[16+]
A co jeśli twój ojciec zawiedzie?! Co wtedy
zrobisz, chłopcze? Będziesz go ukrywał… jak tchórz, jak przebrzydły mały
tchórz? Bo wiesz co powinieneś zrobić? Powinieneś stanąć tuż przed nim,
tak, tuż przed nim, musisz nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Wyobraź to
sobie, plugawy chłopcze! Stoisz tuż przed nim, patrzysz mu prosto w te
obrzydliwe oczy, które cholera, miały czelność spocząć na Czarnym Panie i
okłamać go bez mrugnięcia! Potrafiły wyrażać martwy spokój kiedy z jego
obślizgłych, cienkich ust wydobywały się same kłamstwa, zdradzając
każdą osobę w pokoju. My nie mamy litości dla takich śmieci, rozumiesz?
Nie mamy litości! Dlatego weźmiesz tą różdżkę, no trzymaj ją do cholery
jakby była ostatnią rzeczą, którą poczujesz, póki nie zaczną boleć cię
palce, trzymasz ją? A teraz powoli, bardzo powoli, tak by jego zakłamane
oczy mogły wyłapać każdy moment gdy unosisz ją do góry, by mógł poczuć
paraliżujący strach, że koniec jest coraz bliski a ty odliczasz ostatnie
sekundy jego paskudnego życia, że własny syn, tak, własny syn, którego
trzymał w ramionach celuje w niego bronią ostateczną. Zaśmiejesz się.
Wiem, że to zrobisz, wyobraziłeś to sobie dużo wcześniej zanim zacząłem
mówić, co? A ja wiem dlaczego to zrobisz. Bo bawić cię będzie to
błagalne, obrzydliwe spojrzenie, prawda? Te drżące palce, rozbiegany
wzrok po całym pomieszczeniu, pot spływający mu wzdłuż skroni, który
uderzy ci do nozdrzy i rozpoznasz go pod jedną nazwą: strach. Twój umysł
mordercy wyłapie to szybciej niż cokolwiek innego, jakby przerażenie
ofiar było zgrane z tobą od zawsze.
A gdyby tak nie było… nie stałbyś
tam, patrząc na niego z góry, jak na karalucha albo jeszcze lepiej! Jak
na zgniłe, rozpaprane po ścianie ścierwo. Mógłby być wyższy od ciebie,
mógłby mieć więcej doświadczenia niż ty, krew jego ofiar mogłaby
wypełnić rzeki ale to nie miałoby żadnego znaczenia, najmniejszego kurwa
znaczenia, kiedy mierzyłbyś do niego z różdżki mając władzę pod każdą
postacią, nad jego słabym, śmierdzącym ciałem. Dałbyś sobie trochę
czasu, mam rację? Znam takich jak ty Sam. Jesteś całkowicie popieprzony,
ale kto nie jest? Więc jak mówiłem, dałbyś sobie wiele czasu… po prostu
obserwując, studiując chłodnym wzrokiem jego drgające policzki,
przekrwione białka, szybko falującą klatkę piersiową i dopiero wtedy,
dopiero gdy poczułbyś się całkowicie spełniony, a człowiek, który
przyczynił się do spłodzenia takiego psychopaty jak ty, zrozumiałby, że
zginie z twoich rąk, wypowiedziałbyś jedno zaklęcie. I twój czujny wzrok
wyłapałby wszystko. Zielony strumień. Jego pogodzone z losem oczy,
ostatnia chwila jego życia kiedy patrzy na ciebie z żalem, ale ty nie
masz skrupułów do zdrajców. A potem cisza. Martwe ciało. Twoje szybko
bijące serce. Przyjemność. Delikatny uśmiech.
I
wiesz co, Sam? Pójdziesz prosto do domu, pocałujesz swoją matkę w
policzek, tymi samymi ustami, które skazały na śmierć jej męża, które
wyrażały czystą pogardę, przystawisz więc wargi do jej zimnej skóry i
zaśmiejesz się w duchu na jej niewiedzę, na świadomość, iż od teraz
będzie musiała spać sama, jeść sama, martwić się sama, masturbować się
sama, bo jej kochany synek, ten spokojny, oziębły synek, zabił jedyną
osobę, na której mogła polegać.
Ale
nie poczujesz się winny. I właśnie dlatego jesteś tu ze mną, klęczysz
pode mną, słuchasz wszystkiego z przejęciem, twoje oczy wypełnione są
ekscytacją. I właśnie dlatego jesteś śmierciożercą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz