30 lipca 2013

Nie ten jest egoistą, kto od ludzi stroni, ale ten, kto za bliźnim jak za łupem goni.

Sherry Cox 

- Mamo latałem na pegazie. 
- Synku nie fantazjuj.
- Skąd wiedziałaś, że nie? W końcu chodzę do szkoły dla czarodziei!
- Masz lęk wysokości skarbie. Matki nie nabierzesz. Miłość nie wygra ze strachem. Nie w twoim wypadku.
- Znasz mnie zbyt dobrze. To przerażające.
- Rola matki.

Kocham cię. Nie wyśniłbym sobie lepszej matki. 


David Cox 

- Tato dlaczego umarłeś? Przecież mieliśmy razem jeździć konno co sobotę po lesie. Kto mi teraz opatrzy nogę, gdy spadnę z roweru? Gdzie się podział najlepszy nauczyciel i koneser książek? Czemu straciłem największego przyjaciela? Byleś moją odwagą tato. Teraz jestem tchórzem i nikim. Dlaczego mi to zrobiłeś? Czuję się straszliwie... sam.

Zawsze byłeś moim nauczycielem. Tęsknię.


Mery Cox 

- Hamish wyczaruj mi bukiet. 
- Mamo czy ktoś do nas przyjechał? Mery woła właśnie jakiegoś Hamisha. Znasz go, bo ja nie?
- Hamish nie udawaj, bo ogolę Elfa.
- Nie odważysz się!
- Zakład? Patrz, już mam nożyczki. Zostało jeszcze złapać kota.
- Elf uciekaj!

Jesteś najlepszym ucieleśnieniem wredność. Obiecuje Cie chronić do ostatniej kropli krwi.



Jamie Doyle

- Czyli że ogrodnik jednak nikogo nie zabił? Szkoda. Zapowiadała się ciekawa sprawa.
- Zawsze zapowiada się ciekawie, a wychodzi jak zwykle.
- Jak chcesz to kogoś zamorduję. Żebyś miał sprawę. Dla ciebie zrobię wszystko.
- Jamie... Nie zaczynaj. W takich chwilach boję się, że to ja zamorduje ciebie. 
- Boisz się, bo wiesz, że ja ci na to pozwolę.
- Czytasz mi w myślach, a to ja się tego uczę.
- To uczą tam takich rzeczy? 

Zrobię dla Ciebie wszystko, ale tylko w imię przyjaźni.



Mayonnaise Moore 
- Jesteś najradośniejszą istotą jaką znam. Naprawdę.
- Doskonale wiesz jak lubię to słyszeć, ale któryś raz z rzędu...
- Zawsze reagujesz tym samym uśmiechem, więc dalej ciągnę tą grę.
- To ja odpłacę ci pięknym za nadobne.
- Słucham.
- Masz prześliczne oczy. I uśmiech.

Choć zawsze uważałem "miłość" za słowo bez znaczenia i irracjonalny wymysł, to....
Kocham. Kocham właśnie Ciebie.


Suzanne Campbell
 - To co dla nas zaplanowałeś? Jestem gotowa na wszystko.
- Mam nadzieję, bo spotkamy się z testralami.
- Skąd możesz wiedzieć, że je widzę?
- A to ma jakieś znaczenie?
- Tylko jak coś, to mnie uratujesz, tak?
- Po co? To przecież pegazy, jako dziewczyna powinnaś się cieszyć, że je spotkasz.

Przyjaciel to mocne słowo, w każdym razie dla mnie. Musiałaś się wiele wycierpieć ze mną, nim Cię nim zaszczyciłem. I to że nie masz mi tego za złe, jest najlepszym utwierdzeniem mnie w tej decyzji... (Najlepsza?) przyjaciółko. 

Marcel Klaus Lorenz 
- Doktorze Watson mamy kolejną sprawę!
- Co tym razem John? Zaginął kot jakiegoś pierwszoroczniaka?
- Przestań, ja poważnie.
- Oczywiście Sherlocku. A więc?
- Zaginęła żaba Gryfonki z trzeciego roku.
- Rzeczywiście sprawa godna detektywa!
- Przestań i chodź. Przynajmniej nie będziesz spał w bibliotece.
- I to jest, proszę ja ciebie, argument.

Stałeś się moim wspólnikiem i jestem gotów stwierdzić, że miło się z Tobą rozwiązuje hogwardzkie zagadki. Może będę cię mógł nazywać przyjacielem? Kto wie.


Lux Lee Glass 
- Pamiętasz jak się poznaliśmy, John?
- Lepiej nie gadać na głos o nocnych spacerach.
- Z kimś trzeba.
- Przepraszam. Masz całkowitą rację.
- Nie przepraszaj za wszystko. Trochę pewności siebie.
- Jestem Puchonem, Lux. 
Chce Ci sprawić radość, ale coś czuję, że podjąłem się rzeczy niebezpiecznej. Oby na Twojej twarzy gościł uśmiech, bo chyba zwariuję. 

Denna Marshall 
- To był najprzyjemniejszy szlaban jaki przeżyłem, dzięki.
- Było ich aż tak wiele?
- Nawet sobie nie wyobrażasz.
- John, ty jesteś niesłychanie pechową istotą. 
- Bez przesady. Jakoś żyję, więc nie może być tak źle.
- Ale przecież widzę jak żyjesz.
- I robisz całkiem podobnie.

Jeśli miałbym jeszcze kiedyś sprzątać łazienkę, to tylko w Twojej obecności. Uratowałaś mi skórę, jako pierwsza. Dziękuje.

Lily Evans
wątek w toku

Karen Louise Ackerman
wątek w toku


Jace Malfoy
wątek w toku


Emmeline Guthrie
wątek w toku



Andromeda Dowling
wątek w toku



Wish Queshire
wątek w toku

25 lipca 2013

WIĘCEJ

Wyrzuty sumienia, straceni przyjaciele, nieudana miłość, ciągłe nieszczęścia, śmierć matki i stracenie najważniejszej osoby w życiu.
To wszystko następstwa morderstwa.

To wszystko następstwa poczynań Chan.

Wydarzenia dziejące się raptem przez rok. Od wakacji, do wakacji. To było jak koło nieszczęść, co tylko ją uszczęśliwiało zaraz coś zabierało jej ten powód do radości. Ona to jednak przyjmowała z pokorą, czasami ze łzami w oczach. Niestety czym dalej tym więcej ich z siebie wylewała.
Ale nie to widzieli wszyscy. Każdy patrzył się jedynie na maskę obojętności, którą codziennie zakładała Chantelle. Skrywała przed całym światem tę wielką zbrodnię. Czuła się winna i w dalszym ciągu się obwinia. Za śmierć siostry i za śmierć matki. Jednak nikt nie miał się dowiedzieć o tych wszelkich wydarzeniach mających miejsce w trakcie VI roku nauki Chantelle.
Najmniej gryfońska Gryfonka. Trochę zimna, opanowana do granic możliwości. Chodziły słuchy, że sprzymierzyła się ze Śmierciożercami, tymczasem była to jej siostra, która od kilku miesięcy widniała w rubryczce jako R.I.P. To za sprawą Chan, która stanęła w obronie rodziców, ale to długa historia, szkoda na nią czasu.

Bo teraz złagodniała, a na jej twarzy pojawia się (rzadko, ale jednak) lekki uśmiech. Dalej kulturalna, tak jak nauczyła ją matka. Oczko w głowie ojca, z którym żyje w wielkiej posiadłości. Posiada krew czystą, należy do arystokracji, ale to nie powstrzymuje tej rodziny przed kontaktami z mugolami. Nawet jeden z nich uczy Chantelle rysunku. Niejaki John Deiro profesor londyńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dalej jednak zazwyczaj chodzi sama po korytarzach, pomijając obraz kiedy to rozmawia z pewnym Ślizgonem. Ale pozostał gdzieś ten lekki chłód, którym w dalszym ciągu potrafi emanować. Znowu może stać się obojętną na wszystko potencjalną Śmierciożerczynią.


C H A N T E L L E  H O G A R T H 
13 CALI // WŁÓKNO SMOCZEGO SERCA // OLCHA // DOSYĆ SZTYWNA
6 LUTY 1960// GRYFFINDOR // ROK VII // SITWELL'S LAIR WOOD
OPANOWANA // SPOKOJNA // ZAZWYCZAJ OBOJĘTNA // UCZUCIOWA DLA WYBRANYCH // CZUŁA DLA NAJWAŻNIEJSZYCH // CIERPLIWA // POMOCNA // ZAWSZE ZE SZKICOWNIKIEM W RĘKU // MAGIA NIEWERBALNA // SOWI ANIMAG // GRA NA SKRZYPCACH // SOWIARNIA // WIEŻA ASTRONOMICZNA // TRANSMUTACJA PASJĄ  // ULUBIENICA MCGONAGALL // ŚWIETNIE LATA NA MIOTLE // DOSKONALE OPANOWAŁA TELEPORTACJĘ // BOGINEM BLIŹNIACZKA // DAWNYM PATRONUSEM SOWA  // OBECNYM BIAŁA WILCZYCA

24 lipca 2013

INNY

Może i chodzi do Hogwartu już siódmy rok, może i jest kapitanem drużyny Quidditch'a, jednak w dalszym ciągu istnieją osoby, które zadają sobie pytanie: kim jest Lenard?

LENARD CORTEZ
kręci - wykorzystuje - kolekcjonuje każdą korzyść dla siebie - nie daje nic - wszystko zabiera - dużo myśli - dużo lata - stara się być niewidocznym - niesłyszalnym - niepamiętanym - oszukuje - tworzy plany - odwieczna walka z Simon'em - sprytny dzięki rodzeństwu - czuły dla pokazu - prawdziwy jedynie dla małej siostry - tknij Lizzy, a poczujesz smak Crucio - odda wszystko za wymianę młodszego brata - kocha babcię - kocha dziadka - rodzice prawie nie istnieją - ambicje zgodne z wewnętrzną siłą - zero powiązań z Voldemortem - lubi czarną magię, ale nie uwielbia - pomiatany w domu - ślizgoński uśmieszek - gdzieś w środku ma uczucia - gruba warstwa wokół serca stworzona przez ojca - może i chciałby być inny, ale jest w Slytherin'ie

Był pierwszy dzień nauki w Hogwarcie. Wielka uroczystość z okazji nowego roku szkolnego. Pierwszaki, jak zwykle zostawali wyczytywani przez profesor McGonagall, aby podeszli do Tiary Przydziału. W kolejce stał również młody i uśmiechnięty Lenard. Z niecierpliwością stąpał z nogi na nogę, czekając na nazwiska zaczynające się literą "C". W końcu nadszedł jego czas, a kiedy usłyszał swoje imię ruszył śmiało ku okrągłemu stołkowi. Wgramolił się na wierzch i czekał na nałożenie czapki. Chciał, by do jego uszu dotarł dom jego dziadka, matki i starszego brata. Chciał, by ojciec był z niego dumny. Tymczasem po pomieszczeniu rozległo się echo krzyku Tiary, a jeden ze stołów zaczął wiwatować. Zieleń błysnęła radośnie, jak ślizgońskie uśmiechy. Lenard uznał to za przekleństwo, za ogromnego pecha. Jednakże przez te siedem lat zdążył się przyzwyczaić i zaklimatyzować. Z czasem nawet stwierdził, że faktycznie nie pasowałby do innego domu niż Slytherin.
Dopiero w domu zaczęło się piekło.
Zawiódł, potwornie zawiódł matkę, a ojciec, jak to Hiszpan, niewiele wiedział o Hogwarcie. Kilka informacji jednak siedziało mu w głowie. Jego żona była z Ravenclaw'u, jego pierworodny syn nosił niebieski krawat, a jeden z najgorszych i najniebezpieczniejszych czarodziei tego świata wylądował w Domu Węża. Dla niego Lenard stał się taki sam. Bezduszny, bez uczuć, jak maszyna do gromadzenia korzyści cudzym kosztem. 
Pomiatany, poniżany przez własnego ojca. Matka milczy, starszy brat milczy. Za to kolejny stał się dumą rodziny. Gryfon, czysty Gryfon, który pomaga ojcu w komentarzach na temat brata. Simon - zawsze dumny i pyszny, zawsze ten lepszy, chociaż naukę odpuszcza sobie zupełnie. Każdego dnia Lenard wysłuchuje zdań na swój temat. Przykrych, ale z czasem stało się to dla niego obojętne, zupełnie jak cała rodzina. Nie obchodzi go, co robi ojciec, co robi matka. Są jak w innym wymiarze, o który nie trzeba się martwić. Nawet nie trzeba pamiętać. Jednak istnieje osóbka, na którą Lenard przelewa ten brak miłości ze strony rodziców. Lizzy - mała, ciemnowłosa dziewczyna. Oczko w głowie Ślizgona, o które dba i pielęgnuje. Ta istotka darzy go tak wielkim zaufaniem, tak wielką siostrzaną miłością, że Lenard oddaje jej całego siebie. Ukrywa to jednak, jak najbardziej może. Nikt nawet nie wie, że bogin chłopaka to obraz martwej Lizzy. Przecież Ślizgoni nie mają uczuć - tak nauczył go ojciec. Ślizgoni wykorzystują, Ślizgoni oszukują, Ślizgoni są przebiegli, Ślizgoni są sprytni.
Ślizgoni są źli.

And even God herself has fever plans than me
But she never helps me out with my scams for free

Jednak znalazła się w rodzinie osoba, która była dumna z Lenarda. Dziadek, którego mało co znał. Mężczyzna zerwał kontakty z córką, kiedy ta zdecydowała się wyjść za Hiszpana, za kogoś, kogo on nie akceptował. Benedict Holmes oficjalnie przyznał się do dalszej rodziny, dopiero, kiedy do jegu uszu dotarło, że jego wnuk nosi barwy Slytherinu. Domu, który głosi zasadę czystej krwi, domu, który ceni sobie spryt i pomysłowość. Dom ambitnych czarodziei, a taki był Lenard. Od tego czasu większość dni wakacyjnych chłopak spędzał w zamożnym pałacu dziadków, a nie w zwyczajnym domu na przedmieściach Londynu. Nie w tym miejscu, gdzie dostał rolę popychadła.

Lenard jest dumnym Ślizgonem, który nauczony przez rodziców, wypełnia ich wszelkie obawy.