26 października 2014

Nazywam się Luke. Pieprzę rzeczywistość.




LUKE WAY
11 GRUDNIA, ANGLIA
SZÓSTY ROK
 RAVENCLAW

     W życiu szukamy wielu rzeczy. Szczęścia, miłości, czasem przebaczenia. Wydaje nam się, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki, że powinniśmy odebrać to, co nam należne. Ale skąd wiemy, co jest nasze? Skąd mamy pewność, że to czego pragniemy, jest tym, co nas uszczęśliwi? Błądzimy w niekończących się poszukiwaniach. Nie ma czasu na błędy, nie ma mowy o niepewności. Kroczymy twardo przed siebie, z cynicznym uśmiechem, jakby świat klęczał u naszych stóp, a my łaskawie pozwalali mu istnieć. Pojęcie porażka jest tylko wymysłem słabeuszy, a zwycięstwo smakuje władzą. 
Kręcimy się więc dookoła, tonąc w bagnie zawiści, myśląc, że może tak właśnie powinno być. Czy pragniemy za bardzo? Staramy się za bardzo? Czy postronny obserwator uzna nas za wariatów, przyglądając się naszym wędrówkom na szczyt? 
Odpowiedź brzmi nie. Nie powtarzane stokroć, bo on woleć będzie zaczytywanie się w poezji i leniwe uśmieszki posyłane w stronę ulubionych wersów. Przypadkowy świadek zdarzeń, cichy komentator. Wszystko jest dla ludzi, lecz nie wszystko ich dotyczy.

      Brak uprzedzeń, brak zahamowań, brak zasad i brak miłości. To nie tak, że boimy się o jutro i w panice spoglądamy w przyszłość. Rozkoszujemy się dniem dzisiejszym. Liczy się tylko tu i teraz. Rozszerzone źrenice, dym w płucach. Wiązanki przekleństw rzucone w nicość i pogardliwe wzruszenia ramionami. Dziś jest dobrze, ale jutro mogłoby być lepiej. Ale kto o to dba? Kogo to obchodzi? Kto pomyśli zanim zrobi i zapomni nim zdąży wypełnić go nienawiść? Możemy udawać, że nic nie ma znaczenia. Że nikogo nie potrzebujemy. Przecież to takie łatwe być samotnym i mamić się kłamstwami. Są dziwne myśli i niepojętne zdolności, ale tylko ludziom udaje się uniknąć uczuć.

Dmuchnął wiatr i rozwiał nasze złudzenia. Co nam pozostało prócz nieszczerych uśmiechów i wilgotnych oczu? Walczymy o to, żeby było lepiej, ale nie mamy pojęcia, jak owe lepiej ma wyglądać. Jesteśmy ślepi, zacofani i pogrążeni we własnych ideach. Gdy krzyczymy, wołamy o pomstę. Gdy płaczemy, wołamy, że nasze łzy to tylko woda. 
 
     Gdzieś na tym świecie są ludzie, których znaliśmy. Miejsca, w których byliśmy. Z pewną dozą rezerwy wspominamy pierwszego chłopaka, pierwsze zauroczenia i pierwsze rozczarowania. Kąciki naszych ust opadają ku dołowi, gdy znów wracamy do tego, co miało swój koniec. Ale nigdy nie pozostajemy z pustymi rękoma. Jego objęcia zagarniają muzykę i ciasno oplatają ją wokół spragnionej duszy. Ach, cóż pozostałoby mu bez fortepianu? Cóż zostałoby w pamięci, jako namiastka piękna? Nie istnieje nic ponadto, co pozwala nam przetrwać. Nie istnieje nic bardziej perfekcyjnego niż pasja i namiętność.


nie wiem czy ktokolwiek pamięta Luke'a, bo przez cztery lata mojej obecności na grupowcach z pewnością wielu odeszło i wielu się pojawiło, ale każdego z osobna witam z  szeroko otwartymi ramionami

46 komentarzy:

  1. [Również witamy z szeroko otwartymi ramionami. Karta świetnie napisana, a mi się bardzo podoba :) Miłego wątkowania!

    (wkradła się literówka w czwartej linijce "Nie ma czasu na błędu")

    Chantelle // Ellie // Charlie

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzień dobry, witam serdecznie pana Krukona! :D zdjęcie ciekawe :3]
    Ian,Cornell.

    OdpowiedzUsuń
  3. [oh, wybacz :D możemy coś oczywiście wykombinować, chociaż osobiście nie mam pomysłów :c]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Zależy od pomysłu, jednak jeśli mam wybór to wolałabym coś z Ianem^^ a co do tego pytania o płeć, to przeciwną, przynajmniej on :D u Cornella można troszeczkę to nagiąć. W każdym razie poczekam aż coś ciekawego Ci wpadnie do głowy]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Dobry :) Jeśli jest chęć na wątek, to zapraszam serdecznie :) ]

    Grace/Melissa

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wybierz sobie tylko z którą postacią, to pomyślimy! :) (muszę się nastawić na którąś, wtedy lepiej się myśli) ]

    dziecko mordu, dziecko zabawy i kochany Puchon

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Ależ ja się cieszę, że wybrałaś Melissę :) Jej chłopak zwiał, więc nie ma kogo męczyć a Luke nada się do tego idealnie. Ja ich widzę jako przyjaciół, ale takich prawdziwych, że mogą sobie mówić wszystko bez strachu o to, że sekrety dotrą do uszu innych osób. Pomysł na wątek napiszę jak wrócę ze szkoły :) ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dzień dobry! Miło powitać mi kolejną duszyczkę i to jeszcze taką, która kojarzę z jakiegoś hogłartu (może to był czas-hogwartu?). Raiska nadaje się tylko do gnębienia, także nie wiem, czy reflektujesz.]

    Raisa Aristowa

    OdpowiedzUsuń
  9. [to może mi najpierw nakreśl ten pomysł :)]
    Cornell.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Witam pięknie w Hogwarcie ;>
    Podoba mi się forma karty. Taka refleksyjna. W razie chęci na wątek, zapraszam.]
    Alastair/Iris

    OdpowiedzUsuń
  11. [A nie lepiej zacząć chociaż od jakiejś rozmowy na temat całego zajścia? To by było powiedzmy kilka dni po tym, jak Cornell zaczyna w sobie zauważać to zainteresowanie chłopakami, właśnie za sprawą zdjęcia i pewnie dzięki temu Luke by się zorientował, że coś się szykuje^^ i żeby wejść do niego do Pokoju Życzeń, musiałby znać powód, a raczej w myślach nie potrafi czytać :c + możesz ewentualnie zacząć? a reszta wyjdzie w praniu.]
    Cornell

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ja Ciebie pamiętam bardzo dobrze, mejlowałyśmy nawet prawie dwa lata temu (sprawdziłam specjalnie), właśnie o wątku Ellen - Luke. I proponuję coś nowego pomiędzy nami.]

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie pamiętam do końca tego wątku, więc chętnie go przyjmę na mejla. Kojarzę dużo wiary w Luke'a, trochę miłości ze strony Ellen i ogromne przywiązanie. Nie mylę się? Idziemy w tym kierunku? ]

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  14. [Jasne, wszystko pasuje^^]
    Cornell.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Witaj, miłej zabawy (znowu?) na blogu :) Ciekawa karta, swoją drogą.]

    Sebastina

    OdpowiedzUsuń
  16. [Przyznam, że wątki męsko-męskie nie są czymś, co mi wychodzi. Nawet w ogóle, więc wolę się nie pakować. Aczkolwiek miałam mało okazji do takich wątków, W każdym bądź razie, jeżeli pozostajemy przy Ellie, to może miałabym i pomysł, bo, bo, bo
    jeżeli istnieje te 20%, iż Luke jest heteroseksualny, to tak pomyślałam, żeby tam kiedyś w przeszłości Ellie się tam zmieściła. Ona ma bardzo bujną kartę osób z którymi była, a stwierdzam, że może wyjść coś ciekawego z tego. (możliwe, że nie ogarniesz, co ja teraz piszę, ale to ja i moja niezdarność tłumaczenia. Chaos ogółem.
    Chaos.)
    Także, pokusiłabym się o dosyć specyficzne kontakty!]

    Ellie McConwey

    OdpowiedzUsuń
  17. [*chwila wymownego milczenia* Chciałabym mieć, bo pan taki fajny, ale, nope, nie mam. :<[
    Alastair

    OdpowiedzUsuń
  18. [Luczku, napisz do mnie na e-mail, dogadamy się w temacie wątku.
    elfowe@gmail.com ]

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Mi pasuje, może wyjdzie z tego coś ciekawego. Możemy też pokombinować z tym, że Melissa będąc w towarzystwie Luke'a nie ma swoich wizji. Na pewno jakoś to rozwiniemy :) ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  20. Cornell naprawdę lubił to co robił, chociaż coraz częściej z jego wielką pasją wiązały się długie łańcuszki nieszczęść i kłopotów, które jak dotąd postrzegał za błahe i niegodne zawracania sobie nimi głowy. Jego zapatrywania na te kwestie zmieniły się jednak w zastraszająco szybkim tempie, a wszystko to za sprawą feralnego zdjęcia, które wykonał całkowicie przypadkowo, polując na kolejny ciekawy temat nadający się na pierwszą stronę hogwarckiej gazetki. Gryfon znany był ze swojego zamiłowania do skandali, jednak ani przez moment nie pomyślał o tym, iż trafi mu się aż tak gorący i niecodzienny materiał, który z całą pewnością wzbudziłby prawdziwą sensację. Pomimo wielu godzin wahania i gorączkowych rozmyśleń podjął chyba najtrudniejszą decyzję, jaka kiedykolwiek zapadła w całym jego dość krótkim życiu; nie mógł tak po prostu upowszechnić informacji o osobie, która w jego mniemaniu reprezentowała swym zachowaniem coś, czego sam Cornell nie mógł zrozumieć. Publiczne obściskiwanie się jednej z par zapewne nie obeszłoby go ani odrobinę, lecz to co wyprawiał tamten anonimowy Krukon wykraczało poza wszelkie możliwe granice. Epizod, którego był głównym i naocznym świadkiem, od kilku dni spędzał mu sen z powiek, lecz tłumaczył to sobie niczym więcej jak zwykłą ludzką ciekawością i napływem następnej fali wątpliwości odnośnie słuszności swojej wcześniejszej decyzji. Chłopak co chwila przyłapywał samego siebie na ukradkowym spoglądaniu na fotografię i dogłębnym analizowaniu jej treści, począwszy od ogólnego wizerunku dwójki chłopaków, a skończywszy na mimice ich twarzy i geście, który musiał sprawić im obustronną przyjemność. Z każdym kolejnym dniem kurczowe ściskanie pogniecionego już zdjęcia zaczynało doprowadzać go do obłędu, jednak Cornell nie potrafił albo nie chciał darować sobie chwili wyznaczonej na cichą kontemplację nad scenką, którą znal już niemal na pamięć. Nie miał bladego pojęcia co na ten temat myśleć, ale jedno było pewne: nie umiał przejść obojętnie obok czegoś, co ewidentnie interesowało go coraz bardziej i bardziej, rujnując jego dotychczasowy spokój i niezaprzeczalne poczucie własnej normalności.
    Bezmyślnie spacerując po korytarzach Zamku skupiał się na odwróceniu uwagi od frapujących go aspektów dziennikarskiej kariery, wracając do rzeczywistości dopiero wtedy, kiedy potężne czołowe zderzenie pomogło mu odzyskać utracony zdrowy rozsądek. Klnąc pod nosem podniósł się na nogi, z rozzłoszczoną miną łypiąc groźnie na żywą przeszkodę, która znikąd wyrosła na jego drodze. Jego oczy automatycznie powiększyły się niemal dwukrotnie, kiedy unosząc głowę rozpoznał w nim pierwszoplanową postać ze zdjęcia, aktualnie spoczywającego w kieszeni szaty Cornella. Nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa beznamiętnie odprowadził go wzrokiem, otrząsając się z pierwszego szoku i ponownie wracając na ziemię. Zaraz jednak na jego wciąż zaskoczonej twarzy pojawił się cień uśmiechu, kiedy to schylał się po kartkę papieru w całości pokrytą nutami, z których Gryfon rozpoznał co najwyżej dwie. Nie mając zbyt wiele czasu raz jeszcze w pełni zdał się na własny niezawodny instynkt, ledwo zauważalnie ruszając do przodu i na jednym wydechu przemierzając poszczególne piętra, aby zatrzymać się dopiero po dotarciu siódmy szczebel Zamkowej kondygnacji. Nie wiedział dlaczego postanowił stanąć z nim oko w oko; czuł, że musi chociaż zamienić słowo z osobą, na którą z ciekawością spoglądał od dobrych kilku dni, zastanawiając się nad tym, dlaczego ta zboczyła z obieranego przez wszystkich kursu, wybierając bliższe towarzystwo kogoś, kto teoretycznie powinien przybrać miano jedynie dobrego kolegi. I nic ponad to. Po zadeklamowaniu kilkunastu wersji prawdopodobnej czynności wykonywanej przez blondyna, wreszcie w murze wyżłobiły się duże drewniane drzwi z mosiężną klamką, którą Forrester nacisnął z nerwami napiętymi do granic możliwości, z podekscytowaniem oczekując widoku, który już lada moment miał ukazać się się jego oczom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Denerwował się, jednak nie miał zamiaru stchórzyć i uciec, na nowo wlepiając wzrok w fotografię; wścibstwo i chęć poznania tego, co jak dotąd było mu obce i niezrozumiałe, zmusiła go do wykonania kroku do przodu, aby lekkim trzaskiem skrzypiących drzwi dać sygnał swojej obecności.
      — Zgubiłeś nuty — odrzekł na samym wstępie, podchodząc bliżej i wraz ze zgubioną przez blondyna kartką, kładąc na klawisze fortepianu również zdjęcie - najlepsze i zarazem najbardziej destrukcyjnie, jakie dane mu było wykonać za pomocą swojego starego, mugolskiego sprzętu.
      — Bez nich pewnie nie zagrasz, a chętnie posłuchałbym tego koncertu — wypalił, cofając się i przystając pod jedną ze ścian, skąd miał idealny widok na swój osobisty obiekt obserwacji.

      Cornell

      Usuń
  21. [ Mel nie jest z tych co dają kosza, więc Luke nie musi się martwić :) ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  22. [Coś Ty, ani trochę nie chodziło mi o to, by to Luke za nią ganiał. Właśnie te jej chwilowe i wielkie uniesienia - kwintesencja całej Ellie. Także ja się zgadzam na to, co napisałaś! Z jednym małym wyjątkiem (to może trochę źle zabrzmiało, ale tłumaczę). Moja Gryfoneczka, to bardzo płochliwe stworzenie, boi się wszelkich kłótni, dlatego gdyby zrobił jej awanturę, to albo zatkałaby uszy i miała go totalnie gdzieś, albo starałaby się wycofać w miarę jak najszybciej. Chociaż, kto wie, jak ją Luke wyprowadzi z równowagi, to może i ona będzie się awanturowała.
    W razie czego zacznę, tylko napisz mi, że już czas :) ]

    Ellie McConwey

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Ochotę zawsze mam, o ochotę nie trzeba się u mnie martwić. Problem w tym, że dziś wartość mojej produktywności niebezpiecznie zbliża się ku zeru, a karta - choć zgrabnie napisana i odpowiednio kwiecista - mało mi podpowiedziała. Dlatego jeżeli potrzeba Ci jakiegoś powiązania (jakiegokolwiek - Meza jest wielofunkcyjny, przysięgam), to przystanę na wszystko. Jeśli nie masz żadnej wizji, wtedy zacznę nad czymś myśleć :> ]
    C. Meza

    OdpowiedzUsuń
  24. [Cześć. Każdy, kto zaczyna komentarz od zacytowania mi Końca świata, ten ma moją sympatię na wstępie, także kupiłaś mnie, więc przychodzę w odpowiedzi na to dość nietypowe zaproszenie – i to w dodatku do pana z tak ciekawą aparycją, jak na hogwardzkie standardy!
    Wątki to ja zawsze chętnie, zwłaszcza, że tutaj cała ich masa mi nie wyszła, ale jestem okropnym wyzyskiwaczem pomysłów, więc jeśli coś masz (nawet zalążek) to wal. Ewentualnie powiedz, jaka relacja Cię interesuje (my się z Serge'm do każdej dopasujemy, serio), to może uda mi się czymś zabłysnąć.
    I tak zupełnie odchodząc od tematu, to wydaje mi się, że 11 grudnia jest poprawną formą zapisu. ;3]

    Serge Chevalier, Hufflepuff

    OdpowiedzUsuń
  25. [Cóż z mojej strony to pochwała karty. Czasami też coś w stylu jak chcesz to chodź, powącimy, a jak nie chcesz to w porządku, do następnego :)]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  26. [Jeśli tylko chcesz i nie będzie Ci przeszkadzać, że czasem napiszę najwyżej 4 linijki, a czasem odpiszę po kilku dniach...]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  27. [ Ja na wątek zawsze chętna, aczkolwiek nigdy nie wychodziły mi wątki męsko-męskie niestety, co nie znaczy że zaprzepaszczam okazję na poznania Jacka z Luckiem xd Jak masz jakieś pomysły to wal śmiało coś wymyślimy ;) ]
    Jace Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Tak się stało, że zrodził mi się pewien pomysł (o matko, znowu zaczynam moje problematyczne wątki ;ccc) wal na gg - 2219544 ]

      Usuń
  28. [ Napisałam, więc wbijaj na maila :D ]

    OdpowiedzUsuń
  29. Słowa co tutaj robisz, zdaniem Cornella były prawie że równoznaczne z następnym zarejestrowanym przez niego komunikatem składającym się na pytanie dlaczego tutaj jesteś, jednak nie zamierzał w żaden sposób negować ich znaczeń i wdawać się w niepotrzebne kłótnie z blondwłosym Krukonem. W innych okolicznościach najprawdopodobniej starałby się postawić na swoim i za wszelką cenę udowodnić własną rację, lecz chęć zagłębienia się w niedające mu spokoju kwestie była zbyt silna, by zaprzepaścić ją pierwszą lepszą negocjacją. Mimo tego odwlekał moment odpowiedzi możliwie jak najdłużej, skupiając się na wychwyceniu ostatnich dźwięków fortepianu; przywoływał w pamięci dopiero co usłyszane akordy, po cichu podziwiając wyćwiczoną do perfekcji precyzję z jaką palce Krukona uderzały w kolejne klawisze instrumentu, wydobywając z nich je najczystsze brzmienia. Cornell nie był wielkim koneserem tego rodzaju sztuki, aczkolwiek nie mógł zaprzeczyć iż ten mały kameralny koncert przypadł mu do gustu. Przez moment pomyślał nawet o napisaniu kolejnego artykuły, w którym głównym bohaterem byłby nowo poznany wirtuoz, jednak dla własnego dobra wolał wybić sobie ten pomysł z głowy. W końcu poniekąd chłopak nieświadomie przybrał już miano jego dziennikarskiego obiektu badań, - który co prawda po tym krótkim pokazie zaintrygował go jeszcze bardziej niż dotychczas - dlatego też nie planował po raz drugi komplikować sobie życia jego osobą. Poprzez panujący w jego umyśle mętlik miał sporą trudność z wypowiedzeniem choćby dwóch słów, lecz wiedział, że nie może milczeć w nieskończoność. Poprawiając grube okulary, które nieopatrznie wylądowały tuż na jego nosie, odsunął się od ściany, redukując dystans o jeden kroczek do przodu. Kłamstwa nie były czymś co Gryfon znał jedynie z opowieści, toteż nie przejmował się tym, iż lada moment nieco nagnie rzeczywistość i nie wyzna całej prawdy odnośnie swojego nieoczekiwanego przybycia do Pokoju Życzeń. Za żadne skarby świata nie powiedziałby, że widok Krukona przytulającego się z innych chłopakiem wywołał u niego serię pytań i zagadkowych spekulacji, dlatego też drobne podkoloryzowanie faktów było jak najbardziej na miejscu. Może i kusiło go żeby zapytać, jak to jest patrzeć z tak widoczną pasją i zaangażowaniem w przedstawiciela tej samej płci i co gorsza jakiś impuls prowokował go do poznania tego na własnej skórze, jednak w dalszym ciągu argumentował to zwykłą dziennikarską dociekliwością. Od dawna żył w pełnym przeświadczeniu, iż każda zajmująca się prasą jednostka nie może żyć w ograniczających jej kreatywność warunkach, a co za tym szło, powinna z każdym dniem otwierać się na nowe i jak dotąd nieznane aspekty rządzące czarodziejskim i mugolskim światem, aczkolwiek nigdy nie sądził, że tą sprawą będzie chęć dotknięcia obcego chłopaka. Nie tyle z ciekawości, jak z czystej desperacji spowodowanej wpatrywaniem się w wykonaną z ukrycia fotografię.
    — Zostawiłeś nuty, a jak dobrze sądziłem, będą ci jeszcze potrzebne — odrzekł zgodnie z prawdą, wyjawiając cel swojej wizyty. Pokonując kolejną odległość oparł się o czarny blat fortepianu, tak iż mógł z dokładnością przyjrzeć się twarzy ucznia Domu Roweny i wyczytać wymalowane na niej stany. Nie był jednak pewny, czy ten jest na niego zły, czy może wręcz przeciwnie. Wiedział jedno: na chwilę obecną nie zamierzał stamtąd uciekać i pozwolić by cała ta niezręczna sytuacja stanęła w miejscu. — Chyba nie myślisz, że cię śledziłem w nadziei na ujrzenie tutaj kontynuacji tego oto widowiskowego przedstawienia... — mruknął, wskazując głową na zdjęcie. Nie chciał go sprowokować, ale podświadomie czuł, że właśnie to zrobił, wchodząc na tak grząski grunt jakim była orientacja nowego kolegi.
    — To kogo przytulasz po zajęciach mimo wszystko wcale mnie nie obchodzi — dopowiedział tonem głosu, który nijak nie wskazywał na brak zainteresowania; rozszerzone źrenice Cornella jeszcze bardziej zaprzeczały jego słowom, jednak było już za późno na zmianę stanowiska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Chciałem ci tylko oddać kartkę, możesz być pewien, że nikt nie chciałby czytać o ludziach takich jak wy — odrzekł, kładąc nacisk na ostatnie słowa. Gryfon wcale nie pragnął wypaść w oczach blondyna jako nietolerancyjny i uprzedzony homofob, lecz nie spodziewał się też, aby chłopak odczytał jego intencje za delikatny i celowy podstęp. W chwili czekania na jego reakcje rozpoczął przygotowania do szybkiej ewakuacji, spodziewając się adekwatnej złości.
      Cornell.

      Usuń
  30. Zegar w Pokoju Wspólnym Gryfonów wybił godzinę jedenastą, gdy Ellen Kendall uniosła wzrok znad podręcznika od transmutacji i zamknęła go z cichym trzaskiem tym samym kończąc naukę na dzień dzisiejszy. Jej esej o nieudanych przemianach magicznych i ich konsekwencjach pochłonął dużo czasu, energii i pergaminów, ale w mniemaniu był niezwykle udany i liczyła, że profesor to doceni. Odniosła książkę oraz esej do dormitorium i wygrzebała z szafy ciemnozielony sweter, który założyła na siebie wychodząc z Wieży Gryfindoru.
    Było sobotnie przedpołudnie, pierwszy dzień listopada, a więc korytarze Zamku zdobiły pozostałości Halloweenowych ozdób. Ku swojemu obrzydzeniu Ellen napotkała nawet czyjegoś udomowionego szczura, który zajadał się fragmentem wydrążonej dyni oraz kota, który czyhał na niego gotowy w każdej chwili rzucić się do ataku, by potem zabawić się upolowanym gryzoniem. Gryfonka nie pozwoliła, by utworzona w jej głowie wizja rozszarpanego na kawałki szczura ziściła się i przegoniła kota. Zwierzę zaatakowało ją pozostawiając na dłoniach zadrapania i uciekło spłoszone. Ellen zamamrotała pod nosem niezadowolona i potarła swędzącą ranę, która wymagała przemycia chociażby wodą.
    Z tego też powodu udała się do damskiej łazienki znajdującej się kilka korytarzy stąd po drodze nikogo nie napotykając, bo w część uczniów odsypiała Halloweenowy Bal, a pozostali bawili się teraz w Hogsmeade. Minęła przedostatnią prostą i skręciła w korytarz, w którym znajdowały się drzwi do łazienki, gdy natrafiła na Luke'a w towarzystwie jego kolegi z domu. Nagłe stanięcie twarzą w twarz z przyjacielem wyrwało z jej ust ciche „Och!” i przepełniło policzki rumieńcem w takim samym kolorze głębokiej czerwieni jak na twarzy Krukona, towarzysza Luke'a. Nie umknęło to uwadze Ellen, jej myśli przepełniły różne wyobrażenia tego, co przerwała chłopakom, a większość z tych pomysłów wcale a wcale nie spodobała się zakochanej w chłopaku dziewczynie.
    – Muszę siusiu – palnęła szybko, żeby tylko wyminąć ich i zamknąć za sobą drzwi od damskiej łazienki. Ellen poczuła się głupio zdając sobie sprawę z tego, co powiedziała. Mogła w końcu powiedzieć wprost, że chce przemyć dłonie, opowiedzieć o szczurze i kocie, pochwalić się swoim bohaterskim czynem i ponarzekać na pierwszorocznych, którzy nie pilnując swoich pupili, a zamiast tego powiedziała, że musi siusiu, uciekając jakby zobaczyła ducha. Odkręciła kran oblewając ręce wodą i mrucząc coś do siebie niewyraźnie. Głupia, głupia, głupia. Powtarzała. Przetarła mokrymi dłońmi oczy i westchnęła ciężko do swojego odbicia w lustrze, dla odmiany śmiejąc się teraz ze swojej reakcji, choć wstyd wciąż się w niej chował. Wstyd i może odrobina zazdrości, która, schowana głęboko w sercu razem z sobie podobnym, nie miała jeszcze okazji wykiełkować i wydać owoców. Na wszystko jednak przychodzi czas, a nawet idealnie przyjazna Ellen Kendall nie może wiecznie udawać, że nie jest zazdrosna o każdego innego w otoczeniu przyjaciela. Nim nie lubiła się dzielić w żadnej sferze.

    Nie pisałam prawie dwa miesiące. Czuję się zardzewiała.

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  31. Życie nie raz zmusza do zmian. Co prawda Melissa postanowiła zmienić się dla siebie samej, bo obiecała sobie, że nie pozwoli na to aby zapamiętano ją jako tą, która wiecznie siedzi z boku i chowa się w cieniu. Nikt nie mógł zrozumieć, że był to rodzaj bariery, która odgradzała ją od całego świata. Od samego początku jej kariery w Hogwarcie była uważana za dziwaczkę, ze względu na swoje umiejętności. Po pewnym czasie sama zaczęła w to wierzyć i unikała kontaktu z każdym.
    Niestety jej względny spokój nie trwał długo. Pod koniec szóstej klasy, musiała sobie ubzdurać, że choćby nie wiadomo co się działo, to ona zmieni swoje nastawienie do wszystkiego. Naiwnie sądziła, że gdy ona coś sobie postanowi to to spełni się od razu. Niestety wszystko wymagało czasu, a próba przekonywania społeczeństwa do tego, że nie jest się wariatem, nie była łatwa i szybka. Nie należało się jednak poddawać. Melissa swoją metamorfozę zaczęła od posprzątania swojego dormitorium. Ku jej zaskoczeniu znalazła kilka ciekawych rzeczy.
    Nie spodziewała się, że tego dnia stanie się coś tak ciekawego. Nawet nie dostała żadnej wizji na ten temat, przez co miała niezwykłą niespodziankę. Podczas sprzątania, blondynkę naszła myśl aby zajrzeć pod swoje łóżko. Zrobiła to, a gdy jej dłoń napotkała coś to dziewczyna momentalnie zacisnęła pięść i wyciągnęła znalezisko aby mogło ujrzeć światło dzienne. Oczom panny Montgomery ukazała się pożółkła kartka papieru. List. Dziewczyna uśmiechnęła się, bo na kartce znajdowało się jej imię i nazwisko, co zdarzało się niezwykle rzadko. Ochoczo przystąpiła do czytania.
    Po zakończonej lekturze spędziła kilka minut siedząc i wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Po raz pierwszy miała taką pustkę w głowie, przez co nie czuła się komfortowo. Po charakterze pisma szybko domyśliła się, kto był nadawcą i postanowiła wyjaśnić całą sytuację.
    Podczas gdy Lissa przechodziła korytarzami czuła mieszane uczucia, od euforii po gniew, który raczej był skierowany do siebie samej niż do nadawcy. Doskonale pamiętała ten zimowy dzień, kiedy to znalazła liścik pod drzwiami swojego pokoju, ale w przypływie roztargnienia i być może kolejnego maniakalnego napadu, które towarzyszyły jej w tamtym czasie bardzo często, musiała zostawić kartkę na podłodze i zwyczajnie o niej zapomniała.
    Wzięła głęboki wdech, gdy w jej polu widzenia pojawiła się postać z białymi jak śnieg włosami.
    – Luke, wiesz może co to jest? – spytała mając nadzieję, że chłopak udzieli jej stosownych wyjaśnień. Odpowiedź chłopaka troszkę ją podirytowała, ale nie dała tego po sobie poznać.
    – No chyba że tak. To całkiem miłe, móc dostać taki list – powiedziała, chowając papier do kieszeni szaty. Nie chciała dawać za wygraną i chociaż chłopak twierdził, że to nie było jego pismo, to ona miała to przeczucie, że jednak kłamał. Melissa chciał tylko żeby się przyznał, w końcu przyjaźnili się i znali się już bardzo długo. Blondynka nigdy nie przypuszczała, że mogłoby być między nimi coś więcej, choć nie zastanawiała się nad tym zbytnio, bo nie miała powodu.
    – Masz dziś jakieś plany ? – odezwała się po ciszy, która zaczynała robić się niezręczna. Tak właściwie to pytanie jako jedyne wpadło jej go głowy. Dziewczyna nie była zbyt dobra w wychodzeniu z dziwnych sytuacji, więc nie wiedziała, czy zmiana tematu była na miejscu.

    [ Nie jestem pewna czy wyszło mi tak jak chciałam, ale mam nadzieję, że nie jest źle :)
    Mi tam powtórzenia nie przeszkadzają, bo sama robię takie błędy (i nie tylko), w końcu pisanie to przyjemność a nie ma dobrej zabawy jeśli trzeba się przejmować tym czy wszystko jest dobrze :) ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedynie przecząco pokręcił głową, wyrażając swoje zdanie - lub raczej najszczerszą prawdę - odnośnie gry na fortepianie, z którym jak dotąd nie miał w ogóle styczności. Muzyka nigdy nie była centrum wszechświata Cornella, który nie posiadał nawet swojego ulubionego gatunku bądź też wykonawcy, nie mówiąc już o umiejętnościach obsługi jakiegokolwiek instrumentu, dlatego też z takim zainteresowaniem i podziwem przyglądał się na pochłoniętego pasją tworzenia Krukona. Przez całe swoje życie Forrester nie pomyślał nawet o tym, by któregoś dnia zasiąść przy klawiszach i spróbować wydobyć z nich chociaż jeden dźwięk, lecz obecnie miał ku jemu ogromną ochotę, czego również całkowicie nie pojmował. Przy blondynie jego myśli uciekały na zupełnie odmienny tor, zbaczając z trasy i zaskakując jego samego; w końcu jak chłopak, który spędzał większość swojego czasu na podsłuchiwaniu, śledzeniu i wypisywaniu dziesiątek prasowych artykułów mógł koncertować się tylko i wyłącznie na nieznajomym blondynie, chcąc poznać go z zupełnie innej strony? Pragnąc na jedną krótką chwilę postawić się na miejscu jego kolegi i także doświadczyć tego dane mu było oglądać jedynie na fotografii? Wiedział, że to wszystko było irracjonalnym absurdem i wytworem jego wybujałej wyobraźni, lecz najwyraźniej nie umiał z tym walczyć. Pogubił się zupełnie jak bezbronne dziecko wpuszczone do wysokiego labiryntu, z którego mimo desperackich aktów nie umiało znaleźć drogi powrotnej. Przestał odróżniać rzeczywistość od kreowanych w umyśle scenariuszy, które tak usilnie chciał zrealizować, wiedząc iż ich finałowa scena może okazać się tragiczna w skutkach. Resztki zachowanego rozsądku co chwila podpowiadały mu, aby najprostszym zaklęciem spalił zdjęcie i jak najprędzej zapomniał o tym co przedstawiało, odchodząc i odkładając do kąta niezaspokojone pragnienie ciekawości. Czuł, że wykonując ten milowy krok do przodu skazałby się na spektakularną przegraną, aczkolwiek wrodzona ambicja i jeszcze większa męska duma nie pozwalała mu się poddać; dążenie do wyznaczonego celu było nieodłącznym elementem natury Cornella, który do tej pory nie skapitulował ani razu, odhaczając na liście kolejne już sfinalizowane sukcesem przedsięwzięcia. Tym razem również nie planował stchórzyć, dopóki nie przekroczy tej zakazanej granicy i nie postawi się na miejscu któregokolwiek z dwójki uwiecznionych na zdjęciu uczniów Hogwartu.
    — Nie, nie gram — odpowiedział, odrywając się od czarnego blatu i w przypływie odwagi okrążając imponujących rozmiarów instrument, zatrzymując się tuż za plecami siedzącego na długiej ławeczce Krukona. Usłyszane pytanie mógł równie dobrze wytłumaczyć jako zachętę i propozycję, dlatego też prowadzony tym argumentem usiadł na drugim brzegu ławki, woląc zachować zdrowy dystans. Niepewnie jednak obrócił głowę w stronę Krukona, przez kilka sekund lustrując go wzrokiem, aby po chwili z lekkim podekscytowaniem wyciągnąć ręce i delikatnie przejechać palcami po białych klawiszach fortepianu. Nie chciał się ośmieszyć swoją zerową wiedzą, dlatego też wstrzymał się przed naciśnięciem któregokolwiek z nich, wkładając to w to całe swoje samozaparcie, gdyż byłoby to kolejną nową przygodą, których pragnął przeżyć jak największą ilość. Zamiast tego położył lewą rękę na kolanach, a palcami prawej zahaczył o te mniejsze, czarne klawisze, otwierając usta i na jednym wydechu wyrzucając z nich prośbę wypowiedzianą z prędkością błyskawicy.
    — Ale możesz mnie czegoś nauczyć, na początek jakąś prostą melodię — odrzekł, z każdym słowem przybliżając się w kierunku blondyna.
    Cornell

