Candy w wieku 12 lat czytała przeróżne książki. Nie martwiła się tym, że większości problemów w nich zawartych kompletnie nie rozumiała. Jednego razu zastanawiała się dość długi okres czasu nad jednym fragmentem: "Dzieciństwo jest dobre dlatego, że każdy dzień zaczyna życie na nowo, bez ciężaru dnia wczorajszego." - Dlaczego mnie to nie dotyczy? - pytała sama siebie udając, że nie słyszy podniesionych głosów rodziców, którzy byli zajęci kłótnią na tyle, że zapomnieli o istnieniu małej brunetki siedzącej w pokoju obok.
Widzisz ją jak płynnie porusza się po
korytarzach Hogwartu z wysoko podniesioną głową i patrzy z pogardą na każdego,
który zwróci na nią uwagę. Rozpięta szata prezentuje dość nietypowy strój.
Czarne, podziurawione rajstopy tworzą efekt zaniedbania, aczkolwiek można
zauważyć, że wszystko, co dziewczyna chce pokazać jest absolutnie celowe.
Ciemnoszara, pognieciona sukienka wisi na niej od pasa w dół, natomiast jej
klatka piersiowa jest doskonale dopasowana, wycięta na dekolcie w sposób
kokietujący odkrywając nieco pokaźne piersi. Spoglądasz w górę i w oczy rzuca
ci się niezliczona ilość łańcuszków, głównie z czaszkami, które brzęczą
hałaśliwie odbijając się od siebie z każdym jej kolejnym krokiem. Rozpuszczone
blond włosy z ledwie widocznymi brązowymi odrostami opadają jej zwiewnie na
ramiona. Ciemne oczy rzucają sarkazmem na prawo i lewo a ty nadal się na nią
gapisz jak sroka w gnat. Dziwna ta Candy. Zaraz, zaraz… wiesz jak jej na imię. Nie
możesz sobie przypomnieć skąd, ale ją znasz. Podobno nauczyciele załamują nad
nią ręce nie mając serca by ją wyrzucić. Postrzegają ją jako zagubione dziecko,
które musiało dbać o siebie samo od najwcześniejszych lat.
Nagle zdajesz sobie sprawę że to ta sama
dziewczyna, która na pierwszym roku wyśmiana z powodu swojego wyglądu trafiła
do Slytherinu i rzuciła w ciebie kanapką z masłem orzechowym, kiedy wyraziłeś
głośno zdziwienie z powodu mugolaczki, która została Ślizgonką. Na drugim roku
podpaliła klasę do Eliksirów, kiedy Profesor poprosił ją grzecznie, by
ściągnęła łańcuszki z szyi nie chcąc doprowadzić do nieszczęścia. Rok później zamknęła
Filch’a wraz z jego ukochaną kotką w Łazience Jęczącej Marty i bluźniła pod
nosem, kiedy w końcu udało mu się stamtąd wydostać i czekała na nią kara. To ta
sama buntowniczka, która doprowadziła całą klasę do śmiechu, kiedy uczyła nauczycielkę
Zielarstwa o konopi indyjskiej i jej efektach wraz z praktyką. To ta sama
Ślizgonka, która w wieku 15 lat przefarbowała się na blond nie chcąc pamiętać pochodzenia genów. Nigdy się nie uczy a Hogwart uważa za ucieczkę od ciężkich
realiów życia. Zażyła materialistka, rzucająca się na pieniądze jak pies na kota.
Nikt nie zna jej przeszłości. Nie wiadomo skąd
się tutaj wzięła i jakie były jej korzenie, ale jedno wiadomo na pewno: Jest mugolaczką, która została Ślizgonką.
Candy Williams
tylko Candy, słodka Candy
urodzona 12 sierpnia, VI klasa
mugolka,
która została Ślizgonką
Boi się swojej przeszłości,
nikt nie umie jednym słowem opisać co przedstawia jej bogin. Nie wie czym jest
jej partonus (nigdy nie chce tego wiedzieć), ale gdyby miała zgadywać uważa, że
biała smuga zamieniłaby się w kota. Nie ma żadnych zwierząt. Nie lubi brać
za nikogo odpowiedzialności. Nie pamięta jaką różdżkę trzyma w kieszeni, dla
niej to zwykły kawałek drewna, tylko że magiczny.
Znowu problematyczna postać, taka już moja natura :D
W każdym razie mam nadzieję, że Candy trochę namiesza w Hogwarcie,
więc zapraszam do najróżniejszych, dziwnych i przede wszystkim szalonych powiązań i wątków ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz