25 stycznia 2014

All I want to do is be more like me and be less like you




Nazywam się Syriusz Black. I właśnie to, szlachetne i dumne nazwisko, powinno mnie zdefiniować. Powinienem być pogromcą szlam, wrogiem mugoli i wyznawcą tych zaśniedziałych, wytartych farmazonów o czystości krwi.
Powinienem codziennie rano budzić się z poczuciem, że jestem kimś lepszym, a fakt, iż pochodzę z rodziny czysto krwistej, o korzeniach sięgających średniowiecza, stawia mnie w pozycji władczej wobec tych, których przodkowie nie są równie światli. I najlepiej dawać temu wyraz, na różne wyrafinowane sposoby, odkąd tylko otworzę oczy o poranku aż do chwili, gdy zamknę je późnym wieczorem.
Powinienem zostać przydzielony do Slytherinu, bez ani jednego szlabanu zaliczyć te siedem lat edukacji, a następnie zacząć grzać tyłek na jakiejś ciepłej, załatwionej przez rodzinne wpływy i koligacje, posadce w Ministerstwie Magii,.
Powinienem więzy krwi stawiać nad wszystko inne i nigdy nie poznać smaku prawdziwej przyjaźni. Nie powinienem marnować czasu na ludzi i rzeczy, które nie mogą przynieść chwały mojemu rodowi. I nie mieć szans na to by dowiedzieć się, że prawdziwa rodzina wcale nie musi być z tobą spokrewniona, a osoby, z którymi łączy cię ta sama krew wcale nie muszą być rodziną.
Powinienem gardzić mieszańcami i hybrydami.
Powinienem, za parę lat, poślubić jakąś zacną panienkę z arystokratycznego rodu, najlepiej moją dalszą kuzynkę, zrobić jej kilkoro rozkosznych, szlacheckich berbeci, a następnie zacząć wpajać im te wszystkie brednie uniwersalne prawdy życiowe, z którymi zapoznano mnie chyba jeszcze nim nauczyłem się płakać. Wszystko by podtrzymać tradycję.
Powinienem nosić głowę uniesioną wyżej, niż większość osób jest w stanie ją zadrzeć i szczycić się rodzinnym złotem w Banku Gringotta.

Powinienem nigdy nie zazdrościć Jamesowi, tego, jak wygląda jego życie. Ba! Powinienem gardzić sposobem, w jaki prowadzą swoją egzystencje Potterowie.

Taki właśnie powinienem być.
Ale, no cóż…
 nie jestem.


Moi rodzice mieli przeogromnego pecha i spłodzili największego buntownika na świecie.  Mnie - wywrotowca, który strasznie nie lubi, gdy mówi mu się, co powinien robić i jak żyć. I chyba, Orinon i Walburgia Black, dotąd nie do końca radzą sobie z faktem, że dokonałem w ich planie na moje życie pewnych modyfikacji.
Szanowane, czysto krwiste towarzystwo wymieniłem na tą dziwną, pokręconą zgraję – Huncwotów.
Poczucie wyższości zastąpiłem poczuciem humoru.
Stołek w Ministerstwie Magii oddałem w zamian za wolność.
Zieleń i srebro wymieniłem na czerwień i złoto. Więzy krwi na przyjaciół. Uniwersalne dogmaty życiowe familii na moje własne, może trochę mniej uniwersalne, prawdy. Złoto Blacków na szarlotkę pani Potter.
Taki ze mnie syn marnotrawny. Zły pierworodny, który w poważaniu ma zszargane nerwy ojca i słabe serce matki chcących tylko mojego dobra…



… gdyby tylko matka dowiedziała się, że przyjaźnię się z wilkołakiem…
… gdyby tylko ojciec zobaczył jak wiele czasu zmarnowałem poświęciłem na stworzenie dwukierunkowego lusterka i Mapy Huncwotów …
… gdyby tylko dowiedzieli się, że jestem nielegalnym animagiem i w jakim celu nim zostałem…


… pewnie wypaliliby jeszcze większą dziurę w miejscu
na naszym drzewie genologicznym,
w którym kiedyś było
moje imię…
_____________
Syriusz Black
urodzony 06 listopada 1959 roku
szósto roczny | gryfon | animag | przyjaciel


________

[Matko! Nie miałam pojęcia, że tworzenie kanonicznych to taka ciężka praca. Ciągle miałam w myślach to żeby nie zepsuć Syriusza. Wyzwanie było podwójne, bo jest to jedna z moich ulubionych postaci. Nie zamordujcie mnie za tą kartę.
No i cóż… Zapraszam do wątków.

Syriusz, dzięki podpowiedzi merrie_melodies, ma twarz Bena Barnesa
w tytule Linkin Park i "Numb"

NAMIARY NA WIŚNIE Z KOMPOTU:
GG: 34678516
Pisać w celu ustalenia wątków, powiązań czy łotewa...]

50 komentarzy:

  1. [ Jeny.Mam taki zawał wątków... I taką chęć na kolejny własnie z Blackiem! :<
    No nic. Wszystko w twoich rękach :3 Chcesz pisz, nie chcesz nie pisz, tak czy tak ->
    Czytając kartę miałam ciary :3 Wyszło świetnie!
    Pozdrawiam! <3]

    Alex.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Karta bardzo mi się podoba! No a jak chodzi o wątek, to oczywiście nie mozemy odpuścić na linii Łapa-Rogacz, więc zapraszam do siebie w celu ustalenia czegokolwiek, bo na razie mój mózg pracuje na zwolnionych obrotach. Oczywiście jakby była chęć na wątek z Millie, to nad czymś pomyślę ;) ]

    Millie/James

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Nie zepsułaś Syriusza, ale to nie ważne. Ważne, że jest Ben *.* ]
    Lenka

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witamy Syriusza, czyli postać, z którą ten blog z pewnością rozkwitnie jeszcze bardziej niż dotychczas. Co do wątku z Kristel to, jak już się umawiałyśmy, te same powiązanie jak z poprzednim Blackiem ale zaczynamy od nowego punktu. Może Syriusz po raz pierwszy pokaże Kris swój dopiero co nabyty zaczarowany motocykl i zrobią sobie wycieczke po okolicy? :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [W ramach rekompensaty za przykrycie karty, proponuję wątka c: Może Black i moja Cornelia spotkaliby się w pociągu i panna Darcy padłaby ofiarą jakiegoś żartu Huncwotów? A karta idealna, zawsze jak brałam się za postacie kanoniczne wychodziły sztuczne, więc tym bardziej doceniam.]

    Cornelia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Niby jestem na urlopie, niby na sekundę dorwałam komputer, ale... jak to nie powitać kochanego Syriusza? Bo autorki ni8e witam, bo autorkę znam z postaci Ignotusa, któremu zaraz postaram się odpisać. XD
    Wydaje mi się, ze nasi kochani Black i Evans powinni mieć watek! Niestety brak mi jakichkolwiek pomysłów. :C jeżeli Ty jednak na coś wpadniesz to zapraszam. :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Coś czuję, że najlepiej jednak będzie, jeżeli Syriusz nie będzie przepadał za Lily, właśnie przez wzgląd na przyjaciela.Z czasem oboje się do siebie przekonają, i kto wie! może się zaprzyjaźnią? :D Jeżeli da nam się do tego czasu wątek doprowadzić.
    A co do wątku to coś mi się wydaje, ze na początku może być coś banalnego.. powiem tyle, że Evans jest właśnie na etapie, w którym zrozumiała, że straciła Pottera, który stwierdził, że ją sobie odpuszcza. No i wiesz, ona teraz strasznie żałuje, bo wszystko zrozumiała itd. XD Masło maślane, wiem. ;D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Miałam się zgłosić, także jestem :)))]

    Chantelle Hogarth

    OdpowiedzUsuń
  10. [Moje gratulacje - karty nie zepsułaś, wręcz przeciwnie, jest świetnie napisana, jest w niej ład i przede wszystkim, w moim mniemaniu, oddaje ona Syriusza tak, jak powinna.

    Mimo posiadania pierdyliona wątków, wychodzę do Ciebie z propozycją zaczęcia nowego, co dla mnie będzie wielkim wyzwaniem, ale nie wybaczyłabym sobie, gdyby miała odpuścić Syriusza i to co tego w Twoim wykonaniu. ;D

    Z poprzednią autorką Syriusza poszłyśmy na układ, że Eva zna się z Huncwotami od dawien dawna (mieszka praktycznie po sąsiedzku z Potterami) i jest Syriuszową ostoją jeśli chodzi o przemyt, co przełożyło się po jakimś czasie także na jej współpracę z chłopcami na tym polu. Więc moja propozycja jest taka, że są przyjaciółmi, ale patrząc po ich charakterach, to ta przyjaźń do najłatwiejszych nie należy i obfituje w różnego rodzaju złośliwości i kawały. A Ty masz może jakiś pomysł, jak by można było ich relację ładnie wkomponować w ten nasz hogwartowy galimatias?

    Co do Bastiana, to myślę, że tutaj też można rozpocząć wątek (ale raczej nie od razu, bo chyba umarłabym z przemęczenia). W każdym razie, jeśli masz teraz jakiś pomysł, to można podrzucić, a jeśli nie, to w swoim czasie na coś wpadniemy, bo szczerze mówiąc, to mam ochotę na małe starcie Bastian-Syriusz albo Bastian-Ignaś.]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Okej, w sumie to nawet mi się to podoba; masz może jakiś pomysł na okoliczności wątku?

    A odnośnie Syriusza jako fana paringu, to z tym blogiem to dostaniemy niedługo rozdwojenia jaźni :D Ignaś przeciw, Syriusz za ^^]

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  12. [Mnie jak najbardziej taki wątek pasuje. Kto zaczyna? Jeśli ja, to zrobię to popołudniu lub wieczorem, bo zaraz uciekam.]

    James

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie dziwię się, że śledzisz wątek, bo ja sama nie dość, że śledzę wszystkie matriksowe w jakie jestem zamotana, to chyba wiem co się dzieje ogólnie w co drugim wątku w Hogwarcie ^^.

    W każdym razie: osobiście nie mogę się doczekać Ignasia "szczęśliwego" związku z Evans, o ile Ruda przystanie na ten pomysł. :D

    Odnośnie chronologii wydarzeń to jestem za, będzie najlepiej, jeśli w ten sposób umiejscowimy nasz wąteczek, Syriusz pewnie będzie wniebowzięty, że Rogaś darował sobie Evansównę (swoją drogą, przynajmniej w tym się z Ignasiem zgadza, że oboje nie pałają do niej miłością, a poza tym, to masz fajnie, prawdziwy ogień i woda i weź tu zachowaj chociaż strzępki obiektywności!).
    Prawdopodobnie samo proszenie o pomoc będzie dla łapy wysoce trudnym zadaniem i dlatego uważam, że to dobry pomysł, nic tak się w wątkach nie sprawdza, jak utrudnianie swoim postaciom życia ^^. Więc może zaczniemy właśnie w tym momencie, kiedy albo zastanie gołąbeczków (chociaż raczej nie w miejscu publicznym, bo Eva nie będzie chciała jakoś epatować na prawo i lewo tym, że są z Rogasiem parką) właśnie i wyciągnie Reeve, żeby prosić ją o pomoc, zanim Filch podejmie kroki w celu odszukania motoru. Wymkną się tunelem do Hogsmeade czy gdzieś, załatwią to i owo i jakoś to pójdzie.]

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Pomysł dla Syriusza, może troszkę banalny, no ale mam nadzieję, że przy tym znośny:
    Mary może się gdzieś tam z Huncwotami czasem szlajać, jako że na tym samym roku i w tym samym domu są. Jako jedna z niewielu dziewczyn nie przykłada większej wagi do ich wygłupów, o ile nie krzywdzą innych uczniów i są dobrze "zmontowane". Mogłaby też, zupełnie nieświadomie, podpowiedzieć chłopakom, jak zrobić trudny eliksir, którego Slughorn nauczył swoje małe kółeczko wzajemnej adoracji, a potrzebny im do nowego numeru. ]

    Mary MacDonald

    OdpowiedzUsuń
  15. [Również szło mi to jak krew z nosa, ale zaraz powinno się rozkręcić. Mam nadzieję, ze znajomość Kristel i Syriusza będzie podsycana małymi złośliwościami i dogryzaniem sobie oraz potajemną chęcią pocałowania się. Wtedy zacznie się naprawdę dziać haha.]


    Była sobota, dzień w którym Kristel mogła wyspać się po ciężkim tygodniu zmagań z historią magii oraz korepetycjami z zielarstwa. Mogła. Ale nie pozwoliły jej na to współlokatorki, które obudziły się już o godzinie ósmej i z rana zaczęły z zapałem wymieniać się najnowszymi plotkami, nawet nie zważając na śpiącą dziewczynę obok. Kristel wstała więc lewą nogą, ubrała się w pośpiechu i udała do biblioteki. Tam w dziale Mugolskich Książek znalazła dla siebie odpowiednią lekturę i wraz z nią podążyła do Wielkiej Sali, by w trakcie jej czytania móc przekąsić coś, co wypełniłoby lukę w jej wygłodniałym żołądku. Siedziała tak przy stole Krukonów już dwie godziny, zegarek wskazywał pięć minut po jedenastej. Nagle usłyszała szybko zbliżające się w jej kierunku kroki.
    - Muszę ci coś pokazać! – Kristel oderwała się od książki, by móc spojrzeć na podekscytowanego Syriusza, który właśnie się do niej przysiadł. Jak zawsze, pomyślała. Co tym razem wymyślił jej przyjaciel? Westchnęła, zamykając to grube tomisko, które wzięła sobie do przeczytania. Nawet nie zaznaczyła strony, bo wiedziała że już do niego nie wróci. Przyjrzała się bliżej Syriuszowi i zobaczyła, że tym razem chodzi o coś większego. Kipiał dumą z własnego dokonania.
    - No dobrze, ale pierwsze musisz mnie zapewnić, że ta rzecz nie wybuchnie mi przed twarzą, jak poprzednim razem – zwróciła się do chłopaka. Rzeczywiście, ostatnie majsterkowanie Blacka, który próbował połączyć ze sobą mugolskie i magiczne przedmioty używając do tego niebywałej ilości niepoprawnych zaklęć, skończyło się eksplozją i to na jej oczach. Następny dzień po wydarzeniu spędziła na szukanie odpowiedniego zaklęcia, dzięki któremu jej włosy odzyskały dawny, zdrowy wygląd i nie zalatywały spalenizną.

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Ja mam szczerą nadzieję, ze pan Black nie ma zbyt wielu wątków, bo ja bym bardzo takowy chciała :3
    Karta jest.... taka syriuszowa. Oddaje to, co powinna, wszystko jest na dobrym miejscu, wszystko gra, śpiewa i tańczy, czyli jest dobrze :)
    I jeśli byłaby chęć na kolejny wątek, to zapraszam pod swoją kartę :) Wtedy pomyślę nad konkretami.]

    Rewiekka

    OdpowiedzUsuń
  17. [Chciałam wątku i w mojej małej główce zrodził się pomysł na... coś. A mianowicie: Syriusz znalazł gdzieś (obojętne gdzie) list podpisany R.A.B., mówiący o jakimś spotkaniu gdzieś i gdzieś (najlepiej jakieś nietypowe miejsce) o tej i o tej godzinie(czyt. w nocy). Od razu pomyślał, że to list Regulusa i z czystej złośliwości chciał mu zrobić jakiś prymitywny kawał (wylać coś śmierdzącego na głowę czy coś). No i by poszedł na rzekome miejsce spotkania i wylał to coś... i by się okazało, że to nie był jego Regulus, tylko jakaś drobna Puchonka o tych samych inicjałach. To tyle moich pomysłów. :)]

    Rewiekka

    OdpowiedzUsuń
  18. Mieszkanie z Lily Evans w jednym dormitorium nigdy nie było bardziej nieznośne. Reeve przyzwyczajona była do różnych jej zachowań, począwszy od poganiania współlokatorek w sprawie wczesnego odrabiania lekcji ("żeby potem nie było pisania o północy, kiedy ja chcę spać"), poprzez nałogowe pilnowanie porządku w łazience, a kończąc na stałym wciskaniu innym dobrych rad - były one od serca, jednak Reeve i tak większość zbywała obojetnym milczeniem. Istniała jednak jeszcze jedna kwestia, nieroztrzygnięta od wielu lat, która w tym roku nabrała katastrofalnego dla Evy obrotu - James Potter. Od pamiętnej rozmowy, co nasiliło się wraz z (słusznymi zresztą) plotkami o ich związku, Effy stała się wrogiem publicznym numer jeden w Dormitorium szóstorocznych Gryfonek. Przyjaciółki Lily, które już i tak nigdy nie były jej przyjaciółkami, a teraz stały się nimi jeszcze mniej, na każdym kroku obrzucały ją salwą dzikich, pełnych wyrzutu spojrzeń, jakby conajmniej zamordowała wszystkie szczeniaczki świata, co na początku było zabawne, a teraz już tylko irytowało. Oczywiście na czas wznieconej przez Evę "wojny", pokój ten stał się mekką pocieszania i wspierania Lily Evans w trudnych chwilach, w końcu po raz kolejny okazało się, że "świat jest cały przeciw niej". Nie dało się tam normalnie żyć, a - o zgrozo - przebywanie w każdym innym miejscu w zamku skutkowało znalezieniem się pod gradobiciem zaciekawionych, oceniających spojrzeń, skanujących każdy jej ruch i wyszukujących kolejnej okazji do sprzedania komuś ciekawej plotki. Effy było to wszystko już na tyle obojętne, że wieczory zwykła spędzać w jedynej oazie spokoju - męskim dormitorium, gdzie krzyki z zewnątrz zdawały się nie docierać. To mogło stanowić potężna dawkę oliwy dolanej wprost do szalejącego ognia, ale Reeve już naprawdę odczuwała obojętność pod względem tego, co gadali. Interesowało ją tylko, żeby tego nie słyszała. Ten wieczór również miał być tym spędzonym w męskim gronie, które, całe szczęście, przyjęło dziewczynę pod swoje skrzydła, nie skazując tym samym na dalszą tułaczkę. Z łazienki dobiegał szum wody i dźwięki piosenki śpiewanej przez Pottera, Remus porządkował rzeczy w swojej szafce nocnej, a Eva siedziała na jego łóżku, skąd miała lepszą perspektywę na Petera, który pozował jej do portretu z majestatycznie wyciągniętą przez siebie czekoladową żaba. Pod wpływem ciepła jego ciała, topiła się ona, z wolna cieknąc mu przez palce, których nie nadążał oblizywać. Normalny wieczór w całkiem normalnym gronie, który był dla niej zbawieniem od perspektywy siedzenia we własnym pokoju i zbierania od wszystkich lokatorek spojrzeń, mówiących: "zdradziłaś przyjaźń Lily!", jakby rzeczywiście się przyjaźniły; tymczasem sama zainteresowana nawet nie mogła na Evę spojrzeć. No cóż, trudno. A przynajmniej tak jej się zdawało, że ten wieczór będzie normalny, dopóki przez drzwi nie wpadł jak strzała do środka zdyszany Syriusz, z determinacją wymalowaną w ciemnych teczówkach, kiedy posłał Reeve spojrzenie, jakby cieszył się, że ją zobaczył, co wróżyło, że prawdopodobnie nie szukał jej bez powodu...

    [Spisano: autobus linii Kamieniec-Opatów, godzina 5:35 - najprawdopodobniej najlepsza pora na wątkowanie <3, nie wiem jak długie to wyszło i za błędy przepraszam, bo pisanie z telefonu to nie dla mnie. Nie mam nawet jak dodać bez szkolnego wifi, na które muszę poczekać aż dojadę ;_;]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Dobry wieczór! Poprzedni Syriusz nie wywiązał się z obietnic i nie było dłuuugaśnego, ciekawego wątku. Sprostasz wyzwaniu?]

    Luxuria

    OdpowiedzUsuń
  20. [ A ja zamiast wam odpisywać, plątam się w kolejne wątki <3 Tak, tak, tak. Podoba mi się ta opcja! :3 Tylko czego zażąda od niego Syriusz? :D trum tum tum tuuum.Bez gg się chyba nie obejdzie. W razie co,pisz ;)]

    Alex.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Wolałabym żebyś ty zaczęła, jesli to nie problem, bo i tak odpisałabym ci dopiero jutro]

    Rewiekka

    OdpowiedzUsuń
  22. Rewiekka nigdy nie miała dobrego kontaktu ze swoim bratem - odkąd tylko sięga pamięcią, nie potrafili się dogadać, jedno nie rozumiało postrzegania świata drugiego. Gdy poszli do Hogwartu, przepaść, która utworzyła się miedzy nimi, urosła. Teraz Rewiekka zmierzała w stronę jednego z tajnych przejść, gdzie, o północy, miała się z nim spotkać.
    Nigdy nie miała żalu do brata, że był w stosunku do niej oschły. Sama nie była przykładem idealnej siostry, mocno odbiegała od wyobrażeń idealnej córki rodziców. Jej zachowania, często zaskakujące, sprawiały, że wiele osób nie chciało mieć z nią nic wspólnego, nie mogła winić brata, że postąpił tak samo. Wstydziła się swoich umiejętności, przekleństwa, które ją dopadło. Wstydziła sie, że często nie potrafi określić, co dzieje się na prawdę, a co nie. Wstydziła się, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. Może tym razem zrozumie, pomyślała z nadzieją, zbliżając się do przejścia.
    Przechodziła właśnie obok kolumny i...
    ... coś śmierdzącego, zimnego i lepkiego spadło prosto na nią, moc uderzenia prawie zwaliła ją z nóg, a z jej ust, w tym samym momencie, wydobył się pisk.
    Stała na środku korytarza, umazana czymś ciemnym (wolała nawet nie myśleć co to) i wpatrywała się w swoje ubrania w osłupieniu. Dopiero wtedy dostrzegła czającego się za kolumną chłopaka. Przez chwilę pomyślała, że to jej brat, Wasilij, zmyliły ją jego ciemne włosy, ale ten miał szare oczy, nie brązowe. Zdała sobie sprawę, że właśnie stoi przed jednym z największych przystojniaków Hogwartu, Syriuszem Blackiem.
    - Coś ty zrobił?! - Rewiekka rzadko kiedy podnosiła głos, ale tym razem była na prawdę zła. Miała na sobie nowe spodnie, które kosztowały ją majątek, nie mówiąc już o upokorzeniu jakie ją spotkało.

    Rewiekka

    OdpowiedzUsuń
  23. [To i Hanka się może pokusi o wątek z Syriuszem, bo autorka nie może się przestać gapić na pierwszego gifa *.* U mnie w zakładce są propozycje wątków/relacji a jak żadna z nich nie jest fajna, to krzycz, wymyślimy coś lepsiejszego!]

    Hannah

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mogła odmówić Syriuszowi, szczególnie gdy tego aż odnosiło od podłogi z ekscytacji. Możliwie stworzył coś naprawdę interesującego, a ona mimo że czasem potrafiła się na tym sparzyć (dosłownie i w przenośni), nie potrafiła odmawiać nie tyle jemu, co swojej ciekawości. W końcu to człowiek w multum pomysłów na sekudne w głowie, w takich głowach naradzają się najlepsze wynalazki w dziejach świata magicznego i mugolskiego. Poza tym lubiła spędzać z nim czas, chociaż nigdy nie powiedziała tego chłopakowi otwarcie. Jednak nie ulegało wątpliwości, że on o tym wiedział. W końcu ostatecznie godziła się na większość jego propozycji, a Syriusz nie był ślepy. Jednak granica pomiędzy przyjaźnią, a czymś więcej, była starannie przez nią zarysowana. A przynajmniej starała się ją eksponować, by nie dopuścić do siebie bliżej pana Blacka. Ich relacja była o wiele bardziej skomplikowana, niż relacja Kris z innymi czarodziejami. Znała go prawie od zawsze, więc to utrudniało jej bycie flirciarą, za którą uchodziła, bo po prostu lubiła spędzać czas z mężczyznami i być w ich towarzystwie otwartą, potrafiącą zawrócić w głowie młodą dziewczyną. W otoczeniu Syriusza też czuła się pewnie, ale takie dodatki jak kokieteria nie wchodziły oficjalnie w grę. Może czasem robiła to podświadomie, ale zaraz się reflektowała. Z jednej strony chciała traktować go jak brata, a z drugiej czuła bijący od niego magnetyzm, niewyczuwalny u członków rodziny. Gra, którą prowadzili była pozbawiona sensu. Ale wciąż toczyli ją na nowo.
    - To co, Kris? Dasz się porwać? – Zapytał z wrodzonym urokiem osobistym, wyciągając ku niej dłoń. Westchnęła, uśmiechając się skrycie kącikiem ust i podała mu rękę.

    --------
    Gdy Syriusz zaprowadził ją na miejsce, gdzie miał znajdować się jego wynalazek, jedyną rzeczą, którą ujrzała od razu był czarny motocykl. Zaczekała, aż Syriusz wyjaśni jej, na czym polega jego magiczne ulepszenie mugolskiego pojazdu, zachowując oczywiście odpowiedni dystans. W końcu pomimo przyrzeczeń chłopaka, nie miała pewności, czy zaraz nie wybuchnie.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Piąteczka jest ciekawa, to prawda, chociaż długo wahałam się czy ją tam umieszczać, bo jednak odrobinę skomplikowana. Nie wiem, czy zamiast "gorące" nie użyłabym słowa "popieprzone", ale teraz to właściwie niespecjalnie ważne. Straszliwie się cieszę, że coś z tych propozycji przypasowało, bo już miałam porzucać nadzieje! Bardzo będziesz nalegała na zaczęcie z mojej strony? ;)]

    Hannah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Albo co tam, zacznę sama wieczorkiem - student w czasie sesji, co ma za dużo czasu ;)]

      Hannah

      Usuń

  26. Lily nigdy wcześniej nawet przez sekundę nie pomyślałaby o tym, że w końcu nadejdzie taki dzień, w którym nie będzie mogła wyrzucić z głowy obrazu nikogo innego, jak o zgrozo! Jamesa Pottera. Chciałoby się wręcz powiedzieć Nieprawdopodobne? A jednak! A najgorsze było to, że Jego obrazu nie mogła wyrzucić sobie z tej cholernej głowy już od dobrych kilku dni. Ba, nawet czasami nie potrafiła skupić się na zajęciach! Ona, Lily Evans, ta która od pierwszego roku w Hogwarcie nienawidziła Jamesa Pottera nagle nie potrafi przestać o nim myśleć. Najwyraźniej los naprawdę lubi płatać ludziom figle. Żałowała, że w odpowiednim momencie nie powiedziała „tak”. Gdyby opanowała ten swój upór i dała mu choć jedną, malutką szansę nie widywałaby go teraz w towarzystwie Evy Reeve i nie musiałaby słuchać rozmów na temat ich związku. Musiała przyznać, że na początku może i nie za bardzo w to uwierzyła, zwłaszcza, że w Hogwarcie plotki pojawiają się każdego dnia i mogą dotyczyć wszystkiego.
    Ten szatański plan wymyślony przez Ignotusa nie był w końcu taki zły, ba, ludzie nawet zaczęli wierzyć w ich związek. A trzeba być naprawdę wielkim idiotom, żeby wierzyć, że dwaj wrogowie nagle, ot tak mogliby się zejść. Najwyraźniej inteligencja młodych czarodziejów nie była za wysoka.
    Teraz to ona wpadła na pewien plan, chociaż miała co do niego wielkie wątpliwości. No bo dlaczego akurat ta osoba, która za nią szczególnie nie przepada, miałaby jej pomóc? No właśnie. Ale.. kto nie ryzykuje, ten nie ma, prawda? Najwyżej tylko się zbłaźni, podaje ze Ślizgonem jeszcze jakiś czas ten związek, aż w końcu staną się bardziej wiarygodni i może wtedy coś się uda..
    Było grubo po godzinie dziesiątej w nocy, a Hogwart nadal nie spał. W końcu nadszedł upragniony piątek, wiec nie było co się dziwić. Wyszła z dormitorium, wprost do Pokoju Wspólnego, a jej wzrok prawie od razu padł na kanapę, na której dojrzała ową osobę, w której pokładała jakieś resztki nadziei. Zajęła miejsce naprzeciwko kanapy.
    - Black.

    [Wiem, wiem, okropnie wyszło, ale szkola i te sprawy, rozumiesz. XD] Lily

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie możesz tak po prostu się zabijać
    Rzadko kiedy miała czas dla siebie. Głównie dlatego, że nie bardzo chciała go mieć. Paradoksalnie, bała się mieć za dużo wolnego, wolała zmechanizować swoje działania, chodzić jak w zegarku, nie myśleć za dużo. I niezaprzeczalnie te dni, w których temperatura nie była zastraszająco mroźna, a słońce świeciło mocno i odbijało się złotymi refleksami w śniegu, były dla Hannah ratunkiem. Ożywiały ją z zimowego letargu i zmęczenia, które jednak nie były widoczne na co dzień, gdy miała najzwyczajniej w świecie za dużo zajęć, by być zmęczoną, ale objawiały się w momencie, gdy dziewczyna zasypiała, zanim jej głowa zdążyła dolecieć do poduszki.
    Wynoś się, idź na spacer
    Wygoniły ją koleżanki z roku, gdy miała już lecieć i wyjaśniać sprawy organizacyjne dotyczące walentynek. Nigdy nie była wielką fanką tego święta, choć uważała, że niestety, ludzie są tak skonstruowani, że trzeba im przypominać o miłości. Ubrały ją w puchową kurtkę i kazały założyć kozaki. Wzruszyła lekko ramionami i wyszła z zamku.
    Pięknie...
    W ocieplanych kozakach i puchowej kurtce poruszała się może nieco jak pingwin, ale ważniejszy był fakt, że nie było na tyle zimno, by chować się za szalikiem i czapką, stosując muzułmańską strategię - tylko oczy na wierzchu. Lekki wiaterek poruszał jej włosami i przyprawiał policzki o lekkie rumieńce. Zeszła niżej, na błonia przykryte grubą warstwą śniegu, kierując się przed siebie, bez bliżej określonego celu.
    Niedobrze jest nie mieć celu...
    Z każdym krokiem brała głębszy oddech. Odrobina słońca i świeżego powietrza sprawiała, że zapominała na chwilę o wszystkich rozterkach związanych z jej rodziną w Hogwarcie i poza nim, choć po ostatnich wydarzeniach w Hogsmeade, ciężko było jej dojść do siebie. Byłaby tak szła chyba w nieskończoność, gdyby nie zauważyła, że ostatnie drzewo zostało spory kawałek za nią. Rozejrzała się, łapiąc się na tym, że nigdy nie patrzyła na zamek z takiej dziwnej perspektywy.
    Jak to się stało?
    Po chwili poczuła się dość niepewnie, jakby podskórnie czuła, że coś jest nie tak. Do jej uszu dobiegł dziwny odgłos. Zmarszczyła brwi i po krótkim (choć w tej sytuacji zbyt długim) procesie myślowym dotarło do niej, że odgłos ten, to dźwięk pękającego lodu. Lodu, na którym stała.

    Hannah

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej relacja z Syriuszem była bardzo poplątana, a nawet użycie takiego słowa byłoby zwyczajnym niedomówieniem, gdyż tak naprawdę ciężko byłoby ją określić nawet przy użyciu słownika zasobnego w arsenał synonimów, do słów: nietuzinkowa, nieschematyczna, po prostu dziwna! Reeve i Black znali się od pierwszej klas, kiedy usiedli przy jednym stole tuż po ceremonii przydziału i do dziś każde z nich wolałoby oberwać w głowę zaklęciem, niż przyznać, że się lubią. Cała ich znajomość nasączona była współzawodnictwem, rywalizacją na całej gamie różnorodnych pól, gdzie udowodnić można było, że jest się lepszym i jak Eva nie dopuszczała do siebie myśli, że może być gorsza od jakiegoś chłopaka, tak dla Syriusza wręcz nieprawdopodobne było, aby mógł przyznać, że - o z grozo - Reeve, kiedy się postara i będzie miała niesamowicie dużo szczęścia mogłaby w jednej setnej dorównać Syriuszowi! A sposobów by się o tym przekonać było bardzo wiele, począwszy od zawodów w hurtowym pochłanianiu trunków, kończąc na czynnościach zakazanych przez szkolny regulamin. Reeve, zwłaszcza od kiedy została prefektem, nierzadko bywała proszona o dostarczenie tego i owego do huncwoctkich dowcipów, bo była zawsze poza wszelkimi podejrzeniami, ku, jak sądziła, irytacji Syriusza, który nad wszystko cenił sobie niezależność, a zwłaszcza niezależność od Gryfonki.
    Dlatego też Reeve przeżyła nie mały szok, kiedy zwrócił się do niej ze słowami, które świadczyły o tym, w jak podbramkowej się znalazł sytucji, a które w każdych innych okolicznościach pradopodobnie stanęłyby mu kantem w gardle.
    - Musisz mi pomóc.
    Reeve odłożyła szkicownik i machinalnie posłała szybkie spojrzenie w kierunku kalendarza, jakby podświadomie chciała wyryć dzisiejszą datę w pamięci, otoczyć ramką i podpisać złotymi literami "Tego o to dnia Syriusz Black III poprosił ją o pomoc". Cóż, poprosić było niewielkim nadużyciem, bo z tonu i użytego słownictwa wynikało, że Reeve nie ma innego wyjścia i pomóć musi.
    Jej nonkorfomistyczna natura już miała dawać o sobie znać, kiedy znów na wierzch w jej głowie przedarła się myśl, że przecież Syriusz wolałby zaprosić Filcha na randkę (ona zresztą też) niż prosić akurat ją o pomoc. Co z kolei czyniło ze sprawy coś nadwyraz interesującego: co też musiało się stać, że Black się zwrócił do niej, mająć przecież pod ręką Huncwotów?
    - Co jest grane? - zapytała, wstając z łóżka. Cokolwiek to było, wnioskowała, że prawdopodobnie czeka ich wycieczka.

    [wybacz mi za to]

    OdpowiedzUsuń
  29. Ostatnie dni w życiu Pottera były istnym szaleństwem. Cały jego świat dosłownie stanął na głowie wraz z dniem, w którym odbyła się feralna impreza, kiedy po kolejnym upokorzeniu postanowił dać sobie spokój z Lily 'Jestem Za Dobra Dla Pottera' Evans. Większość ludzi nie zdawało sobie sprawy z tego, że Rogacz wcale nie jest takim masochistą, na jakiego wygląda i że ma granice wytrzymałości, a do tego wszystkiego posiada uczucia. Owszem, bywał nonszalancki, beztroski i egocentryczny, bardzo często brakowało mu empatii, jednak były to raczej objawy młodzieńczej głupoty aniżeli emocjonalnego upośledzenia czy czegoś w tym stylu.
    Po wylaniu na niego kremowego piwa (czy też jakiegoś innego, bliżej niezidentyfikowanego trunku, co za różnica?) i wyrwaniu się z Pokoju Wspólnego zrobił kolejną rzecz, która miała ogromny wpływ na jego aktualną egzystencję. Pocałował Evę Reeve, swoją najlepszą przyjaciółkę, wspólniczkę od intryg i sąsiadkę. Typ osoby, o której nigdy wcześniej nie pomyślałby w kategorii innej niż kumpela. A że idiota Rogaś bardzo lubi sobie komplikować życie, postanowił to zmienić. Co doprowadziło do kilkudniowego chodzenia z głową w chmurach i dogłębnego zastanawiania się nad swoimi bliżej niezidentyfikowanymi uczuciami. Co za tym szło, unikał ludzi jak ognia, a przede wszystkim dotyczyło to Huncwotów.
    Oczywiście James doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciele doskonale potrafili kojarzyć fakty i na pewno domyślali się, że omija ich szerokim łukiem ze względu na rozterki sercowe. Tyle, że nie mogli podejrzewać, że owe kontemplacje nie dotyczył jedynie pewnego rudzielca, ale także długonogiej brunetki.
    Dopiero kiedy sam doszedł do jako takiego porządku ze swoimi myślami, a do tego wyjaśnił sobie z Effy pewne sprawy, mógł wreszcie wtajemniczyć we wszystko przyjaciół. Właściwie, to jak na razie miał zamiar pogadać z Łapą, bo chyba z jego zdaniem (bez obrazy chłopaki) liczył się najbardziej. W końcu byli dla siebie niczym bracia. Dlatego też, gdy pewnego wieczoru dostrzegł Syriusza siedzącego w fotelu przy kominku, bez wahania ruszył w jego stronę i opadł na drugi wolny mebel.
    - Mam rozumieć, że - zaczął ironicznym tonem – dojrzałeś do tego, by powiedzieć mi o co chodzi? – Uśmiechnął się promiennie. – Czy nadal mam udawać, że jestem ślepym idiotą, a twoje zachowanie wcale mnie nie zaskakuje i nie działa mi na nerwy?
    James przewrócił oczami w odpowiedzi na ironiczny ton Blacka. Mógł się spodziewać takiej reakcji.
    - Moje życie zamieniło się w operę mydlaną. - Rzucił krótko, ale widząc ponaglające spojrzenie przyjaciela, dodał: - Umawiam się z Effy.

    [1. Wybacz, że tak długo musiałaś czekać na odpis.
    2. Przepraszam za okropną jakość.]

    James

    OdpowiedzUsuń
  30. [ może jakiś wątek ze ślizgonką? ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  31. [ O matko, o matko! Mój ulubiony Huncwot <3 Myślisz że Syriusz byłby zainteresowany znajomością z uroczą, samotną w każdym tego słowa znaczeniu, krukonką]

    Carrie Hoffman

    OdpowiedzUsuń
  32. [Rozumiem powód. Nie musisz się martwić, jestem w stanie poczekać i poświęcić ten czas na znalezienie pomysłu na wątek. Powodzenia w ogarnianiu się.]

    RAB

    OdpowiedzUsuń
  33. [Zgadzam się i też liczę na taki unikatowy wątek. Chym, można by zacząć od stworzenia im jakiegoś powiązania, nie wiem czy sie ze mną zgodzi, ale osobiście wolę jak postacie się już znają. Chym..w sumie obydwoje jest czystokrwiści, ponadto rodzina Blacka zaliczała się do grona tych arystokratów. Powiedzmy że znają się z dzieciństwa, a że Carrie też nie do końca odpowiada rodzicom, mogli się już od tamtego czasu dogadywać, tyle że teraz on stał się jakby taką szkolną elita, a ona, no cóż żyje w cieniu. Wcześniej mogli się przyjaźnić, jednak z wiekiem młodzieńczym przerodziłoby się to w coś głębszego. Nadal by się spotykali, ale w pewnym momencie Black zacząłby ta znajomość okrywać przed kumplami, i ogólnie przed światem. Ich spotkania odbywałyby się w tajemnicy, czego Carrie by zupełnie nie rozumiała, i tłumaczyła to niby chęcią zrobienia "nastroju", i w końcu doszłoby do tego, że przy wszystkich Black nawet na nią nie patrzył, a na ich spotkaniach wydawał się spięty i nerwowy. Cóż, a więź, o której już prawie zapomniałam znowu się zmieniła, pogłębiała się coraz bardziej ale na sposób którego obydwoje nie rozumieli. Oprócz tych tajnych spotkań gdzieś w zakamarkach zamku, można by wcisnąć jakąś aferę, o na przykład bójkę ze Łapy ślizgonami, gdzie Carrie wciśnie się pomiędzy bijących sie i dość mocno oberwie i na nieszczęście trafi do skrzydła szpitalnego, wraz z panami bijącymi się. Ale zagmatwałam. Co o tym myślisz? ]

    Carrie

    OdpowiedzUsuń
  34. [jak na razie nie mam pomysłu jak można by powiązać Ari i Syriusza, ale nie ma się co śpieszyć z wątkiem :) w razie czego, będę pisać ]

    OdpowiedzUsuń
  35. [Nie, zrozumiałam wszystko, i mówię łał. No takiego wątku to ja jeszcze nie prowadziłam, i muszę przyznać że może ciekawie :)Kto zaczyna? (proszę nie ja, prosze nie ja, proszę nie ja....)]

    Carrie

    OdpowiedzUsuń
  36. { Zdam się na ciebie, bo szczerze powiedziawszy moje rozpoczęcia zawsze są takie..no po prostu denne. }

    Carrie

    OdpowiedzUsuń
  37. Przeczytała liścik jeszcze raz, i jeszcze raz starając się odczytać jakąś zaszyfrowaną wiadomość z tego krótkiego przekazu. Nic. Te kilka słów całkowicie wybiły ją z jej rytmu, robiąc w głowie niezły bałagan, po części ze względu na to kto je napisał, z drugiej jednak strony ze względu na swój krótki przekaz, niby tak jasny i prosty a jednaj złożony, jakby miał zawrzeć wszystkie emocje targają osobą, która reszta atramentu umieściła je na papierze.
    Syriusz jej nigdy nie błagał. On prosił czasami żartem, czasami aby podkreślić powagę sytuacji w jakiej sie znalazł, zdarzały sie tez momenty gdzie po prostu chciał ją mieć jak najszybciej u swojego boku w jego, jednak do tej pory w jego słowniku nie znajdowało się słowo błagam. Było mu obce prawie od zawsze. W dzieciństwie nigdy nie chylił czoła i kiedy małe dzieci błagały swoich rodziców nawet o takie błahostki jak paczka czekoladowych żab, on zawsze dumnie stąpał po ziemi i sam jak palec robił wypady ba miasto w celu kupienia podwójnej porcji tego przysmaku. Był niezależny, zawsze jako jeden z pierwszych odnajdywał jakieś rozwiązanie, i chociaż to Lunatyk zawsze był tym mózgiem Huncwotów, Łapa też potrafił planować i co najważniejsze myśleć logicznie w trudnych sytuacjach. To był dar, nie ulega wątpliwości. Co więc mogło sie takiego stać, że wyprowadziło go na tyle z równowagi by błagał?
    Do głowy przychodziło jej niewiele pomysłów głównie związanych z jego ostatnimi występkami. To jednak raczej nie miało wpływu na jego zachowanie, zwarzywszy na to, że ostatnimi czasy rzadko bywał na dywaniku, a skoro dyrektor zaczął powoli przyzwyczajać się do jego występków, związanych z aktywną pracą Huncwotów, to co mogło go przestraszyć na tyle, by pisał do dziewczyny o której juz dawno zapomniana a przynajmniej takie odniosła wrażenie.
    Nie zastanawiając sie więcej nad tą korespondencją chwyciła skrawek pergaminu oraz pióro i napisała krótką odpowiedź, coby nie pozostawiać chłopaka w niepewności, chociaż pewnie i tak doskonale zdawał sobie sprawę, ze nawet jakby kazał jej skoczyć z przepaści ona by to zrobiła bez żadnego ale.
    Będę
    Spojrzała na swoje dzieło, po czym podeszła do sówki, i przywiązawszy jej do nóżki wiadomość wypuściła ją przez okno. Odczekała kilka minut spodziewając sie jeszcze jakiegoś odzewu, gdy jednak nic nadzwyczajnego nie miało miejsca, z cichym westchnieniem spojrzała na zegar, wiszący wysoko na ścianie tuż nad wejściem do jej dormitorium. Dwadzieścia minut. Dwadzieścia długich minut ciągnących się w oczekiwaniu na upragnione spotkanie. Za długo.
    Carrie zamknęła na chwilę oczy, by po chwili dziarskim krokiem wyjść z dormitorium, uprzednio pakując do kieszeni różdżkę. Prawie od razu skierowała się do umówionego miejsca. Zazwyczaj droga zajmowała jej nie mniej nizqpol godziny, tym razem jednak udało jej sie doje do sali w nie więcej niż piętnaście minut. Nie zastanawiając się ani chwili weszła do środka, dokładnie zamykając drzwi. Rozejrzała się uważnie. Była sama, mogła sie spodziewać, że Syriusz się spóźni, albo to ona przyszła za wcześnie. Bez zegarka jakoś nie chciała niczego zakładać.
    Usiadła na jednej z ławek, wpatrując się w drzwi, przez które najprawdopodobniej za kilka minut wparuje do środka Łapa.

    Carrie Hoffman

    OdpowiedzUsuń
  38. [Ben *____________________________*
    dziękuję bardzo za powitanie, chętnie napisałabym coś z najprzystojniejszym i najfajniejszym Huncwotem (mam nadzieję, ze inni tego nie zobaczą), ale mam same sztampowe pomysły, typu wizyta w skrzydle szpitalnym, bez polotu ;c]


    Penny S.

    OdpowiedzUsuń
  39. [Wowowow, ciekawie. Nigdy w takim wątku nie pisałam, nie wiem, czy się odnajdę, czy sobie poradzę, nie wiem, jak ma to wyglądać, ale ja zawsze jestem na TAK (a przynajmniej ostatnio, bo podobno zazwyczaj jestem na NIE). Jakby była szansa przybliżenia mi tego i jeśli wybaczę autorce Sury, bo mam na nią focha, jak stąd do Radomia, to jestem za. :3]

    Penny S. i jej skapciała, nieogarniająca świata autorka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Ze swojej strony dodam, że i ja jestem na tak (a ta fochnięta na mnie się odnajdzie w takim wątku, nie mam wątpliwości). Zawsze to fajnie, kiedy jedna historia może połączyć kilka postaci ;3]

      Woronin :)

      Usuń
  40. [Chyba obie wyraziłyśmy zgodę, chociaż nie wiem, czy ja się nie pogubię, jak coś, to krzyczeć ;3]

    Penny

    OdpowiedzUsuń
  41. Uśmiechnęła się na jego widok, jednak przez dłuższy czas nie odpowiedziała na jego pytanie, pozornie takie proste, jednak w jej przypadku sprowadzające się do kolejnych łez. Nie było dobrze, od dłuższego czasu była w rozsypce, ledwo trzymała się na nogach, a każde przejście korytarzem dodatkowo dokładało jej ciężaru na ramiona. Nadal na rękach miała liczne siniaki, a w jej głowie pojawiały się liczne obrazy tego co nie dawno zaszło…Nie chciała mu o tym mówić, w końcu spotkali się tyko i wyłącznie dlatego, że to Syriusz miał problem. Ją można było przestawić na drugi plan.
    - Wszystko po staremu- odparła spoglądając na niego z ukosa- Weź nauka i tak dalej- dodała szybko.
    - Ale to nie o mnie chyba chciałeś porozmawiać- rzekła- Co się stało? Jesteś strasznie przybity i chodzisz jak zombie. Nawet teraz wyglądasz marnie- zmarszczyła brwi, zaglądając w jego twarz- może jesteś chory?- dotknęła delikatnie palcami jego czoła, jednak szybko cofnęła rękę.
    To było nieodpowiednie zachowanie. Przecież on miał dziewczynę i w ogóle. Nawet ze względu na ich wspólne dzieciństwo nie powinna okazywać tyle poufałości. Spuściła wzrok.
    - Powiesz mi?

    Carrie

    OdpowiedzUsuń
  42. Reeve słysząc ponaglania, ruszyła do przodu, stając bliżej Blacka i posyłając mu pytające spojrzenie. Cóż, tak jak wcześniej myślała, najwidoczniej sprawa musiała być gorąca. Inaczej Syriusz nie byłby tak zdenerwowany i zniecierpliwiony.
    Prawdopodobnie znaleźliby się już poza obrębem dormitorium, gdyby z łazienki nie wyszedł James, odziany w swój ulubiony nieograniczający strój, na co Eva wywróciła oczami stwierdzając, że pewnie po raz kolejny zapomniał wziąć ze sobą ubrań.
    Kiedy Łapa i Rogacz zaczęli przerzucać się kąśliwymi uwagami, Reeve mogła tylko parsknąć śmiechem, wtórując Remusowi. Doszła do wniosku, że nawet w stanie największego zagrożenia dla swoich planów, Black nie mógłby sobie darować uszczypliwości względem przyjaciół w reakcji na nadarzającą się okazję. Przywykła do tego.
    Przyciągnięta do Blacka, chciała znaleźć się już poza Wieżą Gryffindoru, bo gnębiła ją niesamowita ciekawość względem położenia Syriusza, a zarazem z każdym zdaniem przedłużającym dyskusję miała wrażenie, że czasu jest coraz mniej... Gdyby tylko wiedziała na co.
    Na ostatnie zdanie Pottera zdążyła tylko wybuchnąć śmiechem, zanim Łapa wyciągnął ją za drzwi, nie dając nawet mruknąć krótkiego pożegnania, więc przyśpieszyła kroku i wyszarpnęła rękę z żelaznego uścisku Gryfona.
    - Będę potrzebowała kurtki? - zapytała, a wywrócenie oczami w odpowiedzi najwidoczniej oznaczało potwierdzenie, więc Reeve po drodze wstąpiła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy okrycie wierzchnie w ciemnym kolorze, aby już po chwili dosłownie wypaść z Blackiem z Pokoju Wspólnego.


    [Reeve wie, a właściwie założyłyśmy z autorką Luniaczka, że wie bo to nam się fajnie do wątku składa, swoją drogą, też osadzonego w "najlepszym okresie Potterevy", więc również poślizg niesamowity ;x]

    OdpowiedzUsuń
  43. [Wątków mi brak z wrodzonej nieśmiałości, żeby do kogoś napisać, ale tu akurat się odważę i do wątku z moją Hope zaproszę ;) Jeśli się zgadzasz, to może jakoś na gg ustalimy szczegóły, hm? ;D]

    Rose Oldman| Hope Lovegrove

    OdpowiedzUsuń
  44. [Patrze... Syriusz Black... Nie na odbierającej nadzieję literki "u"... Patrze dalej i... Ben Barners... Czytam, czytam i karta świetna... No i się zastanawiam... Morze by się pokusić o wątek z kanoniczną postacią...? 'Raz kozie śmierć" czy jakoś tak... Tak więc proponuję wątek z Emily. Jeśli się zgadzasz to proponuję obgadać szczegóły na gg ]

    Emily Braithwaite

    OdpowiedzUsuń
  45. [ Rogaś z Łapą wątek muszą mieć obowiązkowo! :D ]

    Potter

    OdpowiedzUsuń
  46. [Witam serdecznie, czy Łapcia ma ochotę na wątek z moją Marlenką?]

    Marlene MacKinnon

    OdpowiedzUsuń
  47. [Chyba nie odmówisz bratu wątku, co?:d ]

    OdpowiedzUsuń
  48. [On mi się tak podoba, że chcę wątek, bardzo. <3 Chyba aż odezwę się na gg. ^^]
    Violet Thompson

    OdpowiedzUsuń