    [daj spokój, jest dobrze! Nie ma co ciągle poprawiać błędów :)]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Hmmm, szczerze mówiąc, ja długo bloguję, tak nigdy nie miałam wątku z takim powiązaniem. Zawsze jestem w wątkach hetero i tutaj też - Serż ma dziewczynę i ukochaną w Slytherinie (choć mówi, że wcale tak nie jest), aleee mogliby z Luke'iem być kiedyś bardzo blisko (mocna przyjaźń, nie wiem czy chcesz w to plątać jakieś uczucia Luke'a), niemniej potem pojawia się Judith (rok temu) i sprawa mogłaby się sypnąć, tak jak i relacja panów. Tylko że nie wiem, jakie Luke miałby podejście do Serge'a, który znalazł sobie dziewczynę, a teraz brakuje mu kontaktu z Way'em.]

    Chevalier, Hufflepuff

    OdpowiedzUsuń

  34. Zobaczyła go w lustrzanym odbiciu, gdy wszedł do damskiej łazienki. Spuściła wzrok na lejącą się z kranu wodę i chrząknęła cicho jakby próbowała odzyskać głos kiedy zaśmiał się z niej i tego, co powiedziała przed kilkoma minutami. Nie zdążyła nic na to odpowiedzieć, bo zakręciła kran, a on złapał ją za dłoń dostrzegając zadrapania na przedramieniu.
    Kiedy przebywali obok siebie, a ona myślała nad tym jak bardzo chciałaby przekroczyć cienką granicę pomiędzy przyjaźnią a zakochaniem łatwo się zawstydzała i zarumieniała, reagując na każdy jego gest czy słowo bardzo ekspresyjnie, mimo że jak dotąd udawało jej się dobrze maskować swoje uczucia do niego pod maską przyjaźni. Jednak gdy ją dotykał, obejmował ramieniem czy, tak jak teraz, obmywał zadrapania nie czuła się przytłoczona i skonfundowana, bo gesty Luke'a były czysto przyjacielskie i Ellen w sposób naturalny oddawała mu tyle samo ile od niego dostała, nie próbując nawet wychylić nosa poza bezpieczną strefę przyjaźni. Za wiele mogła stracić. A Way znaczył dla niej zbyt dużo, żeby ryzykować.
    Wysunęła rękę z jego uścisku i przetarła papierowym ręcznikiem mokre dłonie, kwitując komentarze chłopaka rozbawionym uśmiechem.
    – Ratowałam szczura przed zjedzeniem przez kota i kocurowi chyba się to nie spodobało – streściła w jednym zdaniu całe zajście, które miało miejsce na korytarzu.
    – Poza tym – dźgnęła go palcem w chudy bok – każdy dorosły człowiek ma tyle samo litrów krwi niezależnie od wzrostu, olbrzymie. – odwróciła się do lustra, żeby założyć włosy za uszy i upewnić się czy w jej wyglądzie nie ma żadnych uchybień w postaci zaczerwienionych policzków czy rozmazanego tuszu.
    – Co to był za chłopak na korytarzu? – spytała niby od niechcenia – Nie kojarzę go.

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  35. [miło mi to słyszeć, bo mam z nim podobnie (choć kiedyś już dostałam mnóstwo niemiłych komentarzy, gdy wepchnęłam Asha jako Syriusza) :) a Luke'a kojarzę, oczywiście, że tak, jak można go nie znać - Czas Hogwartu, te sprawy ;)]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Próbowałem powiedzieć, że przez małą ilość informacji w karcie niczego nie jestem w stanie wymyślić - niestety, potrzebuję mieć jakiś punkt zaczepienia do powiązania, nie potrafię ich wyciągać znikąd, a nawet rocznik i dom się różnią. Długo już myślę i właściwie mam jakiś zarys - dosyć idiotyczny, ale Ci go przedstawię w najbliższych dniach. Tak tylko piszę, żebyś nie pomyślała, że Cię brzydko ignoruję. ]
    C. Meza

    OdpowiedzUsuń
  37. [miło mi to słyszeć :) możesz mnie kojarzyć jako rodzeństwo Cassells, Ben i Camille, przylepionych do Claire O'Connell, bądź (ale tych miałam tylko przez jakiś czas...) Syriusza (krótko) i Regulusa (nieco dłużej). Zdaje się, że ciągnęłyśmy wątek Camille-Luke, ale pewna nie jestem.
    Co zaś się tyczy wątku/powiązania - pozwolisz, że najpierw spytam Cię czy masz może jakiś pomysł? :)]

    OdpowiedzUsuń
  38. Oparła się o niego tyłem głowy i pociągnęła rękawy jego szaty, żeby mocniej zaplótł uścisk ramion wokół jej talii. Lubiła ciepło jakie z niego się wydobywało. Bliskość, którą ją obdarzał była prywatnym azylem Ellen, pełnym poczucia bezpieczeństwa i ostoją dla zabieganych myśli. W jego ramionach nic złego nie miało możliwości się wydarzyć. Był dla niej przyjacielem, chłopakiem, starszym bratem. Wszystkim, czym tylko mogła sobie wymarzyć.
    Nie odwróciła wzroku od lustra, lecz pogłębiła uśmiech kiedy na nią spojrzał, stając się lekko strapioną gdy wyszeptał, że muszą porozmawiać. Uśmiech zniknął z jej twarzy, czoło pokryły zmarszczki, zaś w oczach pojawił się niepokój.
    – Luke – zwróciła się do chłopaka delikatnie wyplątując się z jego objęć i odwracając do niego, żeby stanąć z nim twarzą w twarz. W głosie Ellen dało się wyczuć zmartwienie; czyżby coś się stało? Dla Gryfonki szczęście Luke'a było priorytetem, jego zadowolenie, spokojny byt. A może to ona zawiniła pytając o Krukona przed drzwiami do łazienki? Na krótki ułamek sekundy dotknęła jego podbródka palcami, żeby schylić go ku sobie i móc spojrzeć mu w oczy, a następnie przełożyła dłoń na ramię chłopaka. – Coś się stało? – zadała w końcu najważniejsze pytanie, zaraz potem przytulając się do niego z przekonaniem, że to najlepsza rzecz jaką może zrobić w tej chwili.
    – Będzie dobrze, cokolwiek się dzieje możesz mi powiedzieć, przejdziemy przez to – zapewniła go. Chciała być jego przyjaciółką, najlepszą przyjaciółką. Kimś o kim on nigdy nie zapomni nawet jeśli – o zgrozo! – ich drogi kiedyś się rozejdą. Kimś, kogo będzie wspominał z uśmiechem na ustach.

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń
  39. Muszę jednak prosić Cię o zmianę wizerunku. Zdaję sobie sprawę, że Luke wygląda tak, jak wygląda, już od dłuższego czasu, ale po dokładniejszych oględzinach i konsultacjach, Administracja doszła do wniosku, że to jednak nie jest najbardziej odpowiedni wygląd dla nastoletniego ucznia magicznej szkoły z internatem z lat siedemdziesiątych. Chodzi głównie o kolczyki i tlenione włosy.
    Przepraszam za zamieszanie i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  40. [Znalazłyśmy się na tym samym wózku, więc postanowiłam zabrać głos i nie żałuję. Mam nadzieję, że Administracja jakoś się do tego odniesie, bo - chociaż rozumiem dlaczego narzucają takie a nie inne schematy - to wychodzi na to, że kłócimy się o fikcję w fikcji... Absurd, nie? Na dodatek mam wrażenie, że mój punkt widzenia mógł zostać źle odebrany, ale na to już nic nie poradzę. Jedyne co mogę jeszcze powiedzieć to to, że moja postać (jako kanoniczna), może być trochę bardziej obłożona restrykcjami, ale uważam, że wszystko to jest troszkę naciągnięte. Głupio jest wykluczać obecność tatuaży czy farbowanych włosów w Hogwarcie ("prestiżowej Szkole Magii i Czarodziejstwa"), powołując się na to, że Rowling nic o tym nie pisała, więc nie istniało. Poza tym, zawsze wydawało mi się, że w takich blogach chodzi o rozwijanie idei i myśli przewodniej, pisanie takiego grupowego fan fiction, dodawanie czegoś od siebie - dajmy na to, że chcesz pisać fan fiction o jakimś filmie, ale operujesz tylko wydarzeniami i postaciami z filmu i nie dajesz nic nowego - gdzie tu sens, gdzie tu logika?
    Trzymam kciuki i mam nadzieję, że nasi bae będą mogli powrócić na swoje miejsca :)]

    OdpowiedzUsuń
  41. Spojrzała na chłopaka. Dlaczego się tak zachowywał? Przecież mógł coś powiedzieć, bo jasnym było że to on jest autorem tego listu. Dziewczyna miała już stu procentową pewność.
    Miała w głowie tysiące pytań, które chciała zadać, ale nie wiedziała jak to zrobić. Gdyby cała sytuacja dotyczyła innego chłopaka, to wszystko wyglądało by teraz inaczej i nie można byłoby zatrzymać wodospadu słów, które wydobywałyby się z ust blondynki. Niestety chodziło o Luke'a, jedynego chłopaka, przy którym nie musiała udawać kogoś innego i starać się o to aby nie zrobić czegoś głupiego. To z nim śmiała się z nieśmiesznych rzeczy i mogła powiedzieć wszystko, co leżało jej na sercu, bez obaw że nie zostanie wysłuchana.

    – Czy naprawdę tego chcesz? – pytała samą siebie właśnie w tej chwili. Przecież nie może ryzykować tego, że straci osobę, która sprawia, że czuje się swobodnie i mogłaby przebywać w jej towarzystwie przez cały dzień. Dlatego się wycofała i nie chciała nawet zaczynać tego tematu. Bałą się tego, że osoba taka jak ona zostanie odrzucona, co zapewne nie wpłynęłoby za dobrze na jej psychikę. Obawiała się również tego, że nie wiedziałaby, jak się zachować i co powiedzieć.
    W takich momentach zaczynała żałować, że nie może przewidywać przyszłości. Nie miała pojęcia, dlaczego tak było i czemu działo się tak właśnie przy Luke'u. Czuła się przy nim normalnie i nie obawiała się, że będą ją męczyć pojawiające się wizje. Niestety każdy kij ma dwa końce. Brak wizji skutkował tym, że dziewczyna nie miała pojęcia, jak mógłby wyglądać przebieg wydarzeń, gdyby zdecydowała się na przeprowadzenie rozmowy od razu.
    – Jeśli już to wszystko wykalkulowałeś, to możemy porozmawiać – powiedziała oschle. Właśnie taka się stawała, gdy zaczynała czuć się nieswojo. Chowała się pod barierą zdystansowania i starała się nie pokazywać żadnych uczuć. Wtedy wiedziała, że jest bezpieczna.
    Była głupia, że nie zaczęła tej rozmowy wcześniej, bo teraz miałaby to wszystko za sobą i nie musiałaby się z tym męczyć. Strasznie jej to wszystko ciążyło i zdawało się, że tylko rozmowa coś da.

    [ Wybacz, szkoła mnie pochłonęła :) ]

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  42. Dobry wieczór. Jako druga adminka proszę o bezwarunkową zmianę wizerunku Twojej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Odezwij się do mnie, proszę, na mejlu.]

    ellen kendall

    OdpowiedzUsuń