Mark Barnaba Walpole – 20 lat – niemagiczny – Uniwersytet Oksfordzki
Poza tym, że
ma ładne dłonie, melancholijny uśmiech i naprawdę dobrze maluje (chociaż nie są
to obrazy tętniące życiem), Mark posiada pewnego rodzaju umiejętność
przyciągania uwagi. Nie jest to nachalne błaganie. Nie spojrzysz na niego z
czymś w rodzaju nagany. Raczej będziesz celebrował każdą wspólną chwilę i w
niewiedzy odliczał czas do kolejnego spotkania, oszukując sam siebie, że wcale
nie czekasz na jakikolwiek sygnał zwrotny.
Posiada także
chłopięcy urok, niechęć do zobowiązań. Reagowanie gniewem na strach odziedziczył po matce, niestety nie udaje mu się (tak jak jej) wywinąć spod
jarzma jakichkolwiek zdenerwowanych pięści. Płeć, mimo wszystko, zobowiązuje.
Tak, jest zniewieściały.
Są po prostu…
rodzeństwem. Bez nadzwyczajnie grubej nici porozumienia i większego
przywiązania, ale darzą się pełną akceptacją.
Robert Robin Hood - 17 lat - Gryffindor *
Dziecko
mugolskich slumsów. Tych okolic, gdzie to pociągi zatrzymują się tylko czasami,
a stacje wyglądają tak, jak opuszczone, nawiedzone domy w filmach dla
niemagicznych. Przesiadywało się tam od
małego i marzyło, że w końcu pojawi się pociąg, do którego się wskoczy, a
potem, jak za sprawą magicznej teleportacji, wysiądzie w lepszym życiu. Co
prawda, Hogwart Ekspres nie zatrzymuje się na stacji przy jego starym domu, ale
marzenia chyba się ziściły. W końcu jest kimś, ma nieprzeciekający dach nad
głową, a butelki po maminej wódce nie są poukładane na kształt piramidki. Kimś?
Definicja jego miejsca w szkolnej hierarchii jest całkiem prosta – to ten
cwaniaczek, co to naciągnie na kilka galeonów niemal każdego. A to zakład, kto
wygra mecz. A to zapomoga, bo kolega zgłodniał a akurat jest wyjście do
Hogsmeade. A to trzeba nauczyć kumpli grać w pokera tylko po to, żeby uśpić ich
instynkt, a potem równo wyciągać z ich kieszonek złoto. Ogólnie dość
niefrasobliwy, wszędobylski, niepokorny, zapobiegliwy i zaradny. Preferuje
przyjaźnie na dobre i złe, czekoladę z Miodowego Królestwa, a eterycznymi,
wymuskanymi pannicami to on gardzi.
Słabo u niego z nauką, ale nadrabia chęciami, kontaktami i pozycją w
drużynie quidditcha, bo zawsze może wyłgać się treningami.
Z Calluną od
pierwszej klasy toczy wielki bój o to, kto ma rację. Nie pytajcie lepiej, w czym mają mieć tę rację. Każda
potyczka jest wyjątkowo energiczna i zazwyczaj znajdzie się w okolicy kilka
ofiar. Krzyczą, plują, trzaskają i warczą, aż do pierwszej kropli krwi.
Prawdopodobnie nigdy się im nie znudzi. Każda ze stron wyciągała już kilka razy
białą flagę, ale ostatecznie… jest jak jest.
Benedict Alesz? Bradford – 17 lat – Ravenclaw
Cierpi na coś
w rodzaju nerwicy natręctw. Wszystko musi być poprawnie i chodzić jak w
zegarku. Swój zegarek sprawdza sto razy dziennie, coby przypadkiem nie spóźnić
się na lekcje. Albo nie spóźnić się na posiłki. Nie spóźnić się również na
planowany czas odrabiania pracy domowej i odwiedzania toalety. Trzeba jeszcze
zdążyć na spotkania wszystkich klubów, do których należy. Jest uczniem siódmej
klasy, który na poziomie Owutemów wziął na swe barki najwięcej przedmiotów. Co
lepsze, ze wszystkich ma Wybitne. Jego życie towarzyskie nie
istnieje, nie ma nawet kiedy odpisywać rodzicom na cotygodniowe listy. Rodzice
są magiczni, obecni właściciele Esów i Floresów. Piwa kremowego nigdy nie pił. Jest tak długi, że nie panuje
nad swoimi ruchami i wygląda trochę jak tyczka do skakania z odnóżami.
Ma prenumeratę wszystkich magazynów naukowych, żeby być na bieżąco. Nie wybrał
jeszcze, jaki zawód zaszczyci sobą po zakończeniu szkoły, ale ma tysiące opcji,
chociaż najchętniej zostałby w Hogwarcie jeszcze na sto lat, bo dobrze wychodzi
mu bycie uczniem. Bywa wredny, gdy w grę wchodzi łamanie szkolnego regulaminu i
nieprzykładanie się do zajęć. Brany za donosiciela, przez co kilka razy
wylądował na szkolnej posadce z bielizną na wierzchu. Ma do tego dystans, bo
wie, co w życiu jest najważniejsze. Oczywiście nauka.
Dla Calluny to
była miłość od pierwszej lekcji eliksirów. Pomógł jej wtedy kroić żuczki i
wyciskać z nich sok. Według niej są w regularnym związku, jednak Ben nigdy nie
powiedział nic takiego głośno. Najprawdopodobniej nie ma pojęcia, co to takiego
związek. Wie tyle, że jego rodzice są małżeństwem, ale nigdy nie zastanawiał
się w jakim celu i jak do tego doszło. Romantycznie odrabiają razem prace
domowe, potem ona mówi o muzyce, a on jej nie słucha.
*Niech ich ktoś przygarnie! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz