem ich przyjaźni.
— Chciałem spiskować z Potterem, ale jak zobaczył, że gryziesz trawę zamiast unosić się w przestworza, nie przyjął żadnej łapówki. — Wzruszył ramionami, wysyłając w stronę swojej uroczej przyjaciółeczki szeroki, trochę prześmiewczy, trochę pokrzepiający uśmiech.
Jamie była antytalentem do latania na miotle, takim samym antytalentem był Mikael jeśli chodziło o pływanie — zawsze szedł na dno, czy to sam, czy to z deską. Zawsze. Podejrzewał się czasem o bycie kamieniem. Współczuł Crosby. Troszkę. Odrobinkę.
Przestał, gdy skonfrontowała swoje usta z jego policzkiem. Miarka się przebrała. Ujął w niecierpliwie palce butelkę winka, którym torturowała go ta jędza pod postacią czarującej Gryfoneczki i oblizał spierzchnięte usta koniuszkiem języka. Wytrawne nie było co prawdą Ognistą, ale było alkoholem, więc klasyfikowało się do jego menu.
— Tak dla twojej wiadomości. Moja du… nie, zgrabny tyłek jest cały i zdrowy — odparł, racząc się szczodrze zbawczymi procentami, które zaskakująco dobrze wpływały na jego samopoczucie. Wczoraj, dziś i jutro. Zawsze. — Chcesz to sprawdzić? — Uniósł sugestywnie brwi i zachichotał pod wpływem buntowniczej facjaty Jam-Jam, której brakowało już tylko pijany toczącej się z ust i różdżki w dłoni. Miała butelkę. Dobrze wykorzystana butelka też mogła służyć za dobrą broń.
Mikael
[Nie wiem czy to ją wystarczająco wykurzy.]
[Czarli podczas swojej przerwy od szkoły został ugryziony przez pająka i zyskał nowe supermoce. :D A płacze jak zwykle, biedny chłopaczyna. :<]
OdpowiedzUsuń[ Dziękuję za powitanie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nad postacią Syriusza wisi tutaj jakieś fatum, ale spokojnie, ja nie mam zamiaru nigdzie się stąd ruszać. :)
Co do wątku to bardzo chętnie. Dawno nie pisałam i aż mnie korci żeby mieć jakiś fajny wątek z mnóstwem akcji i dziwnych rzeczy. :)
Co do pomysłu, to niczego konkretnego jeszcze niestety nie mam, ale postaram się coś wymyślić jak najszybciej. ]
Syriusz
[Cześć, wiem. :D]
OdpowiedzUsuń~ Wish Queshire
Lenard odetchnął lekko rozglądając się po ulicy i oknach w budynkach na około. Trochę nie przemyślał swojej teleportacji w to miejsce. W sumie nic dziwnego, jeżeli dłużej się nad tym zastanowić. W końcu zjawił się tuż przed domem Jams. Jego Jams. Jego mała blondyneczka, którą mógł przytulać do woli. Brzmi trochę jak opis małej siostrzyczki Ślizgona, ale mimo tego traktował dziewczynę, jak najważniejszy skarb w życiu. Zastanawiało go to, jak jedna osoba płci przeciwnej może tak namieszać w głowie. Przy niej nie myślał o tym, co mogłaby mu dać i czy warto jest z nią być. Od kilku miesięcy zdawał sobie sprawę z tego, że nie myślał przedmiotowo, co raz go zadowalało, a innym razem przerażało.
OdpowiedzUsuńJamie była niższa od niego o prawie głowę, co powodowało, że patrzył na nią z góry. Jednak to tylko dawało powód do objęcia ją w pasie i muśnięcia ustami w czoło. Jego piękny anioł, któremu wlano ogień z piekieł w tę duszyczkę. Może właśnie to przyciągnęło go na tyle do niej, że nie przeszkadzało mu nawet to, że jest z Gryffindoru?
Lenard przypatrzył się różowemu budynkowi, który niewątpliwie rzucał się w oczy. Było to dla niego trochę dziwne, ale w żaden sposób tego nie skomentował. Przeszedł jedynie tych kilka schodków i oddychając głęboko przycisnął dzwonek na drzwiach.
Miał wielkie plany pokazania Jamie krainy, którą kochał. Ciepły kraj w Europie, kojarzony wyłącznie z dwoma kolorami: czerwono-żółtymi. Hiszpania była pięknym miejscem na spędzenie wakacji, to też wykorzystując stare mieszkanie ojca chciał tam zabrać dziewczynę. Miał jedynie szczerą chęć sprawienia jej przyjemności i wykorzystania wolnego czasu na spędzenie go z Jamie. Słysząc kroki za drzwiami ścisnął ramię torby, mając nadzieję, że przed nim stanie jego blondynka, której wyczekiwał.
[Coś mi słabo idzie, ale niech no się tylko rozkręcę troszeczkę :c]
Lenardzik
[Dobrze wiedzieć, że postać przydła autorom do gustu. Miłosne zawirowania niezbyt Berniego obchodzą, można później myśleć nad wątkiem ;D]
OdpowiedzUsuńBernie Garza
[ Dziękuję za powitanie :) Jak mi tylko coś przyjdzie do głowy to wpadnę do Ciebie. Obecnie mam jednak wrażenie, że ta część mózgu odpowiedzialna za kreatywne myślenie po prostu umarła i nawet nie raczyła mnie o tym poinformować]
OdpowiedzUsuńAndromeda Dowling
[Mam w głowie dziwne powiązanie. Milo jest gejem i miał romans z profesorem. Co Ty na to, żeby podczas tego romansu miał taką dziewczynę na przykrywkę właśnie w postaci Jamie? Teraz mogliby wciąż czasem udawać parę tak dla zabawy i wkręcaliby ludzi w jakieś dziwne schematy.]/Milo
OdpowiedzUsuń[Bardzo krótkie, bo darowałam sobie te wszystkie opisy uczuć i wnętrz, ale jak wrócę z pożal się Boże wakacji to odpracuję to elaboratem na pięć stron o tych pierdołach :(]
OdpowiedzUsuńUwaga Jams o karze trochę wybiła go z rytmu. Wcześniejsza hardość jakby się ulotniła, a Ben poczuł napływające wątpliwości. Nadal bardzo zależało mu na Jo, ale złość którą odczuwał w stosunku do zachowania dziewczyny zdawała się przytępiać wszystkie inne uczucia. Na szczęście został zmuszony do skupienia się na temacie lekcji, co bardzo mu w tamtym momencie odpowiadało; miał wręcz ochotę wyściskać Ślimaka za tę nieświadomą przysługę z jego strony.
Zmarszczył brwi w typowy dla siebie sposób, wpatrując się w zawartość kociołka, która według podręcznika miała przybrać przejściową barwę mocnego różu - nic takiego się nie stało, a zalążki jego eliksiru bardziej przypominały konsystencją i kolorem rozmokły piasek niż cokolwiek innego. Bez wątpienia radził sobie najgorzej z całej klasy. Rzucił zaciekawione spojrzenie w stronę Jamie.
- Jak ci idzie? – zagaił. – Mój elisir wygląda jak beton.
Slughorn przechadzał się między uczniami, więc musiał mówić przyciszonym głosem, by nie ściągnąć na siebie jego uwagi.
- Jak tak dalej pójdzie, to przynajmniej będę miał jakiś wkład w remonty w szkole. Chociaż nie mam bladego pojęcia, do czego ten beton miałby posłużyć. Widocznie nie mam do tych eliksirów szczęścia. – Wyszczerzył do niej zęby, wskazując na porozrzucane w nieładzie składniki.
Jego elisir zaczął w zastraszającym tępię pęcznieć – o tym przepis też nie wspominał.
[Skoro wspominałaś coś o pomysłach, zakładam, że chcesz wątek. A jak nie to trudno, wykorzystasz scenariusze do gry z kimś innym lub zaczniesz kiedyś ze mną.
OdpowiedzUsuń1. Wrzesień 1977. Początki szkoły są najluźniejsze, więc Jamie mogła chcieć to wykorzystać. A że Eric jest sztywny (a ona ponoć sztywnych nie lubi), pewnie będzie próbowała go jakoś rozerwać. Upić, rozluźnić - cokolwiek byle wykazał się z innej strony na ostatnim roku nauki.
2. Jakieś spotkanie w Londynie. A jeśli tam to pewnie standardowo na Pokątnej w jakimś sklepie ze słodyczami. Mogła mu wcisnąć do ust czekoladową żabę pod pretekstem "sprawdź, czy na pewno jest dobra, bo zamierzam kupić na zapas".
3. Znów Pokątna, ale tym razem w kolejce po książki. On już tam był, ona przyszła. Przeraziła ją ilość osób i wcisnęła się przed niego, bo go znała. A żeby inni się nie czepiali, zaczęłaby od rozmowy i dopiero potem niepostrzeżenie mogłaby się wślizgnąć.
Nie znoszę tych terminów letnich, bo nigdy nie mam pomysłów poza Hogwartem. A tak swoją drogą, to Twoje imię też jest fajne. Nawet Eric miał się tak nazywać, ale ostatecznie obyło się bez dublowania. ;)]
E. CLAYBOURNE
Mógłby naprawdę prosić zapewne o wszystko i błagać, o to tylko, by otworzyła mu Jams, jednak czy nie logiczne jest to, że wtedy to na pewno nie ona otworzy? W sumie przestał myśleć w chwili, kiedy zauważył przed sobą niższą i starszą od siebie kobietę. Mimo tego, iż domyślał się, że to ciotka blondynki i mimo tego, że słyszał o niej od dziewczyny wiele pozytywnych rzeczy, to najnormalniej w świecie oblało go przerażenie. Nigdy nie wiedział, jak postępować w takim momencie, bo chciał, żeby jego zachowanie było odpowiednie i najczęściej tak mocno się na tym skupiał, że nic z tego nie wychodziło, bo wyglądał po prostu sztucznie. O dziwo jednak krewna jego ukochanej była na tyle wspaniałą istototką, by nawet nie dać mu dojść do słowa. Więc gdy chciał się przedstawić ciotka Jamie zrobiła to za niego wypowiadając na głos jego imię, z bardzo ciekawą informacją, która niesamowicie poprawiła mu humor i dodała trochę odwagi. Już był za progiem tego urokliwego domu, kiedy nagle coś huknęło, a chwilę później na korytarzu zjawiła się kolejna istota. Tym razem jednak zareagował inaczej bacznie obserwując każdy ruch blondynki. Zdążył oczywiście przejechać po niej wzrokiem nieumyślnie przygryzając wargę, co chwilę później próbował ukryć odchrząkając nerwowo. Na jego ustach pojawił się jednak lekki uśmiech, który starał się schować za dłonią ściśniętą w pięść. Stał więc z zakrytymi ustami, na wpół uśmiechnięty ukradkiem pochłaniając swoją piękność wzrokiem.
OdpowiedzUsuńTobie już podziękujemy. Usłyszał głos, którego przecież tak bardzo wyczekiwał jednak spojrzał się zgodnie z kierunkiem wzroku Jams, który spoczywał na ciotce Florence, jak zdążył wcześniej usłyszeć. Rozbawiona kobieta puściła do niego oczko, co zdążył odpowiedzieć mrugnięciem i uśmiechem, a następnie zniknęła gdzieś w oddali korytarza. Lenard przeniósł swój wzrok na twarz Jams. Stał trochę teraz jak w amoku nawet na moment nie spuszczając jej z oczu. Przed nimi była wilka podróż, którą skrupulatnie planował każdego dnia. Nawet jeszcze będąc w Hogwarcie zastanawiał się nad tym gdzie warto ją zabrać, co pokazać, czy po porostu przespacerować się z nią po ulicach Barcelony. Zdecydował się jednak korzystać z czegoś tak przydatnego jak teleportacja i zabrać je w te jego zdaniem najpiękniejsze miejsca w całej Hiszpanii.
- Czemu? - oprzytomniał ze swoich przemyśleń udając zdziwionego. W tym czasie wykonał kilka kroków do przodu, by przybliżyć się do swojego osobistego anioła w mokrych włosach i białym ręczniku. Złapał jeden z kosmyków, który opadł jej na oczy i przełożył na tył. - Dla mnie możesz zostać tak, jak jesteś - rzekł uśmiechnięty chwilę później całując ją w czoło. - Ale jeżeli pani tak chce - spojrzał w jej zielone tęczówki, a następnie szeroko się uśmiechnął. Naprawdę wyglądała dla niego niesamowicie pięknie i może trochę żałował, że zaraz wysuszy włosy. Poczekał jednak, aż ruszy przed siebie, by mógł dostać się do jej zapakowanych rzeczy. Chciał zabrać je ze sobą, zanim ona to zrobi, bo na pewno nie pozwoli Jams ich nosić. W sumie nie wiedział, czy może za nią iść, ale co mu szkodziło iść za swoją miłością.
Lenard
Irytek obiecuję nadrobić zaległości jak tylko wróci z urlopu, tym czasem niech Jamie uważa na schodach
OdpowiedzUsuń[Pomysłów nie mam, ale obiecuję wpaść, jak coś wymyślę, tymczasem bardzo dziękuję za powitanie. :D]
OdpowiedzUsuńTed
[ Dziękuję za powitanie :) I nie przejmuj się znakami, doskonale to rozumiem]
OdpowiedzUsuńPandora Crowley
[Chyba nawet nie mały będzie ten konflikt. Rzucamy mięsem na prawo i lewo, dla zasady, bo jesteś Gryfonką, a ja Ślizgonką, bo mi działasz na nerwy, bo krytykujesz hipokrytów i w ogóle nie pasujesz do mojej wizji świata. Od najmłodszych lat. Co ty na to?]
OdpowiedzUsuńInso
[Obmyślmy wąteczek jak wrócisz. Nawet mam zalążek pomysłu :D]
OdpowiedzUsuńAlastair
[ Cześć. Różowe Mieszkanie na dzień dobry = lepszy humor. Lubię rzucać pomysłami ale tyle już ze mnie poszło, że muszę mieć czas na zastanowienie :O Blog wyssał ze mnie całą ideas ]
OdpowiedzUsuń*całe
Usuń[Baaardzo podoba mi się karta :3 Co powiesz na to, żeby Freddie i Jamie nie znosili się od zawsze - przez ich wybuchowe charakterki każde ich spotkanie kończy się awanturą, ale w gruncie rzeczy to nawet się lubią :)?]
OdpowiedzUsuń[ Przyznam, że gdy już wybrałam to imię to myślałam aby z Magenty zrobić Magnetę, ale doszłam do wniosku, że to byłoby za dużo jak dla mnie. To imię wybrałam dlatego, że to samo imię nosi moja ulubiona bohaterka w takim jednym, psychicznym musicalu, a że ja lubię wszystko co psychiczne, to lepszego wyboru nie było :) ]
OdpowiedzUsuńMagenta
Mikael nie miał wątpliwości, że życie go jawnie nienawidziło, a wydarzenia, które rozgrywały się na zewnątrz były tego namacalnym dowodem. Westchnął głęboko, żałując, że zamiast zwyczajowego kakao przed snem postanowił skorzystać z usług alkoholu, aczkolwiek nie było w tym nic nadzwyczajnego. Rasac wyjątkowo rzadko rozstawał się z Ognistą, traktując ją nie tylko jak odwyk od wszelakich wyrzutów sumienia, ale także jak ostatecznego spowiednika, któremu mógł powierzyć wszystko i mieć pewność, że będzie trzymać buzie na kłódkę. Jamie nie mogła mu tego zagwarantować, w aspekcie dochowania tajemnic była zbyt ślizgońska.
OdpowiedzUsuńWzdrygnął się gwałtownie, gdy błyskawice przesiały firmament, dekorując zmrok jasnymi snopami światła, którymi nie powstydziłyby się za dnia promienie słoneczne, próbujące się heroicznie przebić przez czarną masę gęstych i deszczowych chmur. Znieruchomiał przez ułamek sekundy, zezując niepozornie pod stół, pusty, ciemny, pełniący wprost wymarzoną kryjówką przed najgorszym lękiem Rasaca, ale nie miał zamiaru w nim nurkować i wsłuchiwać się w złośliwy chichot przyjaciółki.
Przełknął bezgłośnie ślinę, gdy burza kolejny raz dała się we znaki, atakując swoją awangardą hogwardzkie błonie. Ledwo wyłapał słowa, które wyrzuciła z siebie Jam-Jam, przeklinając w duchu swoją fobię, której źródło przestała być imponujące kilka lat temu. Wypuścił świszczące powietrze z puc, wbijając w dziewczynę zalęknione spojrzenie, które chciał z marnym skutkiem zatuszować krzywą imitacją uśmiechu błąkającą się po zaciśniętych w wąską kreskę ustach. Nie był w formie, aby potraktować słowa Crosby jak pretekst do kolejnych złośliwości, zbyt zaoferowany udawaniem, że burza nie robi na nim pożądanego przez dziewczynę wrażenia.
— Quidditch przez wieki — wymruczał w rozchylone usta Gryfonki. — To bardzo adekwatna lektura do naszej sytuacji, nie sądzisz? — podsunął, sugerując tym samym, że Jamie powinna jak najszybciej skonsultować się z tą książką, a potem poćwiczyć swoje znikome umiejętności miotlarskie.
Starając się ignorować kolejny grzmot, zabrał w palce butelkę i opróżnił ją niemalże całkowicie, rzucając tęskne spojrzenie miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała Ognista, która w magiczny sposób zniknęła.
Mikael, który przeprasza za tę żenadę, ale autorka wyszła z wprawy.
[Przychodzę, ale obecnie również nie mam pomysłów. ;C Postaram się coś ogarnąć w najbliższych dniach, ale jakby Tobie coś przyszło do głowy, to wal śmiało. Jeśli zaś chodzi o sympatię Serge'a do piegowatych rudych stworzonek, to uważam, że lepiej sobie wybrać nie mógł - śliczne są!]
OdpowiedzUsuńSerge Chevalier
[Uwielbiam Camille Rowe, jest prześliczna! Niezwykle urokliwa.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że komuś karta się podoba. Z tą różdżką to zamierzone. Mała, chuda z długim patykiem. :D]
Clara
— Gdybym znalazł tam skuteczne lekarstwo na zapanowanie nad strachem przed burzą, nie miałbym nic przeciwko takiej pasjonującej lekturze — zapewnił ją, bo siłą rzeczy zdawał sobie sprawę, że jego fobia była absurdalna, całkowicie nie pasująca do jego przynależności do domu Godryka. Kulił się na dźwięk burzy jak małe, nieobyte ze światem, pięcioletnie dziecko i tak się też czuł, gdy błyskawice przycinały niebo, zmuszając go do zanurkowanie w szafie albo pod stół. Teraz po prostu usilnie starał się utrzymać fason, coby nie prowokować przyjaciółki do nowych pokładów złośliwości. — W końcu długość książki jest dostosowana do twoich możliwości i powinnaś dobrnąć z lekturą do końca — dokończył, mając na myśli oczywiście te wszystkie porzucone przez Crosby książki, które nie były dla niej warte zakończenia i walały się po zakurzonej podłodze w dormitorium, w nadziei, że dziewczyna w końcu się zlituje nad ich marnym losem i odda w bezpieczne ręce szkolnej bibliotekarki.
OdpowiedzUsuń— Tak, jasne, przywitam cię z otwartymi ramionami — zakpił, obnażając zęby w szyderczym uśmiechu. To nie tak, że nie wierzył w możliwości Jam-Jam, ale w kwestii qudditcha była całkowitym beztalenciem i szczerze wątpił, że przez okres roku zdąży zapanować nad miotłą i dołączyć do drużyny. Prędzej Mikael doprowadzi Pottera do stanu, w którym dobry psychiatra będzie absolutnie niezbędny, a kaftan bezpieczeństwa to jedyna słuszna droga, zapewniająca mu skuteczną kuracje, a z treningu na trening był coraz bliższy osiągnięcia tego celu. — Nie zasypiaj — szturchnął ją w nos, gdy głowa Jamie opadła na jego ramię i nie doczekał się kolejnej nie-ciątej riposty i nowej dawki złośliwości, która była na porządku dziennym ich relacji.