CHARLIE, A CO DALEJ?
A któż to wie? Mogę jedynie się starać dotrwać do postanowionego sobie celu. Cóż to za cel pewnie zapytasz. Auror, to już postanowiłem na III roku. Może świadomie, a może nie. Wiedziałem natomiast, że podoba mi się ta praca i w dalszym ciągu podoba. Lubiłem pytać ojca w wakacje, co tego dnia robił. Lubiłem go słuchać, kiedy opowiadał swoje szalone historie, jedne owiane grozą inne całkiem zabawne. Lubiłem nawet kiedy mówił, że tego dnia nie działo się absolutnie nic. Miałem świetny wgląd do tego, jak ten zawód wygląda. A czy mam plany awaryjne? Oczywiście, chyba po matce przejąłem tą odpowiedzialność. Jestem z niej dumny, wiesz? Mam dwa plany dodatkowe: plan B - zawodnik w drużynie Quidditch'a. W końcu to coś, co kocham. Nie muszę rezygnować właśnie z tego, to też świetna opcja na kolejne lata. I nareszcie plan C, który wpadł mi do głowy, kiedy zobaczyłem tylko mury Hogwartu i tłoczących się pierwszoroczniaków. Mógłbym wrócić tu za kilka lat, jako nauczyciel Latania albo Eliksirów czy Zaklęć. To też robiłbym z pasji, jak pozostałe alternatywy.
╒═══════════════════════════════════════════╕
Dlatego ja,
CHARLIE BLUEFIELD
mogę ostatni raz przyjrzeć się Hogwartowi,
przywołać wspomnienia, które się z nim wiążą,
a następnie krzyknąć, że
"JESTEM DUMNY Z BYCIA PUCHONEM
I NIC MI W ŻYCIU NIE WYSZŁO LEPIEJ,
NIŻ SZKOŁA."
╘═══════════════════════════════════════════╛
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